Wszyscy chyba znamy historie o Kopciuszku, Śnieżce czy Śpiącej królewnie. Będąc dziećmi słyszeliśmy je zapewne niezliczoną ilość razy. Pragnęłyśmy być takie jak one. Być księżniczką.
Która mała dziewczynka nie marzy właśnie o tym? Chyba każda. Ba! Przebierałyśmy się nawet w kolorowe sukienki. Wkładałyśmy za duże buty naszych mam i znajdowałyśmy coś co mogło służyć nam za berło lub diadem. Tak przygotowane marzyłyśmy o wspaniałym zamku? i przystojnym księciu na białym rumaku.
Co jeśli to marzenie mogłoby się spełnić? Jeśli mogłybyśmy wszystkie stać się księżniczkami? A wszystko za sprawą miejsca ukrytego gdzieś głęboko w zaczarowanym lesie. Miejsca zwanym Akademią Pennyroyal.
Kiedy pierwszy raz spojrzałam na okładkę książki M.A. Larson myślałam, że dotarła do mnie bajka dla najmłodszych. Różowa okładka, a na niej zamek ze smokiem nad nim górującym. Zaskoczona wpatrywałam się w nią kilka dobrych minut. Wtedy przypomniałam sobie dziecięce lata spędzone przed telewizorem oglądając bajki o księżniczkach na VHS. Nie mogłam dłużej czekać. Usiadłam i zaczęłam czytać.
Spodziewając się opowieści z rodu tych zaczynających się ?Dawno, dawno temu?? i ?żyli długo i szczęśliwie? wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, kiedy takiej nie otrzymałam. Akademia Pennyroyal jest historią o księżniczkach, rycerzach, smokach, ale nie taką jak te, które wszyscy znamy. Księżniczki przestały być już tylko symbolami piękna. Stały się żołnierzami walczącymi w wojnie przeciwko złym wiedźmą. A ich bronią jest odwaga oraz współczucie?
Historia stworzona przez M.A. Larson jest wyjątkowa. Już od pierwszych rozdziałów autor obala stereotypy o księżniczkach. Wykreował całkowicie inny wizerunek postaci, którą tak dobrze znamy. Dzięki niemu prawdziwa księżniczka stała się symbolem bezpieczeństwa, prawdy, odwagi i współczucia. Pennyroyal jest miejscem gdzie wszyscy jesteśmy sobie równi. Szlachta i pospólstwo. Biedny i bogaty. Nawet Bazyl będąc chłopcem mógł zostać księżniczką. Nikt nie był dyskryminowany.
Sama fabuła bywała odrobinę dziecinna, a jednak ciągle była tak samo niesamowita. Trzymała mnie tak mocno w swoich szponach, że pochłonęłam Akademie Pennyroyal dosłownie w przeciągu dwóch dni. Magiczny świat wykreowany przez Larsona był tak oszałamiający, że nie potrafiłam się oderwać póki nie zobaczyłam końca. A mali bohaterowie wcale nie ułatwiali mi tego.
Zaczarowana kraina stworzona z myślą o najmłodszych jest tak dobrą historią, że nawet osoba, która dziecięce lata ma już dawno za sobą, może odnaleźć coś dla siebie.
Jedyną rzeczą, która raziła mnie odrobinę były skróty myślowe autora. Potrafił on ni stąd ni zowąd przejść z jednej rzeczy w drugą nieuprzedzający o tym jakoś czytelnika. Czasem mijało kilka sekund zanim zauważyło się, że już mowa o czymś innym. Na początku wprowadzało to troszkę zamieszania.
Akademia Pennyroyal to wspaniała historia, która dorosłego jest wspaniałym przypomnieniem o tym co najważniejsze w życiu. Ale również jest idealnym narzędziem uczącym dzieci właściwych wartości. Na pewno zachowam ją dla swoich przyszłych dzieci.
Aleksandra
Opinia bierze udział w konkursie