Dorota Frączek postanowiła napisać książkę o swoim życiu. Możemy przeczytać m.in jak autorka radziła sobie z przeciwnościami losu. Nadała jej dość dziwny tytuł, który może wywoływać różne skojarzenia. Jesteście ciekawi co tkwi w jej wnętrzu?
Tytułowa obora to restauracja prowadzona przez panią Dorotę Frączek. W książce postanowiła opisać jak jej mąż uprzykrzył jej życie. Przez niego musiała zmagać się z mafią, sądami oraz tysiącami innych problemów tych codziennych i niecodziennych. Przedstawionym przez autorkę problemom towarzyszą refleksje i pomimo wielu zmaganiom utrzymała książkę w pogodnym nastroju.
Dorota Frączek urodzona 12 czerwca 1964 roku w Raciborzu jako druga córka Klary i Antoniego. Po maturze wstąpiła na Wydział Fizyki Uniwersytetu Śląskiego. Po trzech latach przeniosła się do Lublina na Katolicki Uniwersytet Lubelski, który ukończyła jako doktor teologii dogmatycznej. W tym zakresie jest autorką pozycji naukowej Tajemnica Krzyża. Pedagog, logopeda i filozof z zamiłowania. Przez długie lata poświęcała się pracy katechetycznej z młodzieżą, co dawało jej ogromną satysfakcję. Jako właścicielka i prezes spółki prowadziła restaurację oraz organizowała centrum handlowe, prowadziła budowę hotelu. Matka syna zdrowego, syna autystycznego, syna zagubionego i jednej wspaniałej córki. Była żoną mulata.
Co mnie zachęciło do tej pozycji? W szczególności fabuła, która od razu przypadła mi do gustu, choć początkowo wydawała mi się dość narcystyczna, ponieważ nigdy nie spotkałam się z podobną koncepcją. Początkowo wydawało mi się, że autorka musi być bardzo wpatrzona w siebie i swoją rodzinę, ponieważ żeby napisać książkę o swoim życiu jakie by ono nie było? Po przeczytaniu pierwszych stron przekonałam się, że moje pierwsze wrażenie było mylne. Autorka przekupiła mnie do siebie swoimi przemyśleniami, które czasami wyprowadzały mnie w refleksje. Pierwsze wrażenie jak najbardziej na plus, jednak w trakcie czytania chwilami towarzyszyło mi uczucie, że autorka pragnie przypomnieć czytelnikowi niektóre fakty z jej życia. Pisanie co jakiś czas o swoim wykształceniu nie było trafionym pomysłem. Miałam wrażenie, że chciała wbić czytelnikowi do głowy fakt, że jest teologiem. Raz nawet chwaliła się, że jej córka jest piękna, ponieważ jest do niej bardzo podobna. Jednak najbardziej irytujące było, powtarzanie pewnej kwestii w rożnych, kryzysowych sytuacjach: Gdyby nie pewne wydarzenia z lat maturalnych straciłabym wiarę w Boga/ (lub) miałabym do niego pretensje. Nie wiem czy autorka robiła to celowo czy przez przypadek. Tego typu zagrana uprzykrzały mi lekturę i obniżały jej ocenę. Nie lubię zarozumialstwa, a autorka w niektórych momentach wykazała się tą cechą.
Chciałabym zwrócić uwagę na dość klimatyczną okładkę, która przykuwa uwagę. Choć nie oceniam książek po okładce to bardzo lubię chwalić te, które zostały ciekawie zrobione. Ogólnie całe graficzne wykonanie książki bardzo mi się podobało. Czcionka to duży plus, ponieważ jest przejrzysta i zdecydowania ułatwia odbiór treści.
Trudni mi oceniać i w ogóle przedstawiać postacie, które występują w książce, ponieważ ci ludzie dalej żyją i nie chcę oceniać ich czynów, ponieważ każdy ma prawo do błędu. Postara się napisać o nich tak, aby nikogo nie potrzebnie nie urazić. Najbardziej podobał mi się cały personel Obory. Niektórzy z nich byli bardzo interesujący i niejednokrotnie swoim zachowaniem wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Córka pani Doroty to dziewczyna, z którą z pewnością złapałabym dobry kontakt. Podobał mi się jej charakter. Autorka niejednokrotnie przedstawiała ciekawe historie z przeszłości różnych postaci. Byli to głównie ludzie z personelu Obory. Mało czytam książek, w których bohaterowie gdzieś tam dalej mogą prowadzić normalne życie. Lubie zastanawia się jak potoczyły się ich dalsze losy.
Styl autorki jest prosty i przyjemny w odbiorze. Choć historia nie jest wybitna, mnie wciągnęła bez reszty. Żyłam Oborom i chciałabym kiedyś odwiedzić to miejsce. Przejmowałam się problemami pani Doroty i razem z nią szukałam rozwiązania Nigdy bym się nie spodziewała, że ta książka da mi tyle refleksji. Niektóre wydarzenia z życia pani Doroty wprawiały mnie w nie mały szok. Podobał mi się fakt, że autorka nie podkreślała, że ma chorego syna i postanowiła o niego walczyć. To prawda, że autorka wiele przeżyła i jestem pewna, że na dalszej drodze życia da sobie radę.
Celem Doroty Frączek autorki Życia w Oborze było podniesienie na duchu ludzi, którzy z różnych przyczyn nie dostrzegają sensu życia. Według mnie autorka zdecydowanie go osiągnęła. Osobiście dzięki pani Dorocie wiem, że wszystko można pokonać, wystarczy tylko chcieć. Podczas czytania spędziłam kilka miłych chwil i gdyby nie zarozumiałość i tendencja do chwalenia się autorka książki mogłaby otrzymać u mnie na prawdę wysoką ocenę. Książka może spodobać się osobom, które lubią takie mało ambitne, lecz przyjemne w odbiorze pozycje, opowiadające o problemach dnia codziennego. Polecam!
OCENA: 8/10