Emily Brown to cicha dziewczyna, która nikomu nie chce wchodzić w drogę. Stara się dobrze uczyć, zbytnio nie wychylać i pomagać finansowo swojej babci. Jej zupełnym przeciwieństwem jest Max Henderson. Chłopak stanowiący centrum uwagi w szkole jak i poza nią. Dziewczyny ustawiają się do niego w kolejkach, a chłopacy łakną jego uwagi, jednak nikt tak naprawdę nie wie, że Max nie jest zwykłym uczniem. Jego rodzina to definicja zła, a ludzie wśród których dorastał, to prawdziwa mafia.
Emily nigdy nie pomyślałaby, że dane jej będzie kiedyś bliżej poznać Maxa i jego otoczenie. Ba, wcześniej nawet nie zwracała na niego uwagi. A jednak po dniu, w którym jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, nie ma wyjścia jak przystać na warunki, jakie stawia szef mafii. Od teraz będzie udawała dziewczynę Hendersona, nie wiedząc nawet jaki czeka ją koniec.
------- recenzja
Nie powiem, że książka była tragiczna, ale no nie siadła mi. Po kilku stronach lektury byłam już zmęczona tą historią i muszę przyznać, że czytałam ją trochę z przymusu. Myślę, że jest to spowodowane przede wszystkim tym, że styl pisania autorki nie przypadł mi do gustu. Dialogi między bohaterami były często przesłodzone i cringowe. Różne wątki poruszane były ot tak, bez wcześniejszego przemyślenia, przez co książkę czytało mi się dość trudno.
Akcja dzieje się szybko i po głębszym przemyśleniu jest ona czasami absurdalna. W ogólne nie polubiłam się z bohaterami, a postać Maxa była moją znienawidzoną. Jego udawanie miłości w stosunku do dziewczyny zbyt szybko zmieniło się w rzeczywistość, a to jak później zachowywał się w stosunku do niej było za bardzo słodkie jak na taką historię. Nie mogę nie wspomnieć również o słowie ,,maleńka?, którego chłopak używał nałogowo zwracając się do Emily. Scena, gdzie tłumaczył jej skąd pomysł na takie, a nie inne przezwisko była sztuczna i strasznie nienaturalna.
Tak naprawdę jedynym co mogę zaliczyć do atutów tej książki jest zakończenie. Mimo że było trochę chaotyczne i ubrane w małą ilość emocji, totalnie mnie zaskoczyło. Pomysł bardzo oryginalny, przez co koniec książki funduje całej pozycji taką, a nie inną ocenę i miejsce w mojej głowie na więcej niż jeden dzień.
Myślę, że ,,All We Have Is Now? może spodobać się osobom, które lubią proste i nieskomplikowane relacje. Jest to książka dobra również do rozpoczęcia przygody z wątkiem mafijnym, ze względu, że nie jest on jakoś bardzo rozwinięty i czytelnik powoli będzie przyzwyczajał się do mrocznego świata. Po drugi tom raczej nie sięgnę, chociaż podejrzewam, że może być on lepszy niż historia Maxa i Emily.
W tym przypadku radzę wam się nie sugerować moim zdaniem, a swoim indywidualnym gustem czytelniczym. Kto wie? Może akurat wam Emily i Max na zawsze skradną serca?
Opinia bierze udział w konkursie