- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e jego dwustu ziomków. Wyjrzałem przez wąskie okienko na dziedziniec przed wejściem. Co prawda poszli już sobie, ale okolica wyglądała, jakby przeszła przez nią pielgrzymka pseudokibiców: wszędzie pełno śmieci, podeptana trawa, wydrapane na murach Połamali i wyrwali z korzeniami kilka drzewek oliwnych, a na czubek wszystkiego któryś narzygał do fontanny i nasrał na schodach. Nie no, nie mogłem sobie pozwolić na oblężenie, bo wezmą mnie szturmem z marszu. Wlezą po prostu po murach, nie obronię się... Tym bardziej, że jedynym orężem, jaki wpadł mi przez czas pobytu tutaj w ręce były kije do golfa. Czym prędzej wróciłem do sali balowej, zajrzałem do mojej Ziemi: uf, na szczęście morza dały radę zachować równowagę. Ten projekt naprawdę miał szansę się udać! Od czasu inteligentnych ptaków nic nie wychodziło mi tak ładnie! Już prawie od niechcenia złapałem nadlatującą asteroidę i po prostu na chama wbiłem ją we właściwe miejsce, doprowadzając tym ruchem do zagłady dziewięćdziesięciu pięciu procent wszystkich gatunków. I teraz przylazł tutaj ten wariat i mówi, że wszystko zmieni, a ja będę tylko patrzył, jak to psuje. Niedoczekanie jego, zasrańca ognistego. Żywcem mnie nie weźmie. Poza tym, dopóki ja zasiadam na tutejszym Tronie, - O kurwa - wykrztusiłem. Pomysł był tak absurdalny, tak niedorzeczny w swej chamskiej prostocie, że aż wręcz genialny. Pokłusowałem jeszcze raz do drzwi, na wszelki wypadek sprawdziłem, czy aby na pewno zamknąłem je na klucz. Zamknąłem, nie ma wątpliwości. Potem z kluczykiem w ręku pognałem do kuchni, gdzie wyciągnąłem z szafki pudełko z lekarstwami. Po prostu opróżniłem je całe na blat stołu, rozgrzebując rękoma znalazłem małe, zakręcane pudełeczko z cienkiej blaszki. Z kluczykiem w jednej ręce, a pudełeczkiem wazeliny w drugiej pognałem do łazienki, skąd wróciłem już z pustymi rękami i zdecydowanym obrzydzeniem do samego siebie. Wciąż odczuwając pewien dyskomfort stanąłem ponad szklanym bulajem i popatrzyłem na kręcącą się powoli Ziemię, po której właśnie zaczynały łazić pierwsze mocno nieforemne ssaki. To była moja szansa. Szansa jedna na milion, ba! na miliard wręcz. Szansa jedna na wieczność. Zacząłem gorączkowo odkręcać śruby mocujące pancerną obręcz z zatopionym w niej szkłem do wpuszczonego w posadzkę pierścienia. Potem zaparłem się porządnie nogami, złapałem za uchwyt i pociągnąłem w górę. Podmuch dzikiego, nieokiełznanego wichru z najgłębszych czeluści galaktyki uderzył mnie po nogach i szarpnął w górę, niosąc ze sobą iskry słońc i ogromną ilość pyłu odległych układów planetarnych, zassanych ze świata materialnego do transcendentnego uniwersum Świetlistego Pałacu - ale ja nie zwracałem na to uwagi. Odwaliłem na bok szklane wieko, które huknęło o posadzkę. Stanąłem, ciężko dysząc, na skraju dziury. Patrzyłem ze skupieniem, jak Ziemia zasuwa wokół Słońca, niczym miniaturowy pociąg po swoich torach. Setki, tysiące, dziesiątki tysięcy lat przelatywały w okamgnieniu - a ja wiedziałem, że będę musiał trafić dokładnie. Wręcz perfekcyjnie. Nie w konkretną epokę. Nie w tysiąclecie. Nawet nie wiek. Ja musiałem wycelować w bardzo konkretny rok, konkretny moment i konkretne miejsce. Dokładnie tam i dokładnie wtedy, gdzie się to wszystko zaczęło. To był mój pomysł: zatrzymać to u zarania! Bo jeśli nie będzie początku Apokalipsy, to przecież nie będzie i jej dalszego ciągu, prawda? Świat się nie skończy. Czas będzie nadal trwać. Ten ognisty zjeb Szemijazasz nie wylezie ze swojej komórki. A przede wszystkim - moja rodzina będzie bezpieczna. Tak sobie myślałem, patrząc, jak w obłąkańczym tempie wiruje u moich stóp świat. Aż wreszcie nabrałem głęboko powietrza. Zacisnąłem z całej siły powieki. I skoczyłem. Treść dostępna w pełnej wersji eBooka. COPYRIGHT (C) BY Michał Gołkowski COPYRIGHT (C) BY Fabryka Słów sp. z , LUBLIN 2021 WYDANIE I ISBN 978-83-7964-698-2 Wszelkie prawa zastrzeżone All rights reserved Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. PROJEKT I ADIUSTACJA AUTORSKA WYDANIA Eryk Górski Robert Łakuta GRAFIKA NA OKŁADCE Piotr Cieśliński PROJEKT I OPRACOWANIE OKŁADKI Szymon Wójciak ILUSTRACJE Paweł Zaręba REDAKCJA Ewa Białołęcka KOREKTA Marta Sobiecka SKŁAD WERSJI ELEKTRONICZNEJ SPRZEDAŻ INTERNETOWA Zamówienia hurtowe Dressler Dublin sp. z ul. Poznańska 91 05-850 Ożarów Mazowiecki tel. (+ 48 22) 733 50 31/32 e-mail: WYDAWNICTWO Fabryka Słów sp. z 20-834 Lublin, ul. Irysowa 25a tel.: 81 524 08 88, faks: 81 524 08 91 e-mail:
książka
Wydawnictwo Fabryka Słów |
z serii Komornik |
Oprawa miękka |
Liczba stron 464 |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Fantastyka, fantasy, książki na jesienne wieczory |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Wydawnictwo - adres: | joanna.orlowska@fabrykaslow.com.pl , http://www.fabrykaslow.com.pl , 20-834 , ul. Irysowa 25a , Lublin , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 125x195 |
Liczba stron: | 464 |
ISBN: | 9788379646821 |
Wprowadzono: | 12.11.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.