"Akuszerki" Sabina Jakubowska
Zimą 1885 roku po niezwykle ciężkim porodzie na świat przychodzi pierwsze upragnione dziecko Franciszki Diabelec. Kobieta akuszerską pracę ma bowiem we krwi, gdyż jej przybrana matka również trudni się tym fachem. Splotem przypadków, a może wcale nie, Franciszka również wchodzi na tę drogę.
"Akuszerki" są powieścią, która hipnotyzuje czytelnika już od pierwszych stron, od samego początku. Autorka w oparciu o zapiski swojej prababki z największą pieczołowitością, dbałością o detale i chirurgiczną precyzją rekonstruuje i rozjaśnia przed współczesnymi odbiorcami, z czym wiązał się zawód wiejskiej położnej, zwanej akuszerką. Tym samym opowieść ta jest swoistym hołdem złożonym w ich stronę, wyrazem szacunku i uznania dla ich ciężkiej, ale potrzebnej ludowi pracy.
Sabina Jakubowska otwiera nam oczy, jak w rzeczywistości wyglądało przyjmowanie porodów w XIX i XX wieku na polskiej prowincji. Niewyobrażalny ból, cierpienie, krew, pot i łzy - oto nieodłączne jego elementy. Do tego dochodzą fatalne warunki sanitarne, ponieważ większość rodzących znajdowała się w domu, we własnym łóżku, a czasami nawet poza obejściem. Po mistrzowsku opisany został przebieg porodu, a także "procedury" spełniane przez akuszerkę.
Podziwiam autorkę za ogrom pracy włożony w opisanie, szczegółowe zaznaczenie koligacji rodzinnych, sąsiedzkich, relacji między danymi rodzinami. Ogromnym plusem jest drzewo genealogiczne znajdujące się w książce, dzięki niemu mamy ułatwione rozpoznawanie kolejnych postaci, zrozumienie pokrewieństwa.
Od początku do końca Jakubowska nie pozwala sobie na żadne ubarwienia, zakłamania czy niedopowiedzenia. Ukazuje wszystko takie, jakim jest naprawdę, nie wygładza sztucznie nawet najbardziej zniesmaczających, obrzydzających aspektów. Autorka opowiada tę historię bez znieczulenia, a to się ceni!
Ważną rolę w "Akuszerkach" odgrywa, rzecz jasna, historia i wydarzenia znaczące dla historii kraju nad Wisłą. Chociaż można rzec, że życie w Jadownikach i pobliskim Brzesku toczy się w swoim własnym tempie, to pomiędzy wierszami nieustannie pobrzmiewają echa wielkich historycznych zwrotów. Wszystko to odwzorowane zostało bardzo starannie, z dokładnością, przedstawione nam zostają konsekwencje kolejnych zawirowań na arenie światowej i polskiej dla mieszkańców tej małopolskiej wioski.
Wspaniały jest warsztat pisarski Sabiny Jakubowskiej. Dzięki pięknemu, lecz jednocześnie wyrazistemu stylowi narracji jesteśmy w stanie zatracić się w fabule bez reszty; nie odkładać lektury przez długie godziny, ale chłonąć ją z fascynacją i zainspirowaniem. Niepowtarzalny klimat wprowadzają dialogi, w których użyta jest miejscowa gwara i zwroty.
Podsumowując, "Akuszerki" to książka, z jaką ciężko się rozstać choćby na chwilę, oczarowuje czytelnika, przyciąga do siebie wspaniale ukazaną historią. Pozwala również poznać położnicze metody i zwyczaje wiejskich akuszerek, które miały przecież ręce pełne roboty. Mogę śmiało stwierdzić, że powieść utkana przez Sabinę Jakubowską to literatura przez duże "L".
?8,5/10
...