APOKALIPSA JAKO BAJKA
Ludzkość wyginęła (albo może ?wyginęła?? czas pokaże), świat w ruinie, popiół, ogień, smutek? Czy to wszystko wygląda wam na opowieść w sam raz dla najmłodszych czytelników, także tych będących w wieku, kiedy dziecko dopiero uczy się czytać? A jednak Bajka na końcu świata, postapokaliptyczna seria Marcina Podolca jest taką właśnie lekturą. Ciepłą, sympatyczną i uroczą historią drogi, opowiadającą, jak chce tego tradycja gatunku, o poszukiwaniu nadziei, bliskich i domu.
Wiktoria to mała dziewczynka, która chyba jako jedyna ocalała z zagłady, jaka spotkała nasz świat. Przetrwały niektóre zwierzęta, jak choćby jej pies Bajka, pojawiły się też nowe stworzenia ? czy są pokojowo nastawione czy nie ? o tym trzeba się przekonać, niestety, na własnej skórze ? ale czy gdzieś tam mogą być jeszcze inni ludzie, a najlepiej rodzice naszej bohaterki? Wiktoria wierzy, że tak, dlatego też wędruje wraz ze swoim psem przez zrujnowany świat pełen szarości, pyłu i ognia; za drogowskaz służą jej tajemnicze światła na niebie. Gdy zaczyna się akcja tego tomu, obie wraz z Bajką przestają już uciekać, jednak chmury nie dają im nawet chwili na odpoczynek. W końcu jeden z obłoczków trafia dziewczynkę w twarz i ta traci przytomność. Bajka zaciąga ją do opuszczonego domu, ale niestety stan małej nie jest najlepszy. Wiktoria nie potrafi wstać z łóżka, Bajka nie potrafi jej nakarmić? sytuacja wydaje się niewesoła, ale jednocześnie sprzyja wspomnieniom. Do dziewczynki i psa powracają obrazy z chwili, kiedy doszło do końca świata?
Czy to znaczy, że Podolec serwuje nam już odpowiedzi na temat tego, co się wydarzyło? Cóż, przekonajcie się o tym sami, chyba nie muszę przekonywać was, że warto. Twórca tego komiksu, choć młody, zdążył już udowodnić nam, że ma duży talent, ale też i stać się inspiracją dla innych komiksiarzy, co pokazał nam nie tak dawno temu album Tylko spokojnie. To jednak kwestie poboczne, wróćmy zatem do Bajki.
Jak się można domyślić, ze względu na niski wiek docelowego odbiorcy mamy tutaj do czynienia z opowieścią prostą zarówno fabularnie, jak i graficznie. Na szczęście owa prostota nie ujmuje komiksowi niczego, w ręce czytelników trafia więc po prostu dobry album. Ciekawie napisany, szybki w odbiorze i, jak na tego typu dzieło przystało, hołdujący przyjaźni i więzom rodzinnym. Jednocześnie mamy tutaj przygodę, nutę łagodnego horroru, nieco humoru i bardzo, bardzo dużo uroku.
Pełna uroku jest także szata graficzna. Prosta, cartoonowa, ale charakterystyczna dla Podolca ? i przede wszystkim podobająca się zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Znakomita jest już sama mimika bohaterów, uproszczona, ale wyrazista, świetnie też prezentuje się świat. Tło kadrów często jest puste, przeważa brud i szaro-brązowe barwy pyłu, ale jednocześnie znajdziecie tu też ujmujące plenery, a w tym tomie na dodatek czeka na was całkiem sporo ?żywszych? scen. Dostajemy bowiem porcję retrospekcji sprzed apokalipsy, a część dziejąca się w lesie pod względem doboru barw i przedstawienia roślinności skojarzyła mi się z komiksami Tomasza Samojlika.
Jeśli podobał wam się pierwszy tom Bajki na końcu świata, drugiego nie muszę polecać ? zachowuje jego poziom. Jeśli nie znacie jeszcze tej serii, a chcecie dobrego komiksu dla czytelników w każdym wieku, innego nieco niż reszta dzieł dostępnych na rynku, zachęcam do zapoznania się z obiema częściami losów małej Wiktorii i jej psa. Warto.