Donna Jonson spokojna kobieta, której ciało zostaje znalezione we wannie. Jedynym śladem mogącym rzucić światło na okoliczności jej śmierci staje się dwudziestoletnia fotografia, na której ta sama kobieta stoi w zakonnym habicie pośrodku grupki małych dzieci. Trop prowadzi do sierocińca, w którym pracowała przed wieloma laty. W czasie trwania śledztwa zaczynają ginąć kolejne osoby. Początkowo prosta sprawa z czasem komplikuje się i na światło dzienne wychodzą przerażające fakty. Dwaj detektywi z wydziału zabójstw ? James Adams i David Ross ? szybko uświadamiają sobie, że ostateczna prawda została przed nimi ukryta znacznie głębiej, niż na początku sądzili.
Powieść zaczyna się tajemniczo i od mocnego akcentu. Już pierwsze strony zapewniają dawkę adrenaliny, a potem jest już tylko lepiej. Wydaje się, że po takim początku akcja powinna pędzić na łeb na szyję, ale tak nie jest. Miałam wrażeni, że toczy się w miarę jednostajnie, choć nagłych zwrotów i trupów na pewno w niej nie brakuje. Opisy autor potrafi tworzyć bardzo sugestywnie, jesteśmy cały czas w środku wydarzeń, razem z bohaterami przemierzamy podejrzane zaułki i ciemne ulice. Splot wydarzeń to przybliża, to oddala nas od prawdy, jaka kryje się za wydarzeniami sprzed lat. Co chwilę do głównego wątku dodawane są nowe, poboczne, kilka śledztw prowadzonych równocześnie i zero powiązań. Przynajmniej powierzchownie.
Na pierwszy plan wysuwa się doświadczony James Adams. To on i jego perfekcjonizm pozwalają na rozwiązanie sprawy do końca. James nie potrafi odpuścić, nie zostawia niedokończonego śledztwa nawet wtedy, kiedy szef decyduje o jego zamknięciu lub przesunięciu Adamsa do innego zadania. Ross najmłodszy w wydziale jednak już z pewnym doświadczeniem jest dla Adamsa dobrym partnerem. Widać różnicę między nimi, David dopiero się uczy. I to jest duży plus, ponieważ autor nie zrobił z niego od razu superśledczego, który wszystko wie, wszystko potrafi i w sumie nie bardzo ma jak się rozwijać.
Jednego przy powieściach Thomasa Arnolda robić się nie powinno ? zakładać co będzie następstwem pewnych zdarzeń, jakie będzie rozwiązanie, bo akurat takie tu pasuje. Na pewno będzie zupełnie inne, a akcja potoczy się w innym kierunku, niż zakładamy. Końcówka ?33 dni prawdy? to jedno wielkie WOW! Gwarantuje, że takiego obrotu spraw nie można się spodziewać. Sięgając po jego kryminały, zapewnicie sobie kilka godzin adrenaliny na wysokim poziomie. Wiem, że to jego druga książka, debiutu nie miałam okazji przeczytać (jeszcze), ale z ręką na sercu ? warto zapamiętać to nazwisko. Tomas Arnold to naprawdę jeden z lepszych młodych polskich autorów.