Jejku, gdybym mogła dałabym tej książce milion na dziesięć! To pierwsza powieść w historii mojego czytelnictwa, gdzie od początku do końca książki się uśmiechałam. Ona była urocza, wspaniała, taka prawdziwa i komiczna jednocześnie. Jednak nie komiczna ze względu na śmieszność scen, tylko w bardziej uroczym wydaniu, gdzie często postaciom towarzyszyło zakłopotanie i wstyd, który widzieli i odczuwali tylko oni. Te porównania, które stosował Felipe były nieziemskie. On potrafił jak nikt podać zabawny przykład beznadziejnej sytuacji okraszając ją ciepłem i oddaniem sytuacji jako przytulenie pulchniutkiego dzidziusia, któremu chce się dać bezpieczeństwo. Historia wciągnęła mnie od pierwszej linijki, a miałam tylko zobaczyć o czym jest. Od razu przepadłam i był to najlepiej wykorzystany czas w moim życiu. Mam po niej takiego kaca, że nie wiem czy jakakolwiek inna książka może się z nią równać. Chodzę po pokoju i każdemu opowiadam jaką nieziemską historię przeczytałam i jak bardzo oni również powinni po nią sięgnąć. A dlaczego? Bo opowiada ją siedemnastoletni chłopiec pełen kompleksów. Wie, że jest pulchny, ale nie ma siły na ćwiczenia. W ramach zapewnienia siebie o aktywności fizycznej, do szkoły chodzi na piechotę. Przeżywa wszystko, co go otacza wokół, zwłaszcza kolegów, którzy z powodu jego tuszy bardzo mu dokuczają. Wspomina jednak kolegę z którym przyjaźnił się w dzieciństwie. Pragnie wrócić do tamtych czasów, kiedy ludzie nazywali go pulchniutkim, a nie jak teraz setkami innych przezwisk. Akcja jest przedstawiona w czasie dnia przed feriami. Felipe mieszka tylko z mamą i nagle dowiaduje się, że jego przyjaciel z dzieciństwa ma u niego przebywać w okresie tych ferii. Jest zły i zdesperowany, tu opisuje jak bardzo wstydzi się swojego dojrzewającego ciała i wszystkich rzeczy, które spotykają chłopca w wieku siedemnastu lat. Jednak najbardziej zakłopotany jest z innego powodu. Bo Felipe jest gejem i historia z tym odkryciem również będzie opisana. Nie powiem nic dalej, uwierzcie tylko, że ta opowieść jest jak najbardziej delikatna. Opisuje sprawy dojrzewającego chłopca z wielkimi kompleksami z którymi pomaga mu terapeutka. To opowieść o nauce akceptacji siebie z wszystkimi wadami i zaletami. To przejaw pierwszych uczuć, zakochania i syndromów, które na to wskazują. Opowieść o życiu, jego trudach i byciu popychadłem. Felipe wydawało się, że tylko osoby otyłe mają problem, dopiero poznając przyjaciół Caio widzi, że tak nie jest. Cudowna książka, ogromnie polecam dla każdej fazy wieku od czternaście plus wzwyż. Niesamowita, cudowna i niezwykła. Pod koniec książki macie kilka słów od autora i wiecie co, on nie utworzył postaci Felipe ze specjalnym charakterem i słownictwem, bo sam autor właśnie ma taki styl. Jest przepełniony ciepłem i dobrocią z nieśmiałością. To jego dusza opisywała problemy postaci i dlatego opowieść jest taka wyjątkowa. Bo historia jakich wiele, ale ten styl, sposób okazywania emocji, wypowiadanych słów i niepewności we własne możliwości właśnie sprawił, że tą opowieść pokochałam. Od tej pory wiem, że chcę więcej Vitora Martinsa, chce przeczytać wszystko, co wyjdzie z jego pióra. On pisze z duszą, a takich pisarzy jest naprawdę niewiele. Inni piszą niesamowite książki z przesłaniem, a u niego jest to niesamowitość ze wszystkim za co tylko można cenić książkę. Prze ogromnie polecam!!!
Opinia bierze udział w konkursie