- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.i maku. Jeździli też bez celu. Na mapie ogromnego Kraju Rad wybierali możliwie najodleglejsze miasto i ruszali w trasę. Przed odjazdem zbierali od przyjaciół adresy miejsc, w których można po drodze przenocować. To był wielki hipisowski system noclegowy. W każdym większym mieście był jakiś wołosaty albo komuna, a jak się nie miało adresu, wystarczyło zaczepić pierwszego napotkanego kudłacza. W miastach hipisi nigdy nie spali pod gołym niebem. O Oldowy - stary hip. Z angielskiego ,,old" - stary. Wszyscy bohaterowie tego tekstu są oldowi, ale nie tylko z racji wieku. Oldowy hipis może mieć dwadzieścia dwa lata, ale być autorytetem, liderem w bardzo słabo zhierarchizowanej, opartej na wolności hipisowskiej gromadzie. Najbardziej oldowy ze wszystkich był Jura ,,Słońce" Burakow, przez dziewczyny nazywany Słoneczkiem i uznawany za pierwszego radzieckiego hipisa. Jest autorem powiedzenia, że ,,zabijając siebie, rozwalasz Związek Radziecki". Ćpał i strasznie pił, a wszyscy hipisi wierzyli, że właśnie tak robi się rewolucję. Słońce umarł w 1989 roku na marskość wątroby. Miał czterdzieści sześć lat. ? Pierienta - rodzice. Od znaczącego to samo angielskiego słowa ,,parents". Większość hipisów odchodziła z domów i lądowała na ulicy zaraz po uzyskaniu pełnoletniości, czyli po ukończeniu obowiązkowej dziesięcioletniej szkoły. - Wyszedłem z domu bez pożegnania i odezwałem się dopiero po siedmiu latach - opowiada Dan. - To znaczy zadzwoniłem. Nic nawet ze sobą nie wziąłem. Bo co? Wszystko, co rodzice mi kupowali, było obciachowe. Po cholerę mi garnitur? - Nie kochałeś rodziców? - Kochałem, ale musiałem się uwolnić. Bardzo długo mnie szukali, aż od milicji dowiedzieli się, gdzie jestem i co robię. Strasznie to przeżywali. Najbardziej moje więzienie i durkę. Masza Remizowa ,,Mata Hari" i Sasza Dialcew ,,Pesymist" to hipisowska miłość i małżeństwo od dwudziestu pięciu lat. Pod tym względem są wyjątkowi i wyjątkowo nie używa się ich klikuch, tylko jednym tchem mówi ,,Sasza i Masza", bo zawsze są razem. Sasza wyniósł się z domu po trzecim roku studiów w Instytucie Architektury, kiedy ku rozpaczy rodziców ożenił się z Maszą, też hipiską. - Mama Saszy mówiła, że wolałaby, żeby jej syn był alkoholikiem - opowiada Masza. - Pijak to u nas normalka, a kudłatego hipisa strasznie się wstydziła. Wstyd jej było za jego wygląd, wizyty milicji w domu i pisma do jej zakładu pracy, że syn bierze udział w nielegalnych, chuligańskich zgromadzeniach. Coś takiego przysłali, kiedy po zabójstwie Johna Lennona moskiewscy wołosaci zebrali się, żeby go uczcić, a gliny nas zwinęły. Prikid - ubranie. - Miałeś dżinsy? - pytam Saszę. - Miałem. Mama mi przywiozła w siedemdziesiątym dziewiątym ze służbowego wyjazdu do Polski. Nie pamiętam, jak się nazywały. - Pewnie Odra. - Tak jest! - krzyknął uradowany. - Niewielu było stać na kupowanie dżinsów w kraju, bo były tylko u spekulantów i kosztowały majątek. Dwieście rubli! To profesorska pensja. Były jednak szczytem elegancji, szczególnie jak po latach pokryły się łatami. - Ja nigdy nie nosiłam dżinsów - wtrąca się Masza. I Bogu dzięki, bo byłby to grzech śmiertelny, gdyby swoje bajeczne, zjawiskowe nogi chowała w portkach. Na szczęście nosi króciutkie dżinsowe spódnice. - Hipy nie mieli na zagraniczne spodnie, więc szyliśmy je sami z brezentu - mówi Sasza. - Oczywiście rozszerzane, dzwony. Do dzisiaj mam takie. Do tego koszula w kwiaty, torba przez ramię, sandały, a na głowie chustka albo hajratnik. Tak od angielskiego słowa ,,hair" włosy, nazywaliśmy indiańską opaskę. Ale prawdziwa hipowość polega na tym, żeby wszystko robić własnymi rękami. Jeszcze ważniejsze, żeby mimo biedy się nie zmenelić. Nigdy nie być brudnym i śmierdzącym. Nazywali to estetyką biedy. Żeby być prawdziwym, stuprocentowym hipem, trzeba było spełnić tylko trzy warunki. Podróżować, brać narkotyki i nosić fieńki, bransoletki z koralików albo kolorowych sznurków. To znak rozpoznawczy i ozdoba wszystkich radzieckich hipisów. Ważniejszy nawet niż pacyfa, którą nazywali pacyfikiem. Żaden z moich bohaterów nie nosi dzisiaj fienieczek. P Rassiekat - dosłownie przecinać, przerywać, rąbać, a u hipisów łazić, wałęsać się, włóczyć bez celu, żeby zabić czas. WYDAWNICTWO CZARNE SEKRETARIAT: ul. Kołłątaja 14, III p. 38-300 Gorlice, +48 18 353 58 93 e-mail: REDAKCJA: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa +48 18 351 02 78, tel. +48 18 351 00 70 e-mail: SEKRETARZ REDAKCJI: DZIAŁ PROMOCJI: ul. Andersa 21/56, 00-159 Warszawa +48 22 621 10 48 e-mail: DZIAŁ SPRZEDAŻY: Beata Motyl, MTM Firma ul. Zwrotnicza 6, 01-219 Warszawa, +48 22 632 83 74 e-mail: Skład: ul. Morsztynowska 4/7, 31-029 Kraków, tel. +48 12 432 08 52 e-mail: Wołowiec 2011 Wydanie IV
książka
Wydawnictwo Czarne |
Data wydania 2019 |
z serii Reportaż - Czarne |
Oprawa miękka |
Liczba stron 400 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | wysyłka 24h |
Kategoria: | Literatura faktu, publicystyka |
Wydawnictwo: | Czarne |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2019 |
Wymiary: | 133 |
Liczba stron: | 400 |
ISBN: | 978-83-8049-853-2 |
Wprowadzono: | 17.04.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.