Przed kilkoma tygodniami otrzymałam dwie perfekcyjne książki, których tytuły od razu skojarzyły mi się z czasami nastoletnimi. Seria ?Balsam dla duszy? cieszy się popularnością już od dawna. Pamiętam, że w szkolnej bibliotece można było znaleźć rozmaite wersje tych publikacji ? dla nauczycieli, matek, ojców, podróżników, i tak dalej, i tak dalej. Podsumowując, cała masa. Wtedy podchodziłam do tego z przymrużeniem oka, trochę omijając półki wypełnione egzemplarzami. No, ale perspektywy mają to do siebie, iż z wiekiem ulegają zmianom. Tym sposobem trafiłam na nowe wydania ?Balsamu dla duszy miłośnika psów i kotów?. Uważam, że obie książki są ze sobą integralne, dlatego postanowiłam napisać jedną recenzję, aby nie powielać swoich opinii. W końcu całość przeczytałam praktycznie równocześnie, niczym powiązane tomy. To była aż za duża dawka przeróżnych emocji, naprawdę! Od dawna ludzie lubią zasypywać się argumentami w kwestii psiaków i kociaków. Sprawa, oczywiście, dotyczy tego, które zwierzaki są wierniejsze, mądrzejsze, grzeczniejsze? A ja nie będę wybierała żadnej opcji, bo jestem dumną opiekunką (nie przepadam za słowem ?właściciel?) dwóch szczekaczek oraz jednej mruczki. Owe trzy dziewczęta towarzyszyły mi w trakcie lektury, troszkę zdziwione nagłym przypływem czułości z mojej strony. Ale pewne uczucia są silniejsze. Obie publikacje aż po brzegi wypełnione są okrutnie wzruszającymi historiami. Momentami zabawnymi, choć ciągle podszytymi ogromną dozą melancholii. Nieustannie odkrywałam dobrze znany fakt, że chyba nie zasłużyliśmy na przyjaźń zwierząt. Ja wiem, niektórzy uznają te opowieści za mdłe, przelukrowane, za słodkie. Jednak miłośnicy czworonogów wiedzą, że w ich przypadku trudno opierać się przed ?wymiotowaniem tęczą?, kolokwialnie rzecz ujmując. Wspomnienia opiekunów zostały okraszone prostym językiem, rozdziały są krótkie, acz treściwe. Mimo nawału imion, sytuacji pewni bohaterowie wyjątkowo tkwią w głowie, u każdego inny, bowiem zdecydowanie uniknięto monotonii. Wszystkie historyjki są oryginalne, specyficzne, po prostu urocze, wbrew kilku smutnym zakończeniom, poprzedzonym wieloma szczęśliwymi latami. Wieloma, ale ciągle niedostatecznymi? Doskonale rozumiem, że istnieją ludzie, którzy za zwierzętami nie przepadają, choć czasami nawet sami nie wiedzą, gdzie leży problem. I sugeruję podsunąć im jedną z tych pozycji. Może postanowią zmienić utarte zdanie? Zbliżyć się do jakiegoś psa lub kota potrzebującego pomocy? Bo sądzę, iż ?Balsam (?)? istotnie nim jest. W oryginale tytuł to ?Chicken Soup for the (?) Soul?. A rosoły są rozgrzewające oraz uleczające. Tak, po polsku niektóre rzeczy brzmią gorzej, acz teraz, na jesienną pogodę, pozostanę przy języku angielskim, rekomendując zbiorowe dziełka grupy Becker/Canfield/Hansen/Kline/Shojai. Z okładek spoglądają eleganckie rasowce. A ja gwarantuję, poczytacie też o idealnych mieszańcach! Możliwe, że jestem totalnym mięczakiem, skoro te niepozorne książeczki aż tak mnie wzruszyły. Ale absolutnie nie wstydzę się swoich łez. Ze strony zwierząt doznałam mnóstwo dobroci, więc z przyjemnością przeczytałam równie piękne historie, zebrane w dwóch uroczych tomach. Jeśli Wy też bezgranicznie kochacie psy i koty, to z pewnością warto sięgnąć po ?Balsam dla duszy (?)? ? albo podarować komuś, kto potrzebuje podobnych emocji. Osobom zmagającym się ze stratą najlepszego przyjaciela?? Szukającym ukojenia oraz ciepła.