A gdyby tak książka poruszała nie tylko wyobraźnię, nie tylko tworzyła w głowie obrazy niezwykłych miejsc, niesamowitych postaci niczym z krwi i kości, czy kilkoma wydrukowanymi zdaniami robiła nam w umyśle taki emocjonalny zamęt, że ciężko po jej zamknięciu wrócić do porządku dziennego? Co jeśli byłaby zdolna poruszyć, i to zaskakująco dobrze, także zmysł zapachu oraz smaku do tego stopnia, że z pustym żołądkiem nie byłbyś w stanie skończyć choćby akapitu, gdyż zaraz znalazłbyś się w kuchni, zaspokajając obudzony nagle wilczy głód?
Basza Smaku pod tym względem jest historią niesamowitą, opisy przygotowywanych przez głównego bohatera, Kucharza, potraw, niemal natychmiast zwiększają ilość produkowanej śliny, a w brzuchu zaczyna burczeć. Natomiast jego przygody, podróże jedynie dopełniają całości barwami, mistycyzmem oraz klimatem wschodu - zwyczajnie nie sposób nie dać się pochłonąć atmosferze XVII-wiecznego Imperium Osmańskiego.
Jednak by na dobre zanurzyć się w tej rzeczywistości, trzeba odrobinę się przestawić, przymknąć oko na narrację, która nie to, że jest zła - jest po prostu inna. Krocząc nieco drogą Tysiąca i jednej nocy, autor stawia przed nami historię snutą językiem baśni, jednocześnie wprowadzając nieco bardziej współczesny styl. Osobiście spodziewałam się fantastyki, nie baśni, stąd początkowo pojawiający się zbitek krótkich zdań bez głębszego opisu powodował lekki niesmak. Dopiero po dłuższym czasie i zdaniu sobie sprawy z klimatu powieści, dałam się prawdziwie pochłonąć.
Można by powiedzieć, patrząc na moją ocenę, że książka nieszczególnie przypadła mi do gustu - jest jednak odwrotnie. Cenię ją pod wieloma kątami z wyjątkiem motywacji bohatera. Nie jestem szczególną fanką historii miłosnych, zwłaszcza o stosunkowo schematycznym przebiegu. Mimo intryg i jakby nie było, konstrukcji, która nie ma w założeniu trzymać czytelnika w napięciu przez cały czas, a wręcz przeciwnie, zachęca do skupienia się na podstawowych zmysłach, to jednak czegoś mi zabrakło w wątku fabularnym. Natomiast tym, co zrobiło największe wrażenie, była podróż Kucharza celem kształcenia się u mistrzów różnych dziedzin - nie brak astrologii, medycyny opartej na żywiołach, czy szeptów nad garnkami. Chociażby dla samego wątku mistycyzmu warto sięgnąć po twórczość autora.
Nie mogę przyznać, że Basza Smaku stanie na honorowym miejscu w biblioteczce, ale na pewno obrazy, smaki i zapachy na długo pozostaną w mojej głowie. Czy polecam? Zdecydowanie. Z odpowiednim nastawieniem można wycisnąć z powieści wszystko, co ma do zaoferowania. Tylko pamiętajcie, by przypadkiem nie siadać do lektury z pustym brzuchem!