Powiadają, że wszystko się kiedyś skończy.
"Niepowszedni. Obława" Justyny Drzewickiej to trzeci i jednocześnie ostatni tom przygód dzieci obdarzonych niezwykłymi mocami. Nila, Alla, Sambor, Dalko oraz Flawia są wolni, ale mimo wszystko odczuwają niepokój. Dobrze wiedzą, że aby się go pozbyć raz na zawsze, muszą stanąć naprzeciw niego i spojrzeć mu w oczy. Wszak Weles, łowca Niepowszednich, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i oni dobrze o tym wiedzą. Zdają sobie sprawę, że nie spocznie, póki ich nie dopadnie. Dlatego też po wspólnej naradzie postanawiają udać się na jego terytorium i urządzić obławę. I właśnie od tego zaczyna się ostatnia część przygód Niepowszednich. Od przypłynięcia do Łajdackiego Krańca.
"Rozumieli, że jeśli nie wezmą spraw w swoje ręce i nie wyjdą złu naprzeciw, przyjdzie im tylko czekać w strachu na następną wizytę Welesa"
Niektórzy bohaterowie niezmiennie mnie irytowali. Też tak macie, że czasami na wskroś dobry bohater wychodzi Wam już bokiem? Nie da się już czytać o jego chęci pomocy, dobrych uczynkach, wielkim poświęceniu. W ogóle rzadko się zdarza, by osoba tak na wskroś dobra nie irytowała. Niestety niektórzy Niepowszedni wystawiali moją cierpliwość na próbę i robili to zdecydowanie za często. Nie chcę wskazywać którzy, jednak można się domyślić. Nie przepadam za takimi postaciami, ponieważ wydają się mało prawdziwe. Jakbym czytała o robotach, które postępują wedle wgranego oprogramowania. Nie, nie i jeszcze raz nie.
Nie ukrywam, iż oczekiwałam od tej części bardzo wiele. Pierwszy tom podobał mi się średnio, drugi bardzo, a trzeci? znów średnio. Nie twierdzę, iż koczowniczy tryb życia jest zły czy nudny, ale w tym przypadku jego opis był dla mnie nużący. Autorka według mnie nie poradziła sobie z utrzymaniem ciekawości czytelnika na najwyższym poziomie. Bohaterowie wędrowali, coś tam robili w między czasie i w zasadzie tyle. Nie potrafiłam się wciągnąć i strasznie mnie to bolało. Uwielbiam zew przygody, ale niestety nie w tym przypadku. Wynika to zapewne z braku zwrotów akcji. Wszystkie trzy tomy opierają się na tym samym schemacie ? pogoń/ucieczka. Niby każdy tom o czym innym, ale jednak to samo. Czy naprawdę nie dałoby się wpleść czegoś innego? Wprowadzić jakiegoś bohatera albo nie wiem? przenieść ich w czasie? Brakowało mi powiewu świeżości, który nie pojawił się aż do końca. Szkoda.
Co do kwestii technicznych, autorka posługuje się przyjemnym językiem, który choć prosty, nie jest jednocześnie nijaki. Choć byłam w stanie oderwać się od czytania w dowolnym momencie, tak podobał mi się styl. Justyna Drzewicka stworzyła świat, który bardzo do mnie przemawia i który wydaje się jednocześnie bardzo mroczny. Wyjątkowe dzieci, ludzie na nie polujący, a w tle niewolnictwo. Muszę przyznać, iż takie połączenie to mieszanka wybuchowa, ale na szczęście to tylko wizja autorki. Straszna, ale w jakiś sposób przemawiająca do czytelnika.
Chcę pochwalić również wydawnictwo, które wydaje książki naprawdę przyjemne dla oka. Wszystkie trzy tomy mają świetne okładki, brak wylatujących stron, dobrą czcionka, a czasem jakieś ciekawe ilustracje. Wydawać by się mogło, iż to treść jest najważniejsza, ale nie oszukujmy się, obecnie kupuje się oczami. Im szybciej zrozumieją to wydawnictwa, tym lepiej dla nich. W tym przypadku wydawnictwo nie próżnowało. Wszystkie trzy tomy zwracają uwagę. Jestem pewna, że gdy młodszy czytelnik będzie się wahał, po spojrzeniu na książki podejmie decyzję bardzo szybko. Ukłon dla wydawnictwa.
"Niepowszedni. Obława" to takie trochę nijakie zakończenie, które szybko wyleci mi z głowy. Nie zdarzyło się nic ciekawego, co byłoby w stanie powstrzymać mnie przed snem ? bo taka akcja, że jak tu spać?! To książka, a zarazem cykl, dla mało wymagającego czytelnika, który chce miło spędzić czas i to wszystko. Na próżno szukać głębszych przemyśleń czy przesłań. Ale przecież takie książki też muszą być, prawda? Dlatego jeśli lubicie przygodę, skuście się na poznanie Niepowszednich. Niektórych nie da się nie lubić.