Budząc się rano nie rozważamy naszego dnia w kategorii: a co jeśli to ostatni dzień, jaki mam za życia? Przyjmujemy za pewnik, że kolejny dzień nastąpi, wzejdzie słońce, a my wraz z nim rozpoczniemy swoje codzienne rytuały. Czasem nas coś zaskoczy, czasem ucieszy, czasem zezłości- to normalne, takie są uroki życia i w jakiś sposób jesteśmy na to przygotowani. Ale z całą pewnością nie jesteśmy przygotowani na nagłą śmierć. A ta przecież może przyjść zupełnie nieoczekiwanie, bez zapowiedzi, bez zwiastunów sygnalizujących, że się zbliża. Wszystko będzie zwyczajne, takie jak zawsze, a potem w okamgnieniu wszystko się zmieni- bo nas już nie będzie. Co byście zrobili gdybyście otrzymali szansę przeżycia swojego ostatniego dnia na ziemi w sposób lepszy niż pierwotnie nam się udało? Czy można wycisnąć z takiego dnia ile się da, dokonać dobrych uczynków, w jakiś sposób naprawić swoje błędy pozostawiając po sobie lepsze wrażenie, a potem.. spokojnie odejść? Choć w prawdziwym życiu nie ma drugich szans, to być może nauczka jaką dostaje od życia (lub śmierci) główna bohaterka zmusi nas, czytelników, do przemyśleń na temat naszej codziennej egzystencji.
Sam jest popularną uczennicą liceum. Ma trzy przyjaciółki, z którymi nigdy się nie rozstaje i razem tworzą niemal nierozerwalną grupę. Ma przystojnego chłopaka, którego mogą jej zazdrościć inne dziewczyny, i wydawać by się mogło, że to co mają to nawet jest miłość. Dom też ma zwyczajny- kochających się rodziców, młodszą siostrę wpatrzoną w nią jak w obrazek, ukochanego psa. I to wszystko co ją otacza bierze za pewnik. Bo przecież ci ludzie wokół niej zawsze byli i zawsze będą. Nie liczy się z resztą osób, która w jakimś stopniu styka się z jej hermetycznym światem, nie myśli o uczuciach osób postronnych. Jej zachowanie bywa wręcz odrażające, nastoletnie kaprysy skutecznie zrobiły z niej dziewczynę, której chyba nie chcielibyśmy spotkać. Dramaty, z którymi się mierzy nie są tak naprawdę żadnymi dramatami, rozterki, które zajmują jej myśli najczęściej nie są w ogóle warte uwagi, a ona sama zupełnie bezwiednie krzywdzi wiele osób wokół. Rodzinę- swoim brakiem zainteresowania, znajomych ze szkoły- swoim przekonaniem o własnej wyższości. Lecz przede wszystkim kompletnie nie docenia tego, co ma, biorąc to za rzecz oczywistą. I gdy nagle budzi się po wypadku samochodowym, w którym zginęła, powoli zaczyna do niej docierać prawda o niej samej- że wcale nie była tak idealna i dobra jak jej się wydawało.
"7 razy dziś" to naprawdę mądra książka, zwracająca uwagę na niuanse zachowań i życia, o których nie myślimy w dniu powszednim, zbyt zabiegani czy zaaferowani własnymi sprawami. To, co w niej uderza to fakt, że nie jest to tylko świetna lektura dla młodych ludzi, otwierająca oczy na pewne szkodliwe wzorce, którymi nader często się posługują. To także doskonała powieść dla rodziców, mających pod swoim dachem te zbuntowane i na swój sposób zagubione nastolatki, którzy nie potrafiąc sobie z nimi do końca poradzić, zwyczajnie ignorują wszelkie sygnały ostrzegawcze, które oni swoim zachowaniem wysyłają. A ignoracja to w tym wypadku rzecz okropna i może być dramatyczna w skutkach. Nie można też spłycać książki do tego, że jest opowieścią Sammy, bowiem choć to ona gra tu główną rolę, to niemniej ważne są postaci poboczne, które raz za razem mają wpływ na bieg zdarzeń jak i na samą dziewczynę. I każda z nich wnosi do powieści treści istotne, nad którymi warto się pochylić, postawy, które warto przeanalizować, a przede wszystkim każda z nich jest wykreowana realnie i mnóstwo osób im podobnych mierzy się z takimi problemami w swojej rzeczywistości. Książka uświadamia jak nasze zachowanie, a nawet słowa, mogą być krzywdzące i powoli, aczkolwiek skutecznie mogą rujnować świat innych osób, doprowadzając do tragedii. A tego można uniknąć, gdyby tylko pamiętało się o zwykłej, ludzkiej życzliwości oraz powstrzymało się od oceniania innych zbyt pochopnie, na podstawie własnych, często szalenie mylnych, wyobrażeń. A tak postępują nie tylko postaci w książce, bowiem tak po prostu postępujemy my, ludzie, niezależnie od wieku, płci i innych cech nas określających. Wykluczamy innych, oceniamy ich, czujemy się od nich lepsi lub gorsi, a przecież oni są tacy sami, a poglądy, życiowe postawy, zainteresowania czy zasobność portfela nie powinny stanowić jakichkolwiek liczących się wartości. Tak łatwo można kogoś zranić i tak trudno potem to naprawić.. Wybierając się w podróż z Sam nauczymy się o życiu i nas samych naprawdę wiele. Ta książka skłania do przemyśleń, uczy i jest naprawdę wartościową lekturą, którą polecam czytelnikom w każdym wieku.
Opinia bierze udział w konkursie