RECENZJA
????"BĄDŹ MOIM ŚWIATŁEM"????
AUTOR: DOROTA DEA MAKOWSKA
WYDAWNICTWO: REPLIKA
"Cisza między nami mogłaby być modlitwą. Zamiast rąk składaliśmy cierpienie połówki niedowierzania. Klęczeliśmy oniemiali nad niesprawiedliwym wyrokiem."
"Bądź moim światłem" to zachwycająca, niebanalna, jedyna w swoim rodzaju opowieść, przepełniona wrażliwością, emocjami, które pochłonęły mnie w całości, powodując wielką radość, jak niewyobrażalny smutek i złamane serce. Historia niezwykłej miłości, która zdarzyła się w najmniej oczekiwanym momencie i u kresu życia. Zmagania z chorobą, lękiem, strachem, bólem, który towarzyszy bohaterom tej historii.
Autorka wręcz oczarowała mnie słowem i historią, która opowiedziała. Dawno nie czytałam tak naładowanej emocjonalnie książki i z takim przekazem. Wyjątkowo szczera,
Płakałam razem z bohaterką, śmiałam się, przeżywałam chwile radości, najpiękniejsze momenty, obawy, smutku, niezrozumienia i radzenia sobie z zaistniałą sytuacją, w której znaleźli się bohaterowie tej opowieści. Słowa, myśli, emocje, które siedzą we mnie nie oddadzą tego co czuję tak dokładnie. Ciężko ubrać mi to w słowa. Autorka oddała prawdziwą istotę rzeczy, zdarzeń, piękna, wrażliwości, które wydawały się tak realne, wręcz namacalne.
W całość historii autorka zgrabnie wplata cytaty, poezję i muzykę, co daje temu niezwykłej głębi, a my sycimy się tym wszystkim.
Zobaczymy, jak cieszyć się z małych rzeczy, przeżyjemy mgnienie szczęścia, najprawdziwszą, najczystsze uczucie, jakim jest miłość.
Autorka wręcz dotyka nas słowami i stąpa po cienkiej granicy subtelności, która wkręca się w nasz krwioobieg.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i na pewno nie ostatnie.
Autorka dosłownie czaruje słowem, a całość napisana jest pięknym poetyckim językiem
czyta się wręcz błyskawicznie.
Książka napisana jest z perspektywy głównej bohaterki Izabelli i razem z nią dzień po dniu będziemy ją poznawać, zobaczymy jej emocje, uczucia, z jakimi przyjdzie jej się zmierzyć.
Bohaterowie genialnie wykreowani, naturalni prawdziwi z krwi i kości, możemy się z nimi utożsamić.
Marek ma trzydzieści pięć lat, uwielbia Mozarta, maluje i spełnienia wszystkie marzenia przed tym ostatecznym dniem. Ma jedno marzenie, które chce spełnić, namalować obraz a Izabela stała się jego muzą, światłem.
Ona jakby była z innej epoki, uwielbia poezję, Marka Grechutę. Podejmuje decyzję, która zmieni ją. Odnajduję coś, czego
"Zrozumiałam, że najważniejsze dzieje się w ciszy. Zaskakująco często...."
Dzień, w którym Izabela spotkała Marka, jej spokój roztrzaskał, się na kawałki a jej życie nigdy nie będzie takie samo.
Mężczyzna chce ją namalować, a dokładnie jej światło, a ona się zgadza. Ma przychodzić do niego w poniedziałki, środy i w piątek.
Wokół toczyło się życie, a ona była jak widz, który nie bierze w tym udziału, jakby wszystko było poza nią.
A ona była z nim, w jego szkicach, kawiarniach, parku, na małym poddaszu.
Radosne momenty zostaną oplecione niewidzialną pajęczyną ledwie dostrzegalnego smutku. Czas nieubłaganie ucieka, a oni chcieliby przeżyć jeszcze kilka, chwil razem.
-Czy będzie im to dane?
-Czy przypadkowe spotkanie wywróci ich życie do góry nogami?
-Jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za chwile z Markiem?
-Jak będą wyglądać kolejne spotkania z mężczyzną?
-Czy Izabela pomoże spełnić największe marzenie Marka?
-Jaką walkę stoczy Marek?
-Czy dane będzie im przeżyć coś wyjątkowego?
Polecam ????????
Opinia bierze udział w konkursie