"Król poza bramą" to kontynuacja "Legendy", kontynuacja której akcja dzieje się 100 lat po poprzedniczce. Inwazja Nadirów została powstrzymana, ale na terytorium Drenajów i tak szerzy się zło. Władca to okropny tyran, któremu służą potężni wojownicy - Mroczni Templariusze i jeszcze gorsi Spojeni - ludzie połączeni z bestiami. Temu tyranowi decyduję się przeciwstawić jeden człowiek - Tenaka Khan, pół-Nadir, pół-Drenaj nienawidzony przez wszystkich. Historia jest ciekawa, choć schemat może się wydawać oklepany - jeden człowiek rzuca wyzwanie złu, jest tu jednak świetnie zaaranżowany. Nasz główny bohater spotyka ludzi, którzy decydują się do niego dołączyć i mu pomóc, jest wśród nich m.in. jego ukochana, Renya. Oprócz ich dwojga występuje multum postaci, każda jest inna i wyjątkowa, każdy ma swoją historię, swoje wątpliwości. Równie interesujące i wciągające było to, co najbardziej lubię w powieściach fantasy, mianowicie genialne opisy walk, oraz przepowiednie. Warto też wymienić grę na uczuciach, stosowaną przez Gemmella. Raz nas raduje, raz nas smuci, raz czuje bitewne uniesienie, raz przeraża nas okrucieństwo wojny. Magia w tej grze jest jeszcze bardziej fascynująca i urozmaicona, niż w "Legendzie". Oprócz dobrych "Trzydziestu", mamy ich złych odpowiedników "Mrocznych Templariuszy". Ogółem, mnisi-wojownicy stojący po stronie dobra są mniej doskonali, a przez to bardziej ludzcy. Decado, przewodniczący Trzydziestu, jest moją ulubioną postacią w całej książce. Tenaka Khan, też jest ciekawy, ale do końca nie wiadomo, czy nie zboczy ze swej ścieżki i nie opuści przyjaciół. Ananais, "Złoty", wspaniały wojownik cierpi najbardziej ze wszystkich i to jego śmierć najbardziej boli. Reasumując, książka jest świetna. Czy lepsza, od poprzedniczki? To pozostawiam do ocenienia mądrzejszym ode mnie. Jest świetna, na długie wieczory, mam nadzieję spotkać jak najwięcej takich książek. Schemat "jeden człowiek vs. zło" jest oklepany, ale autor perfekcyjnie go zaaranżował. Z całego serca, polecam.