- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ę wszystkich Amerykanów hiszpańskojęzycznych do jednej grupy latynoskiej). A nawet jeśli, to - według danych ze spisu z 2015 r. - 45,5 mln Amerykanów deklarujących pochodzenie niemieckie i tak przewyższa liczebnie każdą inną mniejszość - nawet tę pochodzącą od Anglików czy Irlandczyków. Choć Niemcy pojawili się tutaj, gdy Ameryka powstawała jako kolonia, prawdziwy niemiecki boom nastąpił później. Moi przodkowie byli częścią ponad 5,6 mln obywateli niemieckich, którzy - według danych amerykańskiego urzędu ds. imigracji - przybyli do USA w latach 1820-1924. I to im właśnie Ameryka zawdzięcza całą masę rzeczy, od piwa, przez choinkę na święta, po instytucję przedszkola. Amerykańska opinia publiczna odwróciła się od swoich obywateli pochodzenia niemieckiego po wybuchu I wojny światowej. Wielu było sądzonych i skazywanych za zmyślone zarzuty, inni byli tarzani w smole i pierzu, a jeszcze inni mordowani przez żądny krwi tłum - a wszystko to miało miejsce przed II wojną światową, która tylko zwiększyła nieufność wobec Amerykanów wywodzących się od niemieckich przodków. Biorąc pod uwagę taką atmosferę, nie dziwi fakt, że wiele osób przestało identyfikować się ze swoją niemiecką historią. Porzucili wszystko, co mogłoby sugerować ich pochodzenie, oraz przestali używać ojczystego języka - wiem, że tak właśnie zrobił mój prapradziadek, a syn Gustawa. Do czasu, gdy ja dorastałam, w mojej rodzinie ślady niemieckości przetrwały tylko w małych rzeczach, takich jak: dodatek czerwonej kapusty do obiadu rodzinnego oraz gesundheit wypowiadane przez osoby starsze, gdy ktoś kichnął. Dlatego fakt, że moi pradziadkowie i dziadkowie pochodzili z Niemiec, wcale nie wydawał działać na moją korzyść, gdybym zdecydowała się na przeprowadzkę do kraju przodków jakieś 160 lat później. Niemiecki instytut badawczy zaoferował Zakowi nie tylko pracę, ale też pokrycie kosztów przeprowadzki. Postanowiliśmy poczekać z rozmową na ten temat aż do jego powrotu do domu. Ja w każdym razie na pewno nie byłam chętna, by spakować wszystko i wyjechać. W owym czasie mieszkaliśmy w miasteczku uniwersyteckim w stanie Oregon. Przeprowadziliśmy się tam po pierwsze z powodu studiów Zaka, ale też po to, by było nas stać na założenie rodziny. W Kalifornii udało mi się znaleźć pracę jako dziennikarka - dostałam nawet posadę w dużym dzienniku wydawanym w San Francisco. Tylko że praca może robiła wrażenie, ale pieniędzy z tego było niewiele. W Oregonie znalazłam za to stałą pracę, w której zajmowałam się pisaniem dla organizacji non profit. Dzięki mojej pensji, stypendium doktoranckiemu Zaka i niższym kosztom utrzymania udało nam się kupić niewielki dom. A poza tym w naszym życiu pojawiła się malutka Sophia. Po tym, jak Sophia przyszła na świat, próbowaliśmy połączyć życie rodzinne i zawodowe jak wiele amerykańskich rodzin. Ja zostałam w domu przez trzy miesiące, bo tyle miałam urlopu macierzyńskiego, a w międzyczasie Zac brał tyle wolnego, ile mógł. Mimo wszystko, gdy Sophia miała cztery miesiące, musieliśmy zapisać ją do żłobka na kilka godzin dziennie. Następnie ja w trakcie swojej przerwy lunchowej odbierałam ją, wiozłam do domu, karmiłam - najpierw ją, a potem też siebie - i wracałam do pracy. A potem mama Zaka albo moja, która przeprowadziła się niedaleko nas, opiekowały się Sophią po południu. Zac też nie miał lekko. W dni, kiedy popołudniami zajmował się naszą córką, wstawał przed 5. rano, żeby zdążyć spędzić kilka godzin w laboratorium przed zmienieniem mnie w południe. Niejeden raz musiał również zabierać Sophię na swoje spotkania. A wieczorami do późna nie kładł się spać, ponieważ uczył się i pisał w domu. Dni były ciężkie, ale udało nam się sprawić, że wszystko działało. Jednak nie umiałam sobie wyobrazić, w jaki sposób ten sam sposób funkcjonowania miałby zadziałać w innym kraju. Bardzo długo rozmawialiśmy na ten temat, a nasze dyskusje wyglądały mniej więcej tak: - To nasza ostatnia szansa, żeby pojechać gdzieś, zanim całkowicie osiądziemy w miejscu i staniemy się nudni - mówił Zac. - A kto tu jest nudny? Ja nie jestem znudzona - odpowiedziałam. - Jesteś zbyt zajęta, żeby być znudzona. - Raczej zbyt zmęczona - odparłam. - Ale ja nie chcę mieszkać w Niemczech przez tyle czasu. - To tylko trzyletni kontrakt - powiedział Zac. - Trzy lata to kawał czasu - odpowiedziałam. - Jak wrócimy, będę stara. Niemcy ukradną resztki mojej młodości. - Nowe doświadczenia na pewno dodadzą nam werwy - rzekł na to Zac. - Nauczymy się nowej kultury i nowego języka! - Gesundheit - powiedziałam. Zac spojrzał na mnie dziwnie. - To wszystko, co umiem powiedzieć po niemiecku. - A co z Sprechen Sie Englisch? - zapytał Zac. - Tak, ten zwrot pewnie często będzie mi towarzyszył.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | książki dla przyszłych rodziców, książki o związkach, Poradniki, Komunikacja interpersonalna, Rodzina i dzieci |
Wydawnictwo: | Mamania |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2019 |
Wymiary: | 208x140 |
Liczba stron: | 290 |
ISBN: | 9788366117464 |
Wprowadzono: | 24.01.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.