- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.raz jeszcze, żeby uchwalić (18 października 1907) aneks do poprzednich uchwał. Tak powstał rzekomy dekalog wojny, który nie tylko nie brał pod uwagę nowych narzędzi zniszczenia, ale przede wszystkim z góry zakładał niemożliwe. We wszystkich wojnach przestrzega się dżentelmeńskich pozorów (,,prawa wojny" to absurd sam w sobie) dopóki zwyciężamy albo jest to dla nas bilateralnie korzystne czy też niezbędne. Konwencja haska stanowiła na przykład, że jeńcom wojennym zapewnia się przyzwoite życie w obozach odosobnienia, wikt i opierunek. I rzeczywiście, tak działo się częściowo z polskimi i alianckimi oficerami uwięzionymi po 1939 czy 1940 (Józef Kuropieska, Obozowe refleksje. Oflag IIC, Kraków 1985) w niemieckich oflagach. Nie dotyczyło to już jednak jeńców rosyjskich mordowanych w Oświęcimiu lub zostawianych w ogrodzonych zonach na nieuniknioną śmierć głodową. I vice versa - Niemców kapitulujących pod Stalingradem zsyłano do najstraszniejszych obozów GUŁ-agu. Dodajmy jeszcze tylko, żeby nie nudzić przykładami, traktowanie jeńców brytyjskich czy amerykańskich przez Japończyków, japońskich przez Chińczyków, polskich przez Rosjan w latach 1919-1921, a rosyjskich przez Polaków podczas tej samej wojny. Zrzucając bombę atomową na Hiroszimę, nie troszczyli się Amerykanie ani przez chwilę o konwencje haskie. Podobnie podczas nalotu na Drezno, w którym - o czym napastnicy doskonale wiedzieli - nie było żadnych istotnych struktur militarnych, nikt nie brał pod uwagę straszliwej tragedii cywilów; przeciwnie, chodziło właśnie o sterroryzowanie ludności cywilnej. I odwrotnie, cóż wyprawiali hitlerowcy na Woli podczas tłumienia powstania warszawskiego, jak traktowali oznakowane szpitale od Płońska po Leningrad? Było wiadomo od początku, że szlachetne mrzonki haskie nie mają nic wspólnego z realiami mordu. Dlaczego więc powstały i po co z budżetów kilkudziesięciu państw wysupłano pieniądze na realnie nic nieznaczącą operetkę? Jedynie adekwatną wydaje się odpowiedź, że chodziło o przesłonięcie rzeczywistości sui generis liturgią, albo, jak kto woli, ideologią. Umożliwienie wpojenia społecznego przekonania, że my bijemy się czysto i szlachetnie, zaś oni zbrodniczo i przeniewierczo, co w niczym by się nie zmieniło, gdybyśmy mieli środki przestawiające proporcje sił. Ostatecznie (to już poza Hagą) możemy w dyskursie politycznym przyznać, że mieliśmy durnych generałów, co nie oznacza rzecz jasna, że oni mieli lepszych. O tyle to słuszne, że strzałki wyrysowane na ich mapach stałyby się bezpodstawne, gdyby zerwała się burza i zmieniła drogi w bagniska. Zadaniem antropologa kultury jest dziwienie się. Spoglądanie z bolesną uwagą na przyjęte kanony myślenia, demaskowanie mitów. Kontradmirałowi Miklosowi Horthyemu de Nagyabanya tę książkę poświęcam. To prawda, że w swoim czasie Cesarstwo Austro-Węgierskie miało dostęp do Adriatyku. On, specjalista od manewrów krążowników, pozostał jednak na czele państwa jako dyktator i nieomylny wódz naczelny nad Balatonem zbyt płytkim, by mogły po nim pływać choćby niszczyciele. Skromniejsi Czesi, Szwajcarzy i książęta Lichtensteinu nie głoszą dotąd chwały swoich pogromców mórz. Wyjątkiem są może białogwardziści czczący pamięć Aleksandra Kołczaka. Na morzu był ponoć wielkim dowódcą floty czarnomorskiej, na lądzie powodziło mu się już jednak gorzej, chociaż też nie wyznawał konwencji haskich. Wydali go bolszewikom Czesi, co ocenione zostało przez wielu historyków (sam Lew Trocki wspomina o tym z zażenowaniem) jako akt wiarołomstwa i zdrady. Tymczasem był to w szaleńczej rosyjskiej wojnie domowej jeden z nielicznych czynów racjonalnych. Oddziałów czeskich nie musiała obchodzić ta rzeź, w której nie przestrzegano żadnych praw haskich, ludzkich czy kościelnych ani żadnych przysiąg (przypomnijmy dla przykładu, że generał Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski, kat Uralu, dowódca wojsk czerwonych idących na Warszawę w 1920, był przedtem carskim oficerem i pieszczoszkiem arystokratycznych salonów). Cena głowy Kołczaka w zamian za możliwość wyrwania się z krwawego młyna i powrót do domów nie wydawała się wygórowana i obiektywnie nią nie była. Tak to interpretuje antropolog, który wie, że wojna to krwiożercza, zabójcza, przerażająca gra, jej zasady mają się nijak do cywilno-pokojowych dekalogów, praw człowieka i obywatela zawartych w tamtym odległym, przedwojennym czasie umów, przysiąg i zobowiązań. Kultura ludzka nie znosi jednak chaosu. Opuszczając moralność czasów niezbydlęconych, coś jednak tworzymy zamiast niej. Czas mordu ma też swoją strukturę. Jej zrozumienie winno być wyzwaniem dla antropologów. Ta książka nie daje odpowiedzi. Jest tylko przyczynkiem do wątpliwości. Jeżeli ktoś podejmie wyzwanie, będzie to już krok naprzód. [...]
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura faktu, publicystyka |
Wydawnictwo: | Iskry |
Wydawnictwo - adres: | iskry@iskry.com.pl , http://www.iskry.com.pl , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2022 |
Wymiary: | 125x195 |
Liczba stron: | 320 |
ISBN: | 9788324411313 |
Wprowadzono: | 01.12.2014 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.