"Plaga cieni" jest trzecią częścią pięcioksiągu "Baśniobór", rewelacyjnej serii fantasy adresowanej do młodego czytelnika, której kolejne odsłony coraz bardziej intrygują i wciągają bez reszty w wykreowany przez Brandona Mulla magiczny świat.
Akcja "Plagi cieni" stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń opisanych w poprzednim tomie - rozgrywa się podczas tych samych wakacji i nawiązuje do rozpoczętych wcześniej wątków.
Mały psotnik Seth w czasie eksploracji magicznego rezerwatu w towarzystwie satyrów wpada na ślad tajemniczej plagi, która dotyka kolejne zamieszkujące Baśniobór stworzenia i może zagrozić istnieniu krainy. Wraz z dziadkami, ich przyjacielem Coulterem oraz Samoańczykiem Tanu chłopiec próbuje stawić czoła pladze cieni, lecz nie jest to łatwe zadanie. Poza tym sytuacja wymaga, by rodzeństwo się rozdzieliło - Kendra dołącza do grona Rycerzy Świtu i wraz z innymi członkami tej organizacji: Warrenem, porucznikiem Douganem, młodym pogromcą smoków Gavinem i indiańskim przewodnikiem Neilem udają się do innego tajemnego rezerwatu, Zaginionej Góry, by odnaleźć kolejny artefakt umożliwiający uratowanie magicznego świata przed inwazją demonów. Muszą przy tym wykazać się niezwykłą ostrożnością, albowiem w ich szeregach kryje się zdrajca.
Zarówno przed Sethem, jak i Kendrą stoi trudne zadanie - nie mogą dopuścić do zagłady baśniowej krainy, a pomocą w tym dziele z pewnością posłużą dzieciom nowo odkryte, nadzwyczajne umiejętności. Czy to jednak wystarczy, czas pokaże.
"Plaga cieni" z powodzeniem oparła się uzasadnionym obawom o literacki poziom środkowych części serii; okazała się zupełnie udaną kontynuacją cyklu, która nie tylko nie pozwoliła wygasić mojego entuzjazmu, lecz wręcz go podsyciła utwierdzając w przekonaniu, że wciąż możliwe jest - nawet po lekturze chociażby "Opowieści z Narnii" - wykreowanie oryginalnego, rozbudowanego, barwnego i bogatego świata oraz tworzenia go nie tylko konsekwentnie, ale i z godnym podziwu polotem, pomysłowością i fantazją wykluczającą jakąkolwiek wtórność czy nudę. Baśniobór Brandona Mulla stanowi wewnętrznie spójną całość, która na dodatek z każdym kolejnym tomem wzbogaca się o nowe frapujące szczegóły pozostające ze sobą w logicznym związku, poszerzające granice jego uniwersum oraz naszą o nim wiedzę. Świat ten wciąż ewoluuje, jest żywym organizmem, który nie przestaje zaskakiwać swoją różnorodnością oraz nieprzypadkowością wątków, zdarzeń, postaci - tu nic nie pojawia się bez przyczyny i można być pewnym, że prędzej czy później czytelnik odkryje wszelkie związki i zależności pomiędzy nimi. Mimo obfitości najrozmaitszych elementów fabuły nie przestaje zadziwiać kreatywność i pomysłowość autora - fabuła jest skomplikowana na tyle, by się w niej nie pogubić, ale i nie znudzić nią; wydaje się idealnie stworzona dla młodego czytelnika, stanowi wyzwanie dla jego wyobraźni, ale nie nuży i nie zniechęca: jest poprowadzona z rozmachem i fantazją, pełna dynamizmu, barwnych przygód, ciekawych bohaterów i niebanalnych rozwiązań. I choć nawiązuje w bezpośredni sposób do wydarzeń z poprzedniego tomu, wyjaśnienia są umiejętnie wplecione w fabułę w sposób, który ułatwia orientację nowym czytelnikom, a jednocześnie nie nuży zdeklarowanych miłośników cyklu.
Zadziwia brawura, z jaką autor panuje nad tak potężnie rozbudowanym światem i różnorodnością zaludniających go istot oraz solidnie przemyślana konstrukcja powieści - Mull nie odkrywa wszystkich kart, dawkuje emocje harmonijnie łącząc ze sobą poszczególne wątki, no i tworząc klimat, w którym wyczuwa się wiszącą w powietrzu grozę.
Tym razem autor zdecydował się na narrację prowadzoną dwutorowo - z perspektywy Setha, który w Baśnioborze mierzy się z plagą cieni oraz Kendry, która wraz z innymi Rycerzami Świtu szuka magicznego artefaktu. To kolejne urozmaicenie przygotowane przez Mulla - niezwykle udane, dodatkowo poszerzające fabułę i otwierające nowe możliwości w następnych częściach serii. A jeśli już mowa o bohaterach, to również ich kreacji trzeba autorowi pogratulować; Seth i Kendra dorastają, odkrywają w sobie nowe talenty, stają się mądrzejsi i bardziej rozważni. Na scenę wkracza kilka nowych, kluczowych postaci, jak na przykład dawny opiekun Baśnioboru Patton Burgess czy Gavin, pogromca smoków, jak również bohaterowie dalszego planu - wszyscy oni są starannie i ciekawie wykreowani, bez względu na rolę, jaką mają do odegrania w powieści. Jedynym mankamentem są pewne uproszczenia wpływające negatywnie na psychologiczną wiarygodność postaci przejawiające się chociażby w reakcji na śmierć towarzyszy. Odrobinę większy ładunek emocjonalny i głębia byłyby bardziej na miejscu i z pewnością podniosłyby autentyzm bohaterów.
Na uwagę zasługuje jeszcze jeden oryginalny pomysł - Brandon Mull zrezygnował z kreacji jednego superbohatera ratującego świat na rzecz kilku postaci wnoszących w to dzieło swój wkład. Podkreśla tym samym rolę współdziałania i wzajemnej pomocy, bo przecież nie w każdej sytuacji można liczyć tylko na własne, ograniczone siły. Ważne jest również to, że bohaterowie otrzymują możliwość zrehabilitowania się i szansę uczenia się na własnych błędach, docenienia różnicy pomiędzy odwagą a brawurą oraz liczne okazje do szlifowania własnego charakteru czy walki ze swoimi słabościami.
Wszystkie te liczne zalety sprawiają, że lektura "Plagi cieni" jest wyjątkową przyjemnością, w której należy się rozsmakować puszczając wodze wyobraźni; niezwykle łatwo jest przenieść się w magiczny świat Baśnioboru, i to niezależnie od wieku. Powieść Brandona Mulla intryguje, inspiruje, dostarcza niezapomnianych emocji i wrażeń, które zostają w pamięci na długo. Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny tom serii, a Was gorąco zachęcam do rozpoczęcia bądź kontynuowania przygody z wyjątkową i czarowną prozą tego autora.