Czy kiedykolwiek w trakcie czytania poczuliście z książką szczególną więź?
?/10
Siadając do tej recenzji mam praktycznie łzy w oczach na samą myśl, że trzymam w dłoni najcudowniejszą nowość od Julii Popiel. ?Bez przyszłości? to opowieść inna niż wszystkie. Jednocześnie łamie serce na milion kawałeczków i skleja je, otulając ciepłem i bezpieczeństwem. Zapewnia wszystko, czego czytelnik może tylko zapragnąć, a nawet i jeszcze więcej.
Wszystko zaczyna się dość niewinnie. Dwudziestopięcioletnia absolwentka zmuszona jest wybrać się w podróż do małego miasteczka, gdzie czeka na nią stary dom, który otrzymała w spadku po zmarłej babci. Zadanie było dość proste - wyremontować go, uprzątnąć, a następnie sprzedać i zapomnieć o całej sprawie.
A co by było, gdyby na drodze młodej kobiety pojawił się pewien mężczyzna, który woli trzymać się na uboczu? Typ samotnika, który prowadzi warsztat samochodowy i dodatkowo jest nowym sąsiadem panny Coleman. Aston już na dzień dobry serwuje dziewczynie wyjątkowo chłodne powitanie, zbyt pochopnie ją oceniając. Ich początki wydają się dość niepewne, ale z każdą kolejną chwilą, którą spędzają w swoim towarzystwie, nabierają do siebie zaufania.
Warto podkreślić, że ich relacja posiada termin ważności. Aston i Marianne, decydując się na układ ?bez zobowiązań?, wiedzieli, że nie mogą pozwolić sobie na nic więcej. Że wszelkie uczucia muszą pozostać za szczelnie zamkniętymi drzwiami.
Co jednak się stanie, gdy któreś z nich przypadkowo zapomni je zamknąć, a te dopadną ich ze zdwojoną siłą?
Ta słodka, fioletowa i dość niewinna okładka kryje w swoim wnętrzu najpiękniejszą i jednocześnie najboleśniejszą historię na całym świecie. Julia Popiel, tworząc fabułę, ale również wspaniałych bohaterów oddała nam cząstkę siebie i ukazała, że zawsze warto iść za głosem serca.
?Bez przyszłości? zostało podzielone na trzy części. Przygodę rozpoczynamy z tytułem ?Życie przed Tobą?. To moment, w którym mamy niepowtarzalną szansę, aby w pełni zatracić się w tym niesamowitym świecie z małomiasteczkowym klimatem, w którym autorka czuje się wręcz jak ryba w wodzie. Opisy okolic, specyficznych zwyczajów i zachowań mieszkańców Swansea już od samego początku rozczulają serce czytelnika. Kawałek po kawałeczku zostajemy wciągnięci w tę genialną historię. Obserwujemy również powoli budującą się relację pomiędzy głównymi bohaterami. To ten etap, gdzie wszystko jest zwykłą zabawą, chwilą przyjemności. Wyczuwalna jest prostota, lekka niepewność, namiętność i rodzące się stopniowo uczucia, na które przecież nie mogli sobie pozwolić.
I nagle dochodzimy do ?Życie podczas Twojego istnienia?, czyli mojej ulubionej części, która rozpoczyna się prawdziwym emocjonalnym rollercoasterem. Tutaj już nie ma miejsca na odpoczynek, a Julia zapewnia nam porządną dawkę szalejących uczuć. Wszystko staje się wyraźne, intensywne i na pewien sposób niebezpieczne. Dostrzegamy znacznie więcej, wylewamy niezliczoną liczbę łez, a usta czasami zaczynają nas boleć od ciągłego śmiechu. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej zakochujemy się w ukazanych bohaterach i ich wyjątkowej więzi. Ale dodatkowo odczuwamy lęk, wiedząc, że w każdej sekundzie ta sielanka może się zakończyć. To właśnie ten czasu, gdy Mari i Ashton będą musieli dokonać wyjątkowo ciężkich wyborów?
Wraz z potokiem łez w końcu witamy część trzecią, czyli ?Życie po Tobie?. Ostatnie sto stron pełne bólu, tęsknoty, szczerości i niewypowiedzianych słów. To ten element historii, który najzwyczajniej w świecie był potrzebny, aby spojrzeć na pewne aspekty w całkowicie nowy, lepszy sposób. Tutaj nie tylko obserwujemy odczucia bohaterów, ale dostrzegamy elementy, które wielokrotnie ignorujemy w prawdziwym życiu. Julia wykazała się niesamowitą perfekcją, tworząc całą tę opowieść, sklejając ją z małych cegiełek. To właśnie dzięki temu, krok po kroku zatracamy się w przygodzie, która wybija się ponad każdą znaną mi pozycję. Czytając ją, przeżywałam każdą emocję, która tylko była możliwa. Czułam rozpływające się w moim wnętrzu ciepło, ale również i ból, bez którego nie byłabym sobie w stanie wyobrazić tej pozycji.
To nie jest kolejny zwykły romans o dwójce samotnych bohaterów. ?Bez przyszłości? pozwala poczuć się jak w rodzinnym domu. W trakcie mojej przygody z tą historią odczuwałam wewnętrzny spokój, nawet w tych trudnych momentach. Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem Julia stworzyła tak cudowną opowieść, ale wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem. Losy Ashtona i Marianne są dla mnie szczególnie ważne. Ich relacja jasno daje do zrozumienia, że zawsze warto sięgać po marzenia i walczyć o nie, nawet jeżeli wydaje się to praktycznie niemożliwe. Jeżeli zdecydujecie się sięgnąć po tę opowieść, z całego serduszka chciałabym, abyście spojrzeli na pewne fragmenty troszeczkę szerzej i wyciągnęli z tej lektury ważną lekcję. Ja z tego miejsca gorąco Wam ją polecam!
Opinia bierze udział w konkursie