Dobry, mocny, na długo pozostający w pamięci reportaż.
W USA jest całkiem sporo prywatnych więzień. Dla nas to nie do pomyślenia. Reportaż pokazuje brutalną, gorzką i okrutną prawdę o jednym z takich przybytków.
Dziennikarz śledczy Shane Bauer zatrudnił się na stanowisku strażnika w prywatnym więzieniu w Luizjanie. Zgłosił się pod swoim własnym imieniem i nazwiskiem i nikt nie sprawdził jego danych, przeszłości, nie zweryfikował tego kim jest. Wniosek, strażnikiem więziennym może zostać każdy, także osoba karana, z zaburzeniami, psychopata. Przerażające. Ale to dopiero początek, czubek góry lodowej.
Bauer prezentuje chory, przestępczy i wynaturzony sposób życia, egzystencji, bo nawet nie wiem czy można to życiem nazwać, w prywatnym więzieniu. Konkretnie chodzi o zakład w Luizjanie. Nie będę wam opisywać szczegółów. Najlepiej sami je poznajcie, przeczytajcie książkę.
W trakcie lektury nasuwa się pytanie, skoro to konkretne więzienie takie jest, to czy w innych jest inaczej? A w sumie dlaczego w innych miałoby być inaczej, lepiej, normalniej? A dlaczego nie?
Takie rozterki, pytania, wątpliwości miałam do końca lektury i nie ukrywam, mam je nadal.
Raczej skłaniam się do tej opcji, że pozostałe więzienia są równie złe, a może i gorsze, niż to opisane w książce. Jeżeli tak jest, osadzeni muszą w nim wieść koszmarne życie. Niby wyrok to nie wczasy, to kara. Jednak nie można zapomnieć o godności człowieka, nawet osadzonego przestępcy, o nie luksusowych, ale w miarę normalnych warunkach życia. Tu tego brak.
Ciekawym jest osadzenie współczesnej opowieści w historii wieków minionych. Autor wszystko zręcznie snuje, ciekawie miesza, opowiada naprawdę pasjonującą choć i szokująca historię. Na plan pierwszy w uwarunkowaniach więziennictwa, takiego, a nie innego zachowania strażników, personelu od dawna wysuwa się jedno - rasizm. Shaun udowadnia, że od wielu wieków jest on głównym czynnikiem decydującym o tym, jak żyje konkretny więzień, co mu przysługuje, jaki jest jego los.
Przerażające. Mamy XXI wiek.
Poza tym są też inne aspekty, które decydują o losie osadzonego, o tym jak mu będzie w więzieniu.
Bardzo istotny jest swoisty kodeks strażników, rozpiska, regulamin, jak zwał tak zwał. W każdym bądź razie chodzi o zasady, jakimi powinien się strażnik kierować. Są one dla mnie w wielu aspektach po prostu straszne i niezrozumiałe. A gdzie jakieś ludzkie odruchy, normalne zachowanie, choćby cień empatii?!
Jest jeszcze jeden aspekt, który sprawia, iż ta książka jest zdecydowanie warta lektury. Chodzi o to jak zmieniał się autor, jak zmieniały się jego zasady, priorytety, spojrzenie na drugiego człowieka, jak wiele razy zaglądał w swoje wnętrze, myślał nad pewnymi sprawami. Bardzo ciekawy dodatek, który sprawia, iż Amerykańskie więzienie jest czymś więcej niż tylko suchym reportażem. Polecam.Szokująca lektura.
Opinia bierze udział w konkursie