- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.sowałem po raz pierwszy przy ekspresowej wysyłce kompletu sagi ,,Zmierzch" dla teściowej. Żona bawiła u rodziców na wakacjach, ja miałem dojechać. Oczywiście wykręciłem się z tego nagłym zatruciem. Co było częściowo prawdą, bo na samą myśl, że mam jeść obiad z tą wiedźmą, chodziłem jak struty. Jak zwykle w ostatnim momencie przypomniałem sobie o jej urodzinach i musiałem stworzyć choć pozory, że dbam o to, ile stuleci temu wykluła się z jaja. Wampiry dla starej wampirzycy; miałem nadzieję, że nie wpadnie na trop tej zręcznej metafory. Dziś była środa, a urodziny nietoperza przypadały w piątek. W sobotę wieczorem zadzwoniła i zwyzywała mnie od niewdzięczników, obłudników, meneli, którzy nawet nie pamiętają o dniu przyjścia na świat rodzicielki swojej żony. Po czterdziestu minutach wysłuchiwania klątw i złorzeczeń, gdy już cisnąłem telefonem komórkowym przez cały pokój, a jego resztki spoczęły na podłodze, postanowiłem, że tym razem wezmę kanister z benzyną i ostatecznie rozwiążę problem urzędu, który rujnował nie tylko mój biznes, ale też życie rodzinne. Żona na szczęście wracała od mamusi dopiero w poniedziałek, a do tego czasu może mnie zaaresztują i ominie mnie seria wyrzutów z doskonale wyszkolonego urządzenia jazgocząco-marudzącego. Gdybym nie miał wrażliwej szyi - niestety nawet golfów nie mogę nosić - to pewnie bym się powiesił z rozpaczy. Rzuciłem się do wyra z głębokim przekonaniem, że jutro będzie mój ostatni dzień spokojnego życia. W niedzielę rano powitało mnie walenie w drzwi. Cały w strachu zwlekłem się z łóżka i niczym skazaniec poczłapałem otworzyć. Moja Dorotka postanowiła zapewne wrócić wcześniej, by mi zabrać i ten ostatni dzień przed egzekucją. Na klatce stało dwóch dżentelmenów w garniturach. Twarze mieli usiane kraterami krost i blizn. Otworzyłem z lekkością Syzyfa, któremu ktoś właśnie obwieścił, że dostał fajrant do wieczora. - Mariek Kowalskij? - zapytał ten wyższy, wygolony na zero. - Uf, ale mnie panowie wystraszyli, myślałem, że to żona. Tak to ja. Nie zdążyłem zamknąć ust po ,,ja", gdy ten drugi, niski mięśniak z kolczykiem w uchu, wywalił mi takiego kopa w brzuch, że poszybowałem dobre półtora metra w powietrzu i wylądowałem telemarkiem pod drzwiami ubikacji. Mężczyźni nie czekając na zaproszenie władowali się do środka, zamykając za sobą drzwi. Przez następne dwa kwadranse pracowali intensywnie nad moim zdrowiem, a konkretnie - jego dewastacją. Kopali, walili na odlew pięściami, kilka razy dostałem z główki, ale najwyraźniej nie spodobało im się, że traciłem po takim uderzeniu przytomność i zbyt często nie powtarzali tego triku, gdyż musieli potem robić dłuższą przerwę na cucenie mnie wiadrem wody. - Szto wy sdełali s tovarom? - powtarzali, jakby zacięła się im płyta. Gdy dudniło mi już w głowie jak w dzwonnicy, a krew chlustała wszystkimi otworami ciała, tymi standardowymi i tymi dodatkowymi, wykonanymi przez chłopaków, łysemu zadzwoniło coś w kieszeni spodni. Wyszarpnął z niej telefon komórkowy i zdyszanym głosem rzucił: - Szto tam? Zdies my rabotajem. Następnie dał znak partnerowi, by przestał nade mną pracować, gdyż prawdopodobnie zagłuszałem jękami, okrzykami i klaśnięciami jego rozmowę. Dywagował kilka chwil, a gdy skończył, zreferował przebieg dyskusji partnerowi. Leżałem na podłodze, ubabrany krwią niczym wieprz na świniobiciu, ale nie mogłem się powstrzymać od śmiechu, gdy usłyszałem (rosyjski znam dosyć dobrze, gdyż byłem kiedyś kolporterem ichniego porno), jak łysol opowiadał, że jakaś stara z Lublina, moja wspólniczka ponoć, pogryzła ich kolegę Wowoczkę, a drugiemu rozorała łeb wazonem. Dopiero jak wyłupali jej oko, to się uspokoiła. Myśl, że mam teściową-cyklopa, wprawiła mnie w tak wyśmienity nastrój, że zacząłem chichotać, na przemian jęcząc z bólu, bo połamane żebra płonęły żywym ogniem. Niestety, spowodowało to, że troglodyci w gajerkach przypomnieli sobie o mojej obecności i znów mi kilka razy przykopali, aż coś w środku trzasło, a z klatki piersiowej zaczął wydobywać się niepokojący syk. Z pewnością na tym by nie poprzestali, ale wtedy wpadła policja, chyba cały komisariat, i spacyfikowała przyjemniaczków, ,,przy minimalnych stratach własnych", jak potem napisały gazety. Jasne, Drużyna niebieskich straciła czterech chłopaków, w tym jednego na amen, a dwóch leży do dziś w śpiączce. Jak się później okazało, wybawienie zawdzięczałem Boguszowi z dołu, który zadzwonił ze skargą, że zbijam meble o piątej rano i nie pozwalam mu spać. Kochany człowiek, do tej pory go nie doceniałem. Może dlatego, że wzywał na mnie policję przeciętnie raz na tydzień, a jak nie chcieli przejechać, to sam przyłaził i zrzędził jak stara baba. A to mu
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | RW2010 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 13.12.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.