Mam wrażenie, że podeszłam do tej książki zbyt osobiście. Co prawda spodziewałam się po niej dość nietuzinkowej historii, która w bardzo krótkim czasie ujawni mi sekret swojego fenomenu, jednak ani przez moment nie sądziłam, że maja dalsza egzystencja będzie od niej aż tak uzależniona. Kto by przypuszczał, że będzie mnie ona kosztować aż tyle emocji i łez, które wylałam czytając o tych wszystkich niegodziwościach. O dziwo nie dotyczyły one postępowania głównego bohatera, a wydarzeń, które pośrednio do nich doprowadziły.
Łukasz Borowski to na pozór zwyczajny nastolatek, który urodził się w zamożnej rodzinie prawników. Nikt by się nie spodziewał, że w przyszłości stanie się on jednym z najgroźniejszych gangsterów w Polsce i będzie miał wpływ nad setkami ludzi, którzy będą liczyć się z jego zdaniem. Zanim jednak do tego doszło, główny bohater był piątkowym uczniem, który nie mając innego wyjścia, starał się spełnić oczekiwania swojego ojca. Mężczyzna wydawał się nie rozumieć potrzeb swojego syna i okazywał mu to niemalże na każdym kroku. Borowskiego nie interesowały pasje Łukasza, najważniejsze bowiem było to aby w przyszłości dostał się na studia prawnicze i skończył je z zadowalającymi go wynikami. Po jednej z takich kłótni nastolatek udaje się do klubu, który raz na zawsze odmieni jego dotychczasowe życie...
Co tu dużo gadać... Łukasza Borowskiego uwielbiam od czasu, gdy ponad dwa lata temu miałam okazję zapoznać się z pierwszym tomem "Zakrętów losu". To właśnie jego postać umożliwiła mi nieco inne spojrzenie na wiele spraw, które dotychczas stanowiły dla mnie czarną magię. Być może i był on kawałem skurczybyka i niezbyt przyjemnie obcowało się w jego towarzystwie, jednak dla mnie okazał on się postacią, która wzbudziła we mnie wiele pozytywnych uczuć. Już od pierwszych stron byłam zła na ludzi, którzy przyczynili się do narodzin Lukasa. Lukasa, który mimo przeciwności losu nie wyzbył się swojego człowieczeństwa. Tak naprawdę nigdy mu to nie wyszło, choć starał się być zimnym i bezwzględnym draniem przez większość swojego czasu. Jeszcze teraz mam ochotę udusić osoby, które popchnęły go na niebezpieczną ścieżkę jaką jest handel narkotykami. Czasami się zastanawiam, czy matka tego mężczyzny nie mogła się przeciwstawić mężowi, który był całkowicie zaślepiony swoimi ambicjami i nie chciał słuchać racjonalnych argumentów swojego syna?
Agnieszka Lingas-Łoniewska za stworzenie tak realistycznej i zarazem poruszającej powieści, powinna otrzymać porządnego klapsa w tyłek. Mam nieodparte wrażenie, że jest to jak na razie jej najlepsza książka i jeszcze przez bardzo długi czas taką pozostanie. Nie chodzi mi tu oczywiście o sam fakt, że głównym bohaterem tego utworu jest Łukasz Lukas Borowski, którego ubóstwiam już od dłuższego czasu. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z powieścią, która w tak sugestywny sposób kierowałaby moimi uczuciami. Mam wrażenie, że odebrałam ją nieco inaczej, niż reszta czytelników. Nie do końca rozumiem uczucia, które towarzyszyły mi podczas jej poznawania, jednak już teraz wiem, że Łukasz jest postacią, którą strasznie chciałabym poznać i bardzo żałuję, że tak się jednak nie stanie. Sprzeczności, który były w nim od samego początku, a także jego wewnętrzna siła i poczucie sprawiedliwości, okazały się czymś naprawdę godnym uwagi. Wielka szkoda, że to już koniec przygody, którą było mi dane przeżyć wspólnie z tym mężczyzną.
"Zakręty losu. Historia Lukasa" to powieść, która opowiada swoim czytelnikom historię życia człowieka, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Wydaje mi się, że ścieżka na którą wkroczył Łukasz Borowski to w rzeczywistości próba zwrócenia na siebie uwagi ojca, który widział w swoim dziecku zupełnie kogoś innego. Oczywiście nie czyni go to niewinnym, jednak nie pozostaje też zupełnie bez znaczenia. Myślę, że właśnie z tego powodu warto jest sięgnąć po lekturę tej powieści. Jestem strasznie ciekawa, jak odbierzecie wydarzenia, które mają w niej miejsce. Osobiście spodziewałam się nieco więcej przemocy, choć i tak było jej całkiem sporo... Jestem ciekawa Waszych opinii.