Ktoś mógłby powiedzieć - istny cyrk! Jest to jednak cyrk z prawdziwymi postaciami, które nie tylko bawią, ale przede wszystkim `docierają`, donoszą o stanie rzeczywistości, tak im jak i nam współczesnej. Uczta intelektualna, którą zaserwował czytelnikom Mariusz Szczygieł to miesiące delektowania się każdym słowem, smakowania tak słodkiego jak i gorzkiego wyrazu rzeczywistości, ujętej z różnej perspektywy.
Reportaż to wdzięczna forma, ponieważ opiera się wszelkim granicom literackim. Może być bardziej `literacki` lub `dziennikarski`, dotyczyć przeszłości lub teraźniejszości, spraw małych i codziennych lub takich, które wpływają na bieg historii. Istnieją jednak pewne ramy, w które musi się wpisywać. To przede wszystkim prawdziwa relacja z życia ? to fakty są na podium, nie fikcja. Gatunek nie ma też formy relaksacyjnej, jak robi to często dziennik bądź pamiętnik. Ma funkcję ?przekaźnika? i transmitera informacji ? jest więc intencjonalny. Mariusz Szczygieł podkreśla, że celowo pominął tę swobodną formę reportażu, która przybiera często kształt literackiej hybrydy ? coś jak romantyczny synkretyzm gatunkowy. Chodziło o poinformowanie czytelnika nie tylko o świecie XX wieku ale także sytuacji samych autorów, zarysowania ich biografii, nie zaś o wolną interpretację. Jeśli chodzi o tą kwestię ? udało się osiągnąć ten cel redaktorowi.
Antologia zachwyca także różnorodnością ? to nie zbiór doskonałych w swojej formie dzieł ale takich które intrygują, pobudzają, zastanawiają. Cała sztuka bowiem tkwi w ukazaniu niedoskonałości, które każdy z nas posiada. Czyli, znajduje się bliżej człowieka. Nie jest to jednocześnie łatwa lektura, którą można czytać przy porannej kawie. Przy kawie można, lecz gwarantuję, że po krótkiej chwili cała was pochłonie, a myśl o tym co znajduje się w parującym kubku ? szybko odpłynie. Trzeba się skupić, bo nie na darmo silono się na język ezopowy, by treści pisane tak skrupulatnie zostały w szufladzie, albo co gorsza nie ujrzały światła dziennego. Okupacyjna cenzura była tworem okrutnym, nie pozostawiającym śladów jakiekolwiek empatii czy nawet delikatnego przyzwolenia. O to też w tejże Antologii chodzi ? o wędrówkę `między wierszami`, która choć może nie jest łatwa, lecz fascynująca, bo ukazuje wysoki, wypracowany przez lata kunszt literacki autorów. Ten szlif mający przechytrzyć cenzora, miał być jednocześnie uczciwością wobec czytelnika. Można tu podać przykład, istniejący w Antologii, a dotyczący mojej teorii `cyrku`, reportażu Barbary N. Łopieńskiej "Łapa w łapę" o tresowaniu tygrysów w cyrku. Rzecz jasna ani tu o zwierzętach, ani o sztuce przedstawieniowej lecz metaforyzuje się zideologizowaną rzeczywistość społeczną.
Boże reporterów, chwal Mariusza Szczygła! A to za pomysł wprowadzenia krótkich wstępów, dotyczących zarówno samej treści każdego reportażu, jak i życia prywatnego autorów oraz sytuacji w jakich te teksty powstawały. Element ten zdecydowanie ubogaca zbiór i poszerza horyzont. Widoczność zdecydowanie bezmgielna.
Plejada gwiazd reporterskich, doprowadza częstokroć do ekstazy, szczególnie humanistów, intelektualistów i literatów. Wielu z nich, całkowicie indywidualnie, można uznać za ojców bądź matki polskiego reportażu. I to też stanowi ewidentny plus całego dzieła. To, że każdy znajdzie tam swojego przewodnika, odkryje nowe lądy i pokłady własnej wrażliwości. Można je zgłębiać wybiórczo, bez narzucenia przez twórców kolejności czytania. Och! Kolejny plus! Polecam zatem tę biblię, wszystkim chcącym przenieść się w niedalekim czasie a jednak tak odległym od naszej codziennej mentalności, pragnącym doświadczyć całej palety emocji, nie tylko swoich ale i tych wspaniałych twórców polskiego reportażu.