W ofercie wydawnictwa Kultura Gniewu sporo jest nietuzinkowych komiksów, które naprawdę mocno zaskakują czytelnika. Doskonałym tego przykładem jest właśnie Bękart. Pozycja z pozoru mocno wtórna, kopiujące pewne mocno już wyświechtane klimaty, jednak na tyle intrygująca, że trudno obok niej przejść obojętnie. Jeśli już się ktoś zdecyduje się na jej przeczytanie, to kolejne strony będzie pochłaniał z niekłamaną przyjemnością.
Główni bohaterowie komiksu to młoda May i jej syn Eugene. Oboje wieli udział w najgłośniejszym i najbardziej zuchwałym napadzie rabunkowym w historii Stanów Zjednoczonych. Pięćdziesiąt dwie kradzieże z bronią w ręku w tym samym czasie i w tym samym mieście. Nietypowa dwójka złodziei mocno obładowana gotówką, teraz musi uciekać. Nie tylko przed stróżami prawa, ale również przed wspólnikami, którzy chcą odzyskać łup i nie będą dla matki z dzieckiem nazbyt wyrozumiali. Każdy przebyty kilometr to nie tylko oddalenie od siebie pewnego niebezpieczeństwa. To również próba ostatecznego pozostawienia za sobą swojej trudnej przeszłości, co będzie o wiele trudniejsze niż ucieczka przed policją i żądnymi krwi zabójcami.
Fabularnie brzmi to wszystko jak kolejny komiks kryminalny, będący ?rodzinną? odmianą popularnego motywu ?Bonnie i Clyde? w połączeniu z opowieścią drogi. Po części tak jest, jednak tytuł pod swoją pozorną wtórnością skrywa naprawdę ciekawe i treściwe wnętrze. Twórca dzieła Max de Radigues potrafi w prostej fabule przygotować naprawdę kilka zaskakujących zwrotów akcji. Największa niespodzianka czeka na czytelnika pod koniec komiksu, kiedy to otrzymuje on mentalnego ?liścia? na orzeźwienie, tak aby mógł w pełni docenić twist fabularny, jaki przygotował dla niego scenarzysta.
Tak jak zostało to już wspomniane Bękart to nie tylko krwawy kryminał, ale również obyczajowa opowieść drogi, gdzie przeszłość postaci odgrywa znaczące role. Cała historia jest tutaj na tyle dobrze rozplanowana, że pewne fakty związane z głównymi bohaterami są okrywane stopniowo, coraz mocniej zaskakując czytelnika.
Największa siła tytułu drzemie jednak w bohaterach, którzy pojawiają się na kolejnych planszach komiksu. Na pierwszym planie jest oczywiście młoda May i jej syn. Kobieta jest zdeterminowana do zrobienia wszystkie, co będzie konieczne, aby uchronić swoje dziecko. Przekracza ona wszelkie granice, posuwając się nawet do morderstwa, będąc pewną, że tylko tak będzie wstanie zapewnić bezpieczeństwo chłopakowi. Podobne odczucia ma również Eugene, który dość szybko przystosował się do życia w ciągłym zagrożeniu i jak na swój wiek jest nad wyraz dojrzały i odpowiedzialny. Doskonale zdaje sobie on sprawę z tego, że musi porzucić swoją dziecinność, jeśli nie chce być ciężarem dla matki, tym samym tak próbując ją chronić. Ich relacja pogłębia się jeszcze bardziej z każdym kolejnym niebezpiecznym wydarzeniem, w którym będą brać udział. Niczego złego nie można również napisać na temat bohaterów drugoplanowych (nawet jeśli pełnią tutaj role epizodyczne). Belgijski twórca kreśli ich postacie dość wyraziście, stawiając ich na drodze ucieczki matki i dziecka. Każda z takich postaci ma swoje różne motywacje i będzie miała ona ogromny wypływ na dalsze losy owej dwójki (począwszy od kochanka kobiety, przez ciekawego i pomocnego kierowcę tira, po parę zabójców, którzy nieustannie ich ścigają).
Doskonałym uzupełnieniem treści fabularnej jest tutaj bardzo prosta, ale mocno przykuwająca uwagę oprawa graficzna. Max de Radigues w czarno białej konwencji łączy wyrazistość, sporą dawkę przemocy, odrobinę erotycznej treści i mocno wyczuwalną emocjonalność. Kreska nie należy do najznakomitszych i raczej nikt tutaj nie będzie zatrzymywał się na poszczególnych planszach, aby podziwiać ich piękno. Doskonale jednak dopasowuje się ona do serwowanej historii i staje się z nią nierozerwalną jednościom.
Bękart to naprawdę wciągająca i mocno zaskakująca komiksowa sensacja/kryminał, gdzie przemoc nakręca spiralę emocji, w której poświęcenie i miłość rodzicielska odgrywa kluczowe funkcje. Prawie 180 stron tytułu pochłania bardzo szybko z niekłamaną przyjemnością, czego efektem jest pojawiający się na twarzy uśmiech zadowolenia. Pozycja naprawdę warta przeczytania.
Opinia bierze udział w konkursie