Motyw drogi jest w fantastyce dość często spotykany i - mogłoby się wydawać - kompletnie oklepany, a mimo to zawsze chętnie sięgam po taką książkę. Dlaczego? Bo nieprzerwanie zostaję zaskoczona czymś nowym i bardzo, ale to bardzo lubię przeżywać podróż z głównym bohaterem. Liczę więc, że pierwsza część sześciotomowego cyklu A.C. Cobblea, czyli "Beniamin Ashwood", całkowicie spełni moje oczekiwania.
Tytułowy Beniamin to dziewiętnastolatek mieszkający w małej osadzie Widoki i zajmujący się warzeniem piwa. Dostarcza alkohol do jedynego baru Pod Baranim Rogiem, gdzie czasem się nim raczy, i tak żyje z dnia na dzień. Pewnego razu jednak w Widokach pojawiają się plotki, a później podobno potwierdzone informacje, że w pobliżu szaleje demon. Bestia porywa zwierzęta hodowlane, siejąc postrach wśród ludzi. I nagle okazuje się, że demon faktycznie zadomowił się w okołowioskowym lesie, dlatego Ben w towarzystwie paru odważniejszych mieszkańców wyrusza rozprawić się z niechcianą kreaturą. Brak umiejętności oraz przekładanie sił ponad miarę doprowadza do śmierci dwóch osób i mocnego zranienia przyszywanego brata Bena, Brandona.
Czysty przypadek chce, że akurat wtedy do Widoków przybywa nietuzinkowa ekipa, która za godziwe pieniądze szybko rozprawia się z niechcianym demonem. Lady Toweel - czarodziejka, Lady Amelia - córka władcy - i jej służka, Meredith, Rhys - człowiek o nieznanym zarówno pochodzeniu jak i jego rzeczywistej roli w tym całym spędzie - oraz Saala - mistrz miecza. Wszyscy oni pochodzą z zupełnie innej kasty, obracają się w różnych towarzystwach, dlaczego więc spędzają razem czas? I jak ważne zadanie wypełniają, skoro los postanowił połączyć ich w jedną grupę?
W celach czysto zarobkowych oraz na prośbę przyszywanego ojca Ben wyrusza z nieznajomymi jako naoczny świadek odprowadzenia siostry, Meghan, do Miasta. Ojciec chce wiedzieć, czy córka bezpiecznie trafi do Sanktuarium, gdzie przez dwadzieścia lat będzie pobierać nauki i szkolić się na pełnoprawną czarodziejkę. I tak właśnie rozpoczyna się największa z przygód Beniamina.
"Beniamin Ashwood" to książka, którą mimo swojej obszerności połyka się dosłownie w jednym kawałku. Przez całą powieść autor idealnie dawkuje tempo narracji, jednego razu snując spokojną opowieść pełną uczuć i skorą do kontemplacji, by po paru stronach przerodzić historię w pełną napięcia, walk oraz emocji. Historia potrafi wciągnąć, a chwilami nawet mocno rozbawić. Na początku czytelnik nie ma pojęcia, w co tak naprawdę się pakuje, wyruszając z Benem w podróż, dopiero po czasie uświadamia sobie rzeczywisty główny wątek, co moim zdaniem było świetnym, rzadko spotykanym zabiegiem.
W fantastyce drogi często zdarza się, że podczas przeprawy w głównym bohaterze dochodzi do konkretnej przemiany - dojrzewa, mężnieje, staje się wcielonym złem, znakomicie posługuje się magią, etc. W każdym razie zmienia swoje myślenie/podejście do życia niemal o sto osiemdziesiąt stopni w porównaniu z samym początkiem książki. Ben, na szczęście, również należy do tego typu bohaterów, co ogromnie mnie ucieszyło. Interesujące było dochodzenie do obserwacji związanych ze zdobywaniem coraz większego doświadczenia i powolnym acz skutecznym kształtowaniem własnych poglądów dotyczących świata, możliwej wojny czy aktualnej władzy. Reszta bohaterów również zdobyła moją ogromną sympatię (chociaż wiadomo, jedni mniej, drudzy więcej). Autor idealnie skomponował ekipę, z którą Ben podążał przez cały kraj, ponieważ niemal każdy miał indywidualny, specyficzny charakter oraz własne zadanie do wykonania. Dodam jeszcze, że zmiana nie dokonała się wyłącznie w Benie, ale nie zdradzę, w kim dokładnie. Na to będziecie musieli sobie sami odpowiedzieć. :)
Zakończenie wypadło niesamowicie i trafił się spory twist fabularny, przez co już teraz czekam na kontynuację.
"Beniamin Ashwood" to książka, którą serdecznie polecam. Przyjemna, wciągająca i momentami zabawna przygoda spodoba się z pewnością niejednemu wybrednemu czytelnikowi. Historia jest ciekawa, choć nie zapiera dechu w piersiach ani nie wywołuje efektu "wow". Pierwszy tom skupia się raczej na dokładnym poznaniu bohaterów niż na tajemniczej intrydze przepełnionej zwrotami akcji (poza samym zakończeniem) i jest idealnym wprowadzeniem do kolejnych tomów. Nie wahajcie się sięgnąć. :)
Opinia bierze udział w konkursie