- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ącą tortille, bo te, które proponowali rodzimi producenci, jej zdaniem koło prawdziwych nawet nie leżały. Na Svalbard wybrała się wiosną 2009 roku, żeby zobaczyć niedźwiedzie. Wtedy nie zobaczyła żadnego, ale niezrażona niczym rok później spakowała kilka walizek, turkusowe zasłony, osiem kolorowych poduszek, płaszcze i pasujące do nich dodatki, po czym przyleciała tutaj zostać fotografem przyrody, mimo że aparat kupiła kilka dni przed wyjazdem. Po paru tygodniach miała już pracę, rower i pierwsze zdjęcia niedźwiedzia oprawiającego fokę. Wystarczy, że coś postanowi. Reszta dzieje się sama. - Mamy w Meksyku takie powiedzenie: ,,Dodaj więcej śmietany do tacos". Ciągle nam czegoś mało i zawsze chcemy więcej - mówi, zapinając kurtkę pod szyją, bo nagle zrywa się wiatr. Świat należy do Marceli i ona ten świat smakuje jak świeżą tortillę. Per Christian wszedł w zasięg wzroku Patricii na weselu ich wspólnych przyjaciół w Argentynie. Dobrze tańczył. Wtedy już pracował w Longyearbyen, a ona w biurze turystycznym, w którym mapa świata nie sięgała wyżej niż do północnych krańców Norwegii. Na Svalbard przyjechała raz, potem drugi, a po półtora roku rozmów na Skypie spakowała jedną walizkę i wskoczyła na główkę z argentyńskiego lata do arktycznej zimy. To było jakieś sześćdziesiąt stopni różnicy, które na początku tak ją sparaliżowały, że bała się wyjść z domu. Nauczyła się języka, znalazła pracę i urodziła Marcusa, który zaczął mówić jednocześnie po norwesku i hiszpańsku. Patricia ma promienną twarz i śmiejące się ciemne oczy. Na szyi nosi łańcuszek z Matką Boską, a na palcu pierścionek z niedźwiedziem polarnym. Silvia najpierw była tu na rejsie jachtem, a potem wróciła na stałe, bo już nie chciała być lekarzem. Wynajęła mieszkanie z widokiem na morze, zasadziła rośliny i kupiła rower. Mówi biegle w pięciu językach, norweski wchłania jak powietrze, a zdradza się tylko tym, że nie wymawia ,,h" na początku wyrazów. Włoska uroda i szwajcarska precyzja. Silvia, jak coś obieca, zawsze dotrzymuje słowa. Ze względu na trudne warunki pracy i życia do Longyearbyen z reguły przyjeżdża się na kilkuletnie kontrakty, dlatego mało kto się tu do siebie naprawdę przywiązuje. Na ulicy najpierw się uśmiechamy, a dopiero potem patrzymy do kogo. Na uśmiechach jednak często się kończy, dlatego jak już się znajdzie kogoś, z kim dobrze pomilczeć, lepiej się go trzymać. My znalazłyśmy się przez przypadek i dajemy sobie prawo do samotności. Tutaj przyjaźnie zaczynają się tak szybko, jak kończą, bo prędzej czy później i tak wszyscy wyjadą. Nawet w tym niezachodzącym słońcu w końcu zaczyna ciągnąć zimnem spod europalet, więc zbieramy naczynia i pakujemy resztki do plastikowych reklamówek z logo Svalbardbutikken, lokalnego supersamu. Mniej więcej w tym samym czasie na horyzoncie pojawia się statek. To Costa Pacifica, największy wycieczkowiec w tej szerokości geograficznej, na którego pokładzie jest ponad cztery tysiące pasażerów. Do rana zacumuje w porcie, a miasto na kilka godzin opanują turyści w żółtych kurtkach. Tego dnia liczba ludzi w Longyearbyen szaleńczo się zwielokrotni, ulice będą nieprzejezdne, główny deptak nie do pokonania rowerem, a kawiarnia Fruene i muzeum zanotują astronomiczne obroty. Ale to będzie jutro. Do domu jest jakieś siedem kilometrów pod górkę. Zaczyna tak wiać, że rower kręci się w miejscu, a z oczu wywiewa łzy. Nie da się jechać. Przy słonecznej pogodzie łatwo zapomnieć, że w Arktyce to wiatr ustala zasady. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży. Kolofon WYDAWNICTWO ZARNE SP. Z Sekretariat: ul. Kołłątaja 14, III p., 38-300 Gorlice tel. +48 18 353 58 93, fax +48 18 352 04 75 e-mail: Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa tel. +48 18 351 00 70 e-mail: Sekretarz redakcji: Dział promocji: ul. Hoża 42/1, 00-516 Warszawa +48 22 621 10 48 e-mail: Dział marketingu: Dział sprzedaży: Audiobooki i e-booki: Skład: ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków, tel. +48 12 432 08 52 e-mail: Wołowiec 2014 Wydanie I Ark. wyd. 9,7 Cena: 29,90 zł
książka
Wydawnictwo Czarne |
Data wydania 2022 |
z serii Reportaż - Czarne |
Oprawa miękka |
Liczba stron 280 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | wysyłka 24h |
Kategoria: | Literatura faktu, publicystyka |
Wydawnictwo: | Czarne |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2022 |
Wymiary: | 135x212 |
Liczba stron: | 280 |
ISBN: | 9788381914475 |
Wprowadzono: | 19.04.2022 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.