Bazyliszek to postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Od lat obecny w legendach, stanowi postać mityczną, która była bardzo niebezpieczna. Obecny także w popkulturze, nawet J. K. Rowling stworzyła z niego siejącego postrach w Hogwarcie potwora. Zabija spojrzeniem, ale nie tylko jego wzrok stanowi śmiertelne zagrożenie. Najbardziej znaną formą pokonania bazyliszka jest lustro, które odbije jego zabójczy wzrok i doprowadzi do jego destrukcji. To postać ciekawa, z którą wiąże się naprawdę wiele podań, nic więc dziwnego, że twórcy po dziś dzień sięgają po tę legendę, by umieścić ją w swoich dziełach.
Graham Masterton to mistrz horroru, o którym wiele słyszałam, natomiast ta książka to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością. Co prawda, nie była tak straszna, jakbym się tego spodziewała, natomiast nie można odmówić jej ciekawego klimatu, a przede wszystkim świetnej narracji. To jedna z tych pozycji, w której czujemy kunszt Autora oraz jego kolosalne doświadczenie, które pozytywnie wpływa na treść lektury.
W "Bazyliszku" główną rolę gra Nathan Underhill, kryptozoolog, zafascynowany badaniami nad mitycznymi stworzeniami, które próbuje powołać do życia. W bliskim otoczeniu nazywany jest doktorem Frankensteinem, a projekty, których się podejmuje nie są zbyt dobrze rozumiane przez innych ludzi, choć cel, który mu przyświeca jest nader szczytny. Ma ogromną wiedzę i bardzo poświęca się swoim badaniom, niestety kończą się one fiaskiem. Jednak nie jest jedyną osobą, która chce stworzyć coś, co zachwyci ludzkość, a nie każdemu zależy na pomocy innym, skupiają się raczej na zyskach i teoretycznej sławie, nie zważając na koszta. A takie podejście jest niebezpieczne na równi z zabójczym spojrzeniem Bazyliszka.
W książce otrzymamy nie tylko nawiązanie legendarne i mitologiczne, znajdzie się tu także odrobina czarnej magii, która przyprawia o ciarki. Jednak oprócz elementów fantastycznych mamy Polski wątek- piękny Kraków ukazany w całej swojej ujmującej krasie, co uważam za duże wyróżnienie dla naszego kraju. Ponadto Autor poświęca też odrobinę uwagi wątkowi obyczajowemu, który dotyczy rodziny Nathana i stanowił dla mnie pozytywne zaskoczenie. I choć rzadko sięgam po tego typu literaturę to dla samego pióra Mastertona warto czasem sięgnąć po zgoła odmienny rodzaj powieści, by delektować się jego wirtuozerią w kreacji postaci czy fabuły oraz mistrzowską biegłością pisania. Ze swojej strony polecam
Opinia bierze udział w konkursie