Bez szwanku to bardzo ciekawie przeniesione na papier autentyczne wydarzenia.
Autorka opowiada historię pewnego wielorodzinnego budynku, w którym zostają znalezione rozkładające się zwłoki jednej z lokatorek.
Ciało znajduje Jenn, która jest zarządcą budynku. Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci lokatorki, ani kiedy dokładnie zmarła. Wiadomo, że minęły trzy miesiące, odkąd kobieta nie płaci czynszu. Czyżby tak długo nie żyła? Wobec tego automatycznie nasuwa się pytanie, jakim cudem nikt nie zauważył jej śmierci? Jakim cudem rozkładające się ciało nie dało o sobie znać?
Jak się szybko okaże, kobieta nie żyje od ok. roku? Jak to możliwe? Kto wobec tego do trzech miesięcy wstecz płacił jej czynsz? Nasuwa się wiele innych pytań. Jenn, z której punktu widzenia poznajemy całą historię, postanawia wyjaśnić sprawę. Zrobi to za wszelką cenę. Gdyby tylko wiedziała, jak sprawa się potoczy i co odkryje...
Historia z pozoru banalna, okaże się być niezłym galimatiasem i mocno zawikłaną całością, którą zarówno Jenn, jak i czytelnikom trudno będzie rozwikłać.
Mocna wymowa książki. Historia odnalezionych, rozkładających się zwłok jest tylko pretekstem do ukazania czego innego, czegoś więcej. Jedną z kwestii jest choroba psychiczna i jej skutki oraz to jak samotni, ale i grożni bywają chorzy psychicznie, jak podstępna jest ich choroba.
Inną kwestią jest samotność, zarówno w niewielkich społecznościach, jak i sporych grupach. Samotność w tłumie to wielka klęska naszego społeczeństwa. Warto zastanowić się kto mieszka obok, kim jest, dlaczego sąsiadki od dawna nie widziałam.
Wydawca określa Bez szwanku, jako thriller. Nie do końca tak jest. Owszem, są mroczne, lekko kryminalne elementy. Jednak jest ich niewiele i nad nimi dominują silne wątki obyczajowo-społeczne. To raczej książka obyczajowa, mocna w swojej wymowie, taki jakby protest book uczulający na kilka spraw. Bez wątpienia dobre, potrzebne choć literacko nie jest to arcydzieło. Ale warto, ba trzeba przeczytać i przemyśleć. Czasami tak niewiele potrzeba żeby pomóc, uratować kogoś lub odwrotnie, nie zauważyć, pozostawić w pustce, samotności.
Książka bardzo ciekawa i zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami o Joyce Carol Vincent, której śmierć pozostała niezauważona przez ponad dwa lata, gdy jej zwłoki leżały nieodkryte w jej kawalerce w północnym Londynie. Przed śmiercią zerwała prawie wszelki kontakt z tymi, którzy ją znali. Polecam. Z pewnością całokształt zrobi na was wrażenie.
Opinia bierze udział w konkursie