Uporawszy się z trudnymi przeżyciami, zamykając za sobą smutny rozdział życia, Anna Borecka otwiera atlas i wyznacza sobie taką trasę do przejścia, którą wielu niedowiarków mogłoby skomentować krótkim ?ona jest szalona?. Przez Ukrainę, Rumunię i Bułgarię dociera na położony przeszło pięć tysięcy metrów nad poziomem morza Wielki Ararat, odhaczając po drodze na swojej liście doświadczeń także i mniejsze szczyty gór.
Jako jedyna cudzoziemka nocuje w niewielkim schronie górskim w towarzystwie co najmniej czternastu osób, poznaje gospodarzy, którzy jako lekarstwo nie żałują jej kieliszka wódki czy przemierza granice stając się ciekawym obiektem dla podziwiających ją tubylców. Otrzymuje propozycję zawarcia małżeństwa, wychodzi cało z ataku rządnych pieniędzy wyrostków i modli się do Allacha przepraszając przy tym po cichu swojego Boga.
Podczas tej wyprawy może zdarzyć się wszystko?
Anna Borecka postawiła na narrację prowadzoną w czasie teraźniejszym, dzięki czemu zyskała efekt relacji ?na żywo? pozwalając czytelnikowi uczestniczyć w tej niezwykłej ekspedycji u swojego boku. A wrażeń tutaj nie brakuje. Autorka przedstawia spotkania z napotkanymi obcokrajowcami przytaczając rozmowy oraz przywołując przy tym emocje, które jej towarzyszyły. Barwnie opisuje krajobrazy zachowując przy tym umiar i nie przekraczając granicy zanudzających, rozwlekłych charakterystyk. Pomiędzy to sprytnie wplata garść historii, która w tej książce podróżniczej działa akurat na jej korzyść. Całość stanowi ciekawą, odkrywczą przygodę, w trakcie której poznaje się nie tylko dziewicze zakątki naszego globu, ale także i samą Annę Borecką.
Odważna, zdeterminowana, ale i nieufna względem tych, którzy mogliby ją skrzywdzić. Hołdująca myśli ?być?, a nie ?mieć?. Kobieta z krwi i kości. Taka właśnie jest autorka tej książki, a jej cechy charakteru zostają odzwierciedlone w jej wyprawie, konkretnej, przemierzonej po trupach, ze szczyptą rezerwy kierowanej dla chwilowych współtowarzyszy.
Być może nie odkryjecie tutaj zaskakujących zwyczajów obcych kultur, być może nie przeżyjecie zatrważających momentów, podczas których włos zjeży się Wam na głowie. Przejdziecie za to spory kawał przyglądając się zmaganiom samotnej kobiety, która uczy tego, że nie ma rzeczy niemożliwych, a strach to tylko jedna z barier tworzonych w naszym umyśle i naprawdę da się ją przesunąć.
?Ludzie są jak drzewa, które trudno wyrwać z korzeniami i przesadzić na inny grunt. Im starsze, tym większe ryzyko, że się nie przyjmą.?
Znajdziecie tutaj także złote myśli autorki i drogowskazy, którymi celowo czy też i nieświadomie częstuje czytelnika przytaczając własne przeżycia. Książka jak najbardziej może stać się podporą duchową dla tych, którzy utknęli w martwym punkcie nie wierząc w lepszy dzień. To, co przytrafiło się pani Ani mogło ją zniszczyć, jednak ona postanowiła w tym całym nieszczęściu odbudować siebie na nowo i dokonała czegoś, na co wielu z nas nie miałoby odwagi się zdobyć.
Książkę polecam wielbicielom górskich wypraw, fanom literatury podróżniczej, tym, którzy nie wierzą w determinację i ponadprzeciętne umiejętności kobiet. Marzycie o dalekich wyprawach, jednak nie macie pojęcia jak zacząć? Zatem zacznijcie może od tej publikacji.