Wszystkie trzy tomy pochłonęłam, a nawet powiedziałabym, że pożarłam w ciągu tygodnia. Jestem po studiach polonistycznych i raczej byłam i jestem przyzwyczajona do literatury, która zmusza do myślenia. Ale czasem dla odreagowania, relaksu czy zwykłej rozrywki lubię sięgnąć po coś lekkiego. Mam wiele zastrzeżeń co do tej książki: prowincjonalny i kiepski styl, język ubogi jak cholera, porównania niczym z kiepskiego harlekina, postacie płytkie i tuzinkowe,ciekawy wątek zamiast się rozkręcić i nabrać tempa (np. Leila, Jack Hyde) umiera śmiercią naturalną lub jest spłycony i uproszczony. Ogólnie wszyscy, którzy uważają, że to Zmierzch dla dorosłych, mają rację. Niemal wszystko jest tu identyczne (zresztą sama James mówi, że jej powieść to ff książki Meyer): niepewna siebie dziewczyna, bosko, nierealnie wręcz piękny mężczyzna, który zakochuje się akurat w niej, wieczne zapewnienia o miłości (ileż razy można powtarzac komuś, że się go kocha, a on przy kazdym takim wyznaniu zachowuje się, jakby słyszał to po raz pierwszy i nadal nie dowierzał, trudne, a nawet traumatyczne dzieciństwo obu panów,wielka miłość pełna wzlotów i upadków, rodzice obojga młodych, rodzeństwo równie idealne, ciąża i bajkowy ślub, słodkie i sielankowe dalsze życie oraz charakterystyczne przygryzanie wargi itd., mogłabym długo wymieniać. I mimo wszystkich tych minusów muszę sie przyznać, że nie umiałam się oderwać. Książkę starałam się czytać w każdym wolnym momencie, czasem i do 2 w nocy, w pracy- podczas przerw, podczas posiłków (ostatnio tak zaczytywałam się Millenium). I nadal nie wiem czy mi się podobała czy nie(choć tak jak pisałam, pochłonęłam ją w ekspresowym tempie), bo mam mieszane co do niej uczucia. Jedno tylko wiem na pewno, gdyby ta historia była opowiedziana z perspektywy Greya i napisana przez kogoś, kto ma lepszy styl, byłaby o niebo lepsza. Bardziej dosadna, nie przekoloryzowana, nie słodko-landrynkowa i nie nieziemsko wyidealizowana, przedsmak mamy w ostatnim rozdziale (a poza tym dwa, trzy orgazmy, które trwają i trwają? błagam...czułam się sfrustrowana jej doznaniami :)).Jednak jest to książka nastawiona na komercję, a wiadomo, że faceci po nic takiego nie sięgną, więc musi być o kobiecie i dla kobiety i pisana z perspektywy kobiety. Jeśli faktycznie potwierdzą się plotki, że ma wyjść kolejna część gdzie narratorem będzie Grey, chetnie poczytam. Jeśli jednak będzie to tylko kontynuacja relacji Any, zastanowię się grubo zanim po to sięgnę.
A wszystkie opinie dotyczące sexu,które pojawiają się na różnych forach, że jest wyuzdany, opisany wulgarnym językiem są pisane chyba przez ludzi, którzy z tym sexem niewiele mieli wspólnego. Ja nie znalazłam tam nic wulgarnego, czasem wręcz śmieszyszły mnie niektóre opisy, nie czułam się przy nich zażenowana ani skrępowana, nawet się nie zarumieniłam zbytnio.
Książkę ogólnie polecam jako valium w męczącym okresie przesilenia wiosennego ;P. Nie powinna zaszkodzić jeśli przyjmuje się ją tylko jako fikcję literacką. Jeśli ktoś weźmie to na poważnie (a różni są ludzie), to już inna sprawa. Fikcja, to fikcja. Nie ma takich mężczyzn i nie ma takich kobiet...