- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.lkę. O goglach nie było mowy. Nieważne, jak bardzo wydaje mi się to idiotyczne, sweter w terenie ma jedną zaletę - wełnę da się przedrzeć. Shaunowi udało się wyrwać z łap zombie i odwrócił się, by pobiec w kierunku motoru z prędkością, którą jest jedyną naprawdę skuteczną bronią, jaką dysponujemy w starciu z zainfekowanymi. Nawet świeży zombie na krótkim dystansie nie jest w stanie dogonić niezarażonego człowieka. Jesteśmy szybcy i mamy kule. Wszystko inne działa w tej walce na ich korzyść. - Cholera, George, mamy towarzystwo! - W jego głosie dało się słyszeć perwersyjną wręcz mieszankę przerażenia i radości. - Spójrz na nich! - Widzę, a teraz ruszaj! Zwolniłam nóżkę, gdy tylko Shaun przełożył nogę przez siedzenie za moimi plecami i poczułam jego rękę w talii. Motor ruszył, koła zaczęły podskakiwać i trząść się na popękanej ziemi, kiedy prowadziłam nas po łagodnym skręcie. Musieliśmy się stamtąd wydostać, bo inaczej za cholerę nie pomogłyby nam nawet wszystkie ochraniacze świata. Gdyby zombie nas dogonili, ja mogłabym przeżyć, ale mój braciszek zostałby wciągnięty w tłum. Dodałam gazu, błagając Boga, żeby poświęcił chwilkę na uratowanie naszej cierpiącej na skłonności samobójcze dwójki. Wjechaliśmy na ostatnią przejezdną drogę z prędkością trzydziestu kilometrów na godzinę, ciągle nabierając tempa. Z krzykiem na ustach Shaun objął mnie w talii jedną ręką, a drugą wyciągnął w kierunku zombie, machając do nich i wysyłając im pocałunki. Gdyby wkurzenie bandy zombie w ogóle było możliwe, Shaunowi właśnie by się to udało. Oni jednak dalej tylko jęczeli, powłócząc nogami, z ramionami wyciągniętymi w oczekiwaniu na świeże mięso. Przez lata wystawiona na pastwę złych warunków pogodowych i pozbawiona opieki droga pełna była dziur. Z całych sił próbowałam utrzymać równowagę, wjeżdżając na kolejne wyboje. - Trzymaj się, idioto! - Przecież się trzymam! - krzyknął Shaun, szczęśliwy jak nigdy, i kompletnie nie zważając na to, że w towarzystwie zombie ludzie nietrzymający się odpowiednich procedur bezpieczeństwa - a więc przede wszystkim bezwzględnego zakazu zatrzymywania się w ich pobliżu - bardzo często kończą jako wzmianka w nekrologach. - Obiema rękami! - Jęki docierały do nas tylko z trzech stron, ale to niekoniecznie musiało oznaczać coś dobrego: tak duża grupa z pewnością była wystarczająco inteligentna, żeby przygotować zasadzkę. Być może znajdowałam się właśnie w drodze do miejsca, gdzie jest ich najwięcej. Mogliby zacząć wydawać dźwięki dopiero na koniec, kiedy będziemy już praktycznie wśród nich. Mając obiad na wyciągnięcie ręki, żaden zombie nie powstrzyma się przed porządnym jęknięciem. Ryk silnika nie był w stanie ich zagłuszyć, a to oznaczało, że byli zbyt liczni i zbyt blisko. Przy odrobinie szczęścia mieliśmy jeszcze szansę na ucieczkę. Oczywiście, gdybyśmy wcześniej mieli odrobinę szczęścia, armia zombie nie ścigałaby nas właśnie przez objęty kwarantanną teren, który kiedyś był centrum Santa Cruz. Znajdowalibyśmy się w bezpieczniejszym miejscu, jak atol Bikini tuż przed testem bomby jądrowej. Kiedy już zdecydujesz się ignorować znak ostrzegawczy i napis ,,Uwaga! Infekcja!", jesteś zdany wyłącznie na siebie. Shaun z ociąganiem objął mnie drugą ręką, złączył dłonie na środku mojego brzucha i zawołał: - Maruda! - wygodniej się przy tym rozsiadając. Prychnęłam i dodałam znowu gazu, kierując się na pobliskie wzgórze. Kiedy gonią cię zombie, wzgórze jest albo twoim najlepszym przyjacielem, albo miejscem pochówku. Wzniesienie terenu je spowalnia, co działa na twoją korzyść, o ile na szczycie się nie okaże, że jesteś otoczony ze wszystkich stron i nie masz gdzie uciekać. Idiota czy nie, Shaun zna zasady dotyczące zombie i wzgórz. Nie jest aż tak głupi, jakiego udaje, i wie znacznie lepiej ode mnie, jak przetrwać spotkanie z martwymi. Ścisnął mnie mocniej i po raz pierwszy usłyszałam w jego głosie szczery niepokój, kiedy zawołał: - George? Co ty wyprawiasz? - Trzymaj. Się - powiedziałam. Po chwili jechaliśmy już pod górkę, płosząc kolejnych zombie, którzy chwiejnie wychodzili ze swoich kryjówek za pojemnikami na śmieci i między domkami przy plaży, niegdyś eleganckimi, a teraz nieuchronnie zbliżającymi się do ruiny. Po Powstaniu udało się odzyskać większość Kalifornii, ale nie Santa Cruz. Geograficzna izolacja, która kiedyś sprawiała, że miasto było pożądanym miejscem na spędzenie wakacji, w chwili rozprzestrzenienia się wirusa stała się jego przekleństwem. Kellis-Amberlee jest być może niezwykły podczas interakcji z ciałem człowieka, ale przynajmniej w jednej kwestii zachowuje się dokładnie tak samo jak każda inna znana nam choroba zakaźna - gdy trafi do autobus
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, horror, thriller |
Wydawnictwo: | SQN Sine Qua Non |
Rok publikacji: | 2012 |
Liczba stron: | 496 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.