5 złotych...to dużo czy mało? Można kupić za to bardzo dużo rzeczy, ale czy to znaczy, że to dużo? Dla jednego 5 złotych to tyle co nic, dla drugiego to całkiem sporo (zwłaszcza dla dzieci). Książeczka pt. "5 złotych" jest dobrą pomocą dla rodzica, który próbuje wytłumaczyć swojej pociesze wartość pieniądza.
"5 złotych" jest książką dość specyficzną, bo obrazkową. "Czytelnik" nie znajdzie tu ani jednej literki. Znajdzie natomiast historyjkę o małym chłopcu, który pewnego dnia znajduje monetę. Szczęśliwy rusza z nią do miasta na spacer, podczas którego sprawdza, co może za nią kupić. Zagląda do sklepu z butami, z komputerami, do optyka... ciekawość budzi w nim nawet sklep z biżuterią. 5 złotych to tak dużo, a zarazem tak mało... W końcu malec kupuje sobie lizaka i jest najszczęśliwszym chłopcem na świecie. Tyle treści. Niewiele, choć wszystko zależy od kreatywności rodzica i małego czytelnika. Można przecież bawić się tą książeczką na rożne sposoby. Można wymyślać rzeczy, które w danych sklepach są dostępne za pięć złotych. W sklepie z butami za 5 złotych nie kupimy butów, ale już sznurówki jak najbardziej. U okulisty okulary raczej nie będą dla nas dostępne, ale chusteczki do szkieł już tak. Mój synek spędził
w ten sposób sporo czasu dorabiając do każdego sklepu kosz produktów, które kupiłby za pięć złotych. Inna zabawa (tym razem pomysłu Młodszego) - szukanie na poszczególnych ilustracjach powtarzających się szczegółów. Notesik z obrazkiem, piesek, śpiący tata - to elementy, które spotykamy na stronach książki po kilka razy, co daje małemu, bystremu obserwatorowi sporo radości. Zresztą wszystkie ilustracje budzą zachwyt i ciekawość. Są naprawdę świetne. Z każdej z nich wyziera świat widziany oczami dziecka. Dorośli bez twarzy tworzą jedynie tło dla celu, który maluch chce osiągnąć. Tak właśnie czytelnik postrzega przedstawioną historyjkę: to opowieść małego chłopca o tym, jak trudny jest świat dookoła nas i jak wiele taki brzdąc musi się nauczyć, aby móc w nim swobodnie funkcjonować.
Autorami tej książki są ilustratorzy pochodzenia koreańskiego Jae-hyuk Cha i Eun-young Choi. Nie podejmuję się poprawnie przeczytać tych imion i nazwisk, ale to nie szkodzi. Książeczka jest obrazkowa, a to niewątpliwie język ponad podziałami i nie ma tu znaczenia kraj, z którego pochodzą autorzy.
Bardzo sympatyczna i ciepła książeczka. Wprawdzie jej lektura nie jest zbyt pasjonująca, ale przecież nie zawsze chodzi o burzliwe przygody. ?5 złotych? daje możliwość wspólnego opowiadania, analizowania, wymyślania zdarzeń i, co najważniejsze, wspólnego spędzenia wolnego czasu.
Opinia bierze udział w konkursie