Debiut roku.
Nadal nie dowierzam, że debiutujący autor może mieć w sobie aż tak wielką dojrzałość i wrażliwość. Czytałam w życiu wiele książek, które autorzy wydali jako pierwsze, ale dotychczas żaden tytuł, ale to naprawdę żaden, nie zachwycił mnie tak bardzo, jak "Adela nie chce umierać". Aga Antczak porusza w swojej opowieści tematy niełatwe, wkłada kij w mentalne mrowisko, rozważa sprawy zaszłe, jak i bardzo aktualne, rozpamiętuje przeszłość, godzi swoich bohaterów z losem.
Adela i Adolf przetrwali hitlerowski obóz zagłady Auschwitz. Przeżyli. Są razem od ponad 60 lat. On ją pokochał od razu, ona potrzebowała czasu. To, kim byli przed wojną, nie miało znaczenia, chcieli tylko być, istnieć. Razem. Osobno. Egzystować. Żyć.
Aga Antczak obrazuje nam ich codzienność, zwykłą, ale wspólną, tak jak miało być. Są już u schyłku życia, powoli oswajają się ze śmiercią. Adolf i Adela byli małżeństwem przez 60 lat, ale nie znali się. Nie wiedzieli nic o swojej przeszłości, ale nadszedł czas na wspomnienia, najwyższa pora dowiedzieć się czegoś o sobie. Powieść Agi Antczak jest przesiąknięta emocjami, które przyprawiają o szybsze bicie serca. Proza napisana niezwykle pięknym, a zarazem prostym językiem, zawsze przykuwa moją uwagę, tak było i teraz. W swojej opowieści autorka obrazuje nam to, co jest naprawdę ważne w relacjach, w życiu i w śmierci. Przy pomocy Adolfa i Adeli uczy nas, aby pogodzić się z upływem czasu i rozliczyć z przeszłością, gdy jeszcze nie jest za późno. Kobieta oddzieliła się od swojego życia sprzed wojny, mężczyzna musiał się z tym pogodzić. Ich miłość nie była łatwa, ale właśnie takie uczucia są najpiękniejsze, prawda?
Teraźniejszość i przeszłość przeplatają się w "Adela nie chce umierać" za pomocą wspomnienia, jakie przed sobą zdradzają bohaterowie, a każdy kolejny rozdział sprawiał, że coraz bardziej ich rozumiałam.
W tej powieści znajdziemy również dość wyraźnie zarysowany nurt feministyczny, a także dylematy moralne, walkę o prawo wyboru dla kobiet, a także okrucieństwo wojny w najgorszej postaci. A także... miłość, namiętność, zamknięcie w sobie, ból, traumę i nadzieję. Aga Antczak po prostu nasączyła tę książkę emocjami, doprawiła miodem, który tak kochał Adolf. Dystansowała, a jednocześnie przyciągała jak Adela. Dawkowałam sobie tę historię, chciałam przeciągać jak najdłużej rozkoszowanie się nią, a emocjonalna bomba, jaka na mnie spadła, sprawiła, że ukochałam ten tytuł bardzo mocno. Czytajcie, proszę. Na moją odpowiedzialność ??
Opinia bierze udział w konkursie