Akcja komiksu przenosi nas do roku 1928. Na zimnych, bezkresnych i bezludnych połaciach Antarktydy pojawia się Bruce Wayne (wraz z załogą statku, którym dowodzi). Ich zadaniem jest odnalezienie zaginionej ekspedycji profesora Cobblepota. Z badawczej wyprawy powrócił bowiem tylko on i nikt nie wie, co stało się z jego towarzyszami. Szybko okazuje się, że są oni martwi. Wyjątkiem jest August Grendon, który pogrążony w czystym szaleństwie skuwa lód skrywający coś przerażającego. Bruce szybko i wybuchowo rozwiązuje ten problem, wracając po długiej wyprawie do Gotham. Powrót w rodzinne strony nie oznacza jednak dla niego spokoju i odpoczynku. Zwłoki znalezione w jego rezydencji stają się bowiem początkiem nowej niebezpiecznej sprawy. Zaczyna on podążać śladami pewnej przeklętej książki, walcząc zarówno z potworami, jak i własnymi słabościami i wewnętrznymi demonami.
Mignola wrzuca nas więc tutaj w alternatywną rzeczywistość miasta Gotham i jego zamaskowanego obrońcy. Album zaskakuje tu nie tylko pod względem niezłego połączenia motywów superbohaterskich z elementami Lovecraftowskiego horroru. Uwagę fanów uniwersum najbardziej przykuwa fakt kwestionowania przez scenarzystę pewnej przyjętej przeszłości tego bohatera i jego rodziny. Zaprezentowana tutaj historia jest tak naprawdę początkiem istnienia tej postaci. Konfrontacja z siłami nadprzyrodzonymi staje się bowiem dla Wayne?a bodźcem do zostania Batmanem i walki w celu obronienia swojego miasta (wszystko to w retro otoczce lat 20.).
Dla purystów taki pomysł na historię będzie oczywiście nie do przyjęcia. Jeśli jednak nie stroni się od wszelkich rodzajów crossoverów i chce się zobaczyć Batmana w trochę innej otoczce, to album naprawdę potrafi zaciekawić.
Fabuła jest dosyć gęsta, czasem też nie zawsze do końca jasna. Na pewno jednak potrafi mocno zaangażować czytelnika. Przewracając kolejne strony komiksu, zachwycamy się nie tylko mocnym i mrocznym klimatem, ale również świetnym wykorzystaniem znanych nam postaci. Pojawiają się tutaj bowiem znani z uniwersum bohaterowie, jedni w swoich bardziej klasycznych rolach inni zaś w mocno odmienionej formie. Wiążą się z tym niestety pewne niedociągnięcia albumu. Bohaterów jak na dosyć krótką historię jest jak na mój gust trochę za dużo. Do tego jeszcze dochodzą liczne retrospekcje i mieszanie się wątków. Momentami prowadzi to do kompletnie niepotrzebnego fabularnego chaosu.
Opinia bierze udział w konkursie