W pewnej krainie żyła czwórka przyjaciół. Wierni towarzysze nie spodziewali się, że ich losy rozdzieli polowanie, na które udali się do dębowego boru. Gdy w czasie łowów Miran zastrzelił piękną samicę kruka, zrozpaczony kruczy król przeklął ród młodego wodza, a przyjaciołom wywróżył rychły konflikt, który na zawsze ich poróżni. Przez kilka następnych lat mężczyźni nadal żyli w przyjaźni i zapomnieli o klątwie, rzuconej na nich na leśnej polanie. Jednak już wkrótce, gdy wszyscy zakochali się w pięknej Sannie, proroctwo kruka miało się spełnić?
Miran, pragnąc za wszelką cenę poślubić Sannę, rozpętał wojnę, która przez lata trawiła ojczyznę dawnych przyjaciół. Po wielu walkach trzech wodzów postanowiło opuścić pole bitwy i ze wzgórza, gdzie kiedyś kruk przeklął Mirana, wyruszyli w poszukiwaniu nowego domu. Każdy z nich objął władzę w innej krainie, zaś Miran wziął za żonę piękną Sannę. Niestety, jego szczęście nie trwało długo, bowiem zgodnie z przepowiednią królowa zmarła bardzo młodo. Los przeklętego władzcy podzielili jego potomkowie, a wśród nich silny i mądry Argeus, którego żona odeszła tuż po narodzinach trzeciej córki. Mimo smutku i żałoby, król upatrywał nadziei na lepsze w tym, iż po raz pierwszy od pamiętnego polowania w rodzie Mirana na świat przyszły dziewczynki! Jednak to nie trzy królewny, a dopiero ich dzieci, wnuki Argeusa, otrzymają szansę na zdjęcie klątwy, rzuconej przed laty przez kruczego króla. Czy wystawione na wiele prób książęta i królewny podołają trudnym zadaniom? Sprawdźcie sami!
Muszę przyznać, że koncepcja ?Baśni Czterech Królestw? wydała mi się bardzo ciekawa. Pozornie nie związane ze sobą opowieści o wnukach Argeusa, których nadmierna ciekawość, porywczość, a czasem także lenistwo wpędziły w nie lada tarapaty, szybko okazują się mieć ważny wspólny mianownik. Ciążąca nad ich rodem klątwa i powracający wątek poszanowania dla przyrody pojawia się powiem w każdej z baśni. Młodzi potomkowie Mirana będą musieli zmierzyć się z gniewem pszczelej królowej, żalem Pajęczycy Wielkiej, a także klątwą, która związana była z pałacowym globusem. Każda przygoda zakończona będzie ważnym morałem, promującym uniwersalne wartości i podkreślającym to jak ważną rolę w ludzkim życiu odgrywa natura, o którą bezsprzecznie należy dbać.
To, czego mi zabrakło w tych baśniach to głębia. Język, którego używają autorki wydał mi się niestety zbyt prosty. Krótkie zdania, raczej zdawkowe opisy oraz dość banalne dialogi sprawiły, że ciężko było mi wyczuć w opowieści ten poszukiwany przeze mnie, niepowtarzalny klimat baśni. Owszem, opowieści momentami wydają się być straszne, jednak wynika to raczej z kreacji bohaterów i samej fabuły, niż stopniowanego napięcia. Szkoda, po pomysł był naprawdę obiecujący! Przyznam, że poniekąd właśnie przez stosowany język trudno mi przyporządkować te baśnie do określonej grupy wiekowej. Same opowieści wydają mi się być odpowiednie dla dzieci od 6. roku życia, jednak konstrukcja fabuły jest moim zdaniem zbyt prosta dla odbiorców w tym wieku, którzy mają często niemałe doświadczenie czytelnicze, a co za tym idzie ? większe wymagania. Z drugiej strony młodsze dzieci, dla których język tej opowieści byłby odpowiedni, mogą być zbyt delikatne, by mierzyć się z niektórymi wątkami ?Baśni Czterech Królestw?.
Być może mój niedosyt spowodowany jest wysokimi oczekiwaniami. Trudno jest mi to ocenić. Bezsprzecznie ?Baśnie Czterech Królestw? niosą ze sobą wartościowe treści, uwrażliwiające dzieci na przyrodę i jej potrzeby oraz pokazujące, że ciekawość świata, odwaga, troska i szacunek są wartościami ponadczasowymi, którymi warto kierować się w życiu. Czy warto po nie sięgnąć? Uważam, że tak. Jednak nie będę ukrywać, że daleko jest tym opowieściom do moich ukochanych klasycznych baśni, do których chętnie i często powracam.
Opinia bierze udział w konkursie