Weronika i Maks są parą. Ona pochodzi z bogatej rodziny, On jest zwyczajnym chłopakiem. Jej brakuje uwagi rodziców, On tęskni do swoich- tych prawdziwych, którzy trwają w jego pamięci od wielu lat, a mieszkają za wielką wodą. Są Indianami...
W domu Weroniki dochodzi raz za razem do dziwnych sytuacji. Trudno znaleźć sprawcę, a ten pozwala sobie na coraz więcej. Czy rodzinie coś grozi? Kto za tym wszystkim stoi? A może to choroba psychiczna pani domu daje takie objawy?
Dziewczyna przestaje być anonimowa w swym środowisku, wychodzi na jaw, kim jest, czym zajmują się jej rodzice, ludzie szukają sensacji, a renomowana firma rodziców zmierza ku zamknięciu.
Ukojenia zaznaje tylko w ramionach Maksa... który dostaje informację, że zaprzyjaźniona osoba odnalazła jego lud i rodzinę. Postanawia wyruszyć w podróż do swych korzeni... i zdecydować, gdzie pragnie zostać.
Maks chce podarować swojej ukochanej amulet, który został mu podarowany przez ojca i obdarzony olbrzymią mocą, niestety amulet "ma inne plany"i nie pozwala się oddać.
Przedmiot ten jest nierozerwalnie związany z młodym mężczyzną. Poprzez swą ogromną moc staje się on "łącznikiem" między parą, gdy Maks wyrusza za wielką wodę... Czy wróci?
Tego już nie zdradzę...
Z twórczością pani Olejnik spotkałam się jakiś czas temu przy książce "W deszczu łatwiej ukryć łzy". Do dziś pamiętam jakie wrażenie wywarła na mnie tamta powieść. Podobnie jest i teraz, długo myślałam o tej historii i o tym jak ubrać w słowa to, co czuję...
"Amulet" to ciepła i poruszająca opowieść o poszukiwaniu własnego "JA", o spełnianiu marzeń, dążeniu do celu, o godzeniu się z tym co jest nam pisane.
To historia, która płynie swoim rytmem, nie śpieszy się, uspokaja, wbrew pozorom nie przytłacza.
Autorka cudownie zbudowała klimat, szczypta magii, która osnuwa tę powieść, indiańskie zwyczaje i wierzenia, dziwne, momentami paranormalne zdarzenia dodają smaku, ale nie odstraszają- wręcz przeciwnie, pobudzają ciekawość, popychają, by rozwiązać tajemniczą zagadkę.
Podkreślam, to nie jest absolutnie powieść fantasy, to coś zupełnie innego- coś, co naprawdę trudno ubrać w sztywne ramy.
Tak jak wspomniałam, nie znajdziemy tu akcji która goni na złamanie karku, ale pojawi się kilka zaskakujących zwrotów akcji. Autorka zaserwowała nam również całą gamę emocji. Niejednokrotnie się złościłam, szczególnie na Maksa i jego decyzje, za chwilę samą siebie przekonywałam, że nie mam prawa go oceniać, przecież wrócił do swoich. Niejednokrotnie płakałam razem z Weroniką, tęskniąc za tym co minęło.
Bohaterowie są świetnie wykreowani, pełni emocji, pasji i przeciwieństw. Miotają się sami ze sobą, szukają drogi i swojego własnego "JA". Jestem poruszona tą historią...
Naprawdę odpoczęłam przy tej powieści, czułam się spokojna i zrelaksowana.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Autorka ma niezwykle lekkie i barwne pióro. Sprawia to, że naprawdę powieść wciąga, otacza tajemniczością, nie chce wypuścić czytelnika ze swych ramion. Z wielkim zainteresowaniem sięgnę po kolejne książki, które wyszły spod jej pióra.
Opinia bierze udział w konkursie