- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.wego i wrzuca do wózka mnóstwo butelek alkoholu. To był początek jego samobójczego zejścia do piekieł... Z pewnością Gasparda to jeszcze nie dotyczyło, ale alkohol był nieodłączną częścią jego dnia. Przeważnie pił sam, czasem jednak zdarzało mu się brać udział w pamiętnych pijackich ucztach w knajpach takich jak Columbia Falls, Whitefish czy Sifnos. Chlał wtedy na umór z prostakami, którzy nie mieli pojęcia o istnieniu Bruegla, Schopenhauera, Milana Kundery czy Harolda Pintera. Był to najskuteczniejszy środek na zaleczenie ran i spowodowanie, żeby życie stało się mniej tragiczne. Alkohol jako wspólnik pomagał wykrzesać nieco beztroski z bezbarwnej egzystencji. Raz przyjaciel, raz wróg, okazał się tarczą trzymającą emocje na odległość, zbroją chroniącą przed stresem, najlepszym lekarstwem na bezsenność. Hemingway mówił, że człowiek inteligentny musi się nieraz upić, żeby wytrzymać z głupcami. Otóż to. Alkohol nie rozwiązywał oczywiście problemów, ale służył jako doraźny środek pozwalający znieść obecność nieprzebranych pokładów miernoty, która, według Gasparda, skaziła ludzkość. Gaspard wiedział, że alkohol może w końcu zwyciężyć. Nawet potrafił to sobie wyobrazić: nadejdzie dzień, kiedy życie wyda mu się tak nieznośne, że nie będzie umiał stawić mu czoła na trzeźwo. Przez sekundę miał przed oczami scenę, jak jego zwłoki giną w przepaściach wypełnionych alkoholem. Szybko przegonił ten koszmar i wówczas spostrzegł, że dotarł do granatowej bramy. Trzymając skrzynkę z winem pod pachą, wystukał cztery cyfry kodu, które strzegły wejścia do allée Jeanne-Hébuterne. Gdy tylko znalazł się w zaułku, poczuł, jak ogarnia go spokój. Przez dłuższą chwilę z niedowierzaniem patrzył na zadrzewiony pasaż. Miał wrażenie, że przeniósł się gdzieś na prowincję, w przeszłość, do jakiegoś innego, równoległego świata. Czas płynął tu wolniej - dwa koty leniwie wygrzewały się w słońcu, ptaki ćwierkały na gałęziach czereśni. Chaos ulicy wydawał się bardzo odległy i trudno było uwierzyć, że wszystko to dzieje się zaledwie kilkaset metrów od tej okropnej wieży Montparnasse. Zrobił parę kroków po ścieżce z nieregularnych kostek brukowych. Nieopodal, trochę w ukryciu za krzewami, stały rzędem kamienne, tynkowane domki. Złotobrązowe fasady, widoczne za zardzewiałymi bramami, pozarastane były bluszczem i dzikim winem. Na samym końcu zaułka wznosiła się śmiała konstrukcja geometryczna. Równoległościan ze zbrojonego betonu, przecięty z jednej strony opalizującym pasem okien, z frontem w szachownicę z czarnych i czerwonych cegieł. Nad wejściem wisiał napis ,,Cursum Perficio". Tak nazywał się ostatni dom Marilyn Monroe. Przy drzwiach znów kod. Gaspard przeczytał instrukcję Karen i stalowe drzwi uchyliły się z lekkim kliknięciem. Ciekawy wnętrza, szybko minął hol i wszedł do salonu. Pokój nie wyglądał tak jak na zdjęciach - wyglądał znacznie lepiej. Dom został zmyślnie zaprojektowany wokół prostokątnego patio łączącego się z tarasem w kształcie litery L. - Cholera! - zaklął cicho Gaspard zaskoczony elegancją wystroju. Napięcie ostatnich godzin zniknęło. Znalazł się w innym wymiarze, wnętrze było przytulne i dodawało otuchy. Funkcjonalne, przyjazne, szlachetnie proste. Przez chwilę zastanawiał się nad źródłem tych krzepiących wrażeń, ale nie znał się zupełnie ani na architekturze, ani na harmonii odpowiednio dobranych proporcji - jego specjalnością były słowa. Zwykle podchodził do wystroju wnętrz obojętnie. Wrażenie na nim robiły raczej pejzaże: ośnieżone szczyty odbijające się w tafli górskiego jeziora, błękitnawa biel lodowców czy upajający ogrom sosnowych lasów. Nie wierzył w te głupstwa typu feng shui i we wpływ umeblowania na przepływ energii w pomieszczeniu. Tutaj jednak musiał przyznać, że poczuł jakieś pozytywne fale, i miał pewność, że będzie mu się tu dobrze mieszkało i pracowało. Uchylił wielkie szklane okno, wyszedł na taras i oparłszy się o balustradę, korzystał w pełni ze śpiewu ptaków i zniewalającej sielskiej atmosfery. Zerwał się wiatr, ale było ciepło i słońce ogrzewało mu twarz. Po raz pierwszy od dawna Gaspard się uśmiechnął. Aby uczcić przyjazd w to piękne miejsce, postanowił otworzyć butelkę Gevrey-Chambertin i nalać sobie kieliszek, który następnie uniesie powoli do ust Jakiś hałas wyrwał go ze stanu euforii. Najwyraźniej ktoś tu był. Może sprzątaczka? Albo stróż? Gaspard wrócił do środka, żeby sprawdzić. Wtedy zauważył obcą kobietę, która patrzyła na niego. Była naga, okrywał ją tylko ręcznik, który zasłaniał piersi i spadał na uda. - Kim pani jest i co pani robi u mnie w domu? - spytał. Kobieta spojrzała na niego wściekle. - O to samo chciałam zapytać! - rzuciła.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | książki na jesienne wieczory, Sensacja, thriller |
Wydawnictwo: | Albatros |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 140x205 |
Liczba stron: | 400 |
ISBN: | 9788382154597 |
Wprowadzono: | 09.04.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.