Kocham język polski, jego brzmienie, zawiłości i smaczki. Z zaciekawieniem śledzę profile zamieszczające językowe ciekawostki, rzadziej spotykane zwroty, etymologię wyrazów, których używamy na co dzień, nie wiedząc, skąd tak naprawdę się wzięły. Nie mogłam więc przejść obojętnie obok "Bezecnika gramatyki polskiej" Jacka Wasilewskiego, czyli napisanego z przymrużeniem oka przewodnika po gramatycznych zawiłościach polszczyzny.
Spis treści obiecuje między innymi wycieczkę po wszystkich częściach mowy i zdania, ale jeśli liczycie na definicje, tabelki odmian i klarowne objaśnienia, to tutaj tego nie znajdziecie. ;) Autor nie tyle przedstawia reguły rządzące naszym językiem, ile z dużą dozą humoru pokazuje, że w wielu przypadkach i tak trzeba te reguły wyrzucić do kosza, bo język to żywy i stale zmieniający się twór, którego nie da się zamknąć w sztywnych ramach.
I tak książka prowadzi nas od przypadku do przypadku, przez właściwości rzeczowników, czasy, tryby i odmiany czasowników, zawiłości imiesłowów, zarządza krótkie przystanki przy wszystkich pozostałych częściach mowy, zahacza m.in. o wulgaryzmy i kwestie czystości języka, docierając wreszcie do części zdania, czyli zmory polskich uczniów. Z jednej strony mamy tutaj piękny przekrój naszej gramatyki, pozwalający przypomnieć sobie, czym, do licha ciężkiego, jest ta cała przydawka albo partykuła, ale z drugiej strony po każdym rozdziale pozostaje potrząsnąć ze smutkiem głową nad ilością wszelakich wyjątków, odstępstw od reguły czy dziwacznych form, przeczących zasadom logiki.
Jak już pisałam, Jacek Wasilewski podszedł do tematu z humorem, ?Bezecnik?? jest więc napisana lekkim, dowcipnym stylem, choć miejscami odrobinę zbyt chaotycznym jak na mój gust. Gramatyczny przegląd przeplatany jest dodatkowymi smaczkami w postaci felietonów, pokazujących jak trudny i pełen pułapek jest język polski dla obcokrajowców - te wstawki pozwoliły mi spojrzeć na polszczyznę z nowej perspektywy. Warto też wspomnieć o jakości samego wydania, bo książka jest naprawdę dopracowana pod względem estetycznym. Twarda oprawa kryje kartki z grubszego niż standardowy papieru, wypełnione nie tylko tekstem, ale i mnóstwem kolorowych ilustracji. Przyznam szczerze, że niezbyt przemawia do mnie ich styl. ale z pewnością ożywiają całość.
Podsumowując, ?Bezecnik?? okazał się ciekawą lekturą, nawet jeśli pozostawił mnie z sokratesowskim wnioskiem: wiem, że nic nie wiem. Polecam wszystkim pasjonatom języka polskiego, lubiącym wciąż na nowo odkrywać jego zawiłości. Ale powtórzę za profesorem Bralczykiem: dzieciom do rąk lepiej tego nie dawać ;)