- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.oska, gdzie nie brak elektryczności, bieżącej wody i telefonów. Jeśli zmierzyć i zważyć dzieci w mojej wiosce, karmione pożywnym mięsem, jajkami, warzywami i soczewicą, to się okaże, że spełniają minimalne normy wzrostu i wagi ustanowione przez Organizację Narodów Zjednoczonych i inne organizacje, których rezolucje nasz premier podpisał i w których posiedzeniach tak systematycznie i z takim namaszczeniem uczestniczy. Ha! Prądu nie ma. Kran - popsuty. Dzieci - za szczupłe i za niskie jak na swój wiek, z wielkimi głowami, w których oczy błyszczą tak wyraziście, jak wyraźnie nieczyste jest sumienie rządu Indii. Tak, typowa indyjska rajska wioska, Panie Jiabao. Muszę kiedyś pojechać do Chin i zobaczyć, czy wasze rajskie wioski są lepsze. Pośrodku drogi stada świń węszą w rynsztoku. Grzbiety zwierząt, pokryte długą szczeciną pozlepianą w ostre kępki, są suche, brzuchy w kolorze torfu lśnią od mokrych nieczystości. Błyskają jaskrawoczerwone i brązowe pióra - to koguty podfruwają na dachy. Tędy idzie się do mojego domu, który wciąż istnieje. Na ścieżce prowadzącej do wejścia zobaczy Pan najważniejszego członka rodziny. Bawolicę. Ze wszystkich nas ona była najgrubsza, tak samo zresztą jak bawolice w każdym innym obejściu w wiosce. Przez cały dzień kobiety wciąż ją karmiły świeżą trawą, i to karmienie stanowiło główne zajęcie w ich życiu. Z jej tłustością wiązały wszystkie swoje nadzieje, proszę Pana. Jeśli bawolica dawała dużo mleka, część mogły sprzedać i w domu pojawiało się trochę więcej pieniędzy. Była grubym stworzeniem o błyszczącej skórze, na jej owłosionym łbie pulsowała żyła o grubości chłopięcego siusiaka, z kącika pyska sączyły się perełki gęstej śliny; przez cały dzień siedziała w kupie własnego gnoju. Była w naszym domu dyktatorem! Jeśli po tym, co zrobiłem, one jeszcze żyją, po wejściu za ogrodzenie zobaczy Pan kobiety. Pracują na podwórku. Moje ciotki i kuzynki, i babcia Kusum. Jedna przygotowuje jedzenie dla bawolicy, druga przesiewa ryż, trzecia siedzi w kucki, przeszukuje włosy czwartej i uśmierca znalezione kleszcze, rozgniatając je w palcach. Od czasu do czasu przerywają swoje zajęcia, bo przyszła pora na kłótnię. A to oznacza rzucanie w siebie nawzajem metalowymi naczyniami albo szarpanie się za włosy, a potem godzenie się, czyli całowanie dłoni i przykładanie jej do policzka drugiej kobiety. W nocy śpią razem, ze splątanymi nogami, niczym jedna istota, stonoga. Mężczyźni i chłopcy śpią w innym kącie domu. Wczesny ranek. W całej wsi koguty pieją jak oszalałe. Budzi mnie czyjaś rę Strząsam z brzucha nogi brata Kishana, wyplątuję z włosów dłoń kuzyna Pappu i wydostaję się spośród śpiących. - Chodź, Munna! - Ojciec stoi przy drzwiach i mnie woła. Biegnę do niego. Wychodzimy z domu i odwiązujemy bawolicę od kołka. Zabieramy ją na poranną kąpiel - aż do stawu pod Czarnym Fortem. Czarny Fort stoi na grzbiecie wzniesienia górującego nad wioską. Ludzie, którzy byli w innych krajach, mówili mi, że jest piękniejszy niż wszystko, co widzieli w Europie. Przed wiekami musieli go zbudować Turcy albo Afgańczycy, albo Anglicy, albo jacyś inni cudzoziemcy, którzy wtedy panowali w Indiach. (Bo ten kraj, Indie, nigdy nie był wolny. Najpierw rządzili nami muzułmanie, potem Brytyjczycy. W 1947 roku Brytyjczycy odeszli, ale tylko kretyn mógłby pomyśleć, że staliśmy się wtedy wolni). W Czarnym Forcie już dawno nie ma cudzoziemców, okupuje go gromada małp. Nikt tam nie chodzi oprócz pasterza kóz i jego stada. O świcie staw u stóp fortu błyszczy. Stoczyły się do niego z góry kawały muru i teraz leżą na wpół zanurzone w mulistej wodzie niczym drzemiące hipopotamy, które wiele lat później zobaczyłem w ogrodzie zoologicznym w Nowym Delhi. Na powierzchni unoszą się lotosy i lilie, woda mieni się jak srebro, a bawolica brodzi w niej, zjada liście i zostawia za sobą ślad rozchodzący się w kształcie wielkiego V od jej pyska. Nad bawolicą, nad ojcem, nade mną i moim światem wschodzi słońce. Nie uwierzy Pan, ale czasem prawie tęsknię za tym miejscem. Wróćmy do plakatu. Kiedy go ostatnio widziano, podejrzany miał na sobie niebieską poliestrową koszulę w kratę, pomarańczowe poliestrowe spodnie, rdzawoczerwone sandał Rdzawoczerwone sandały - też coś! Tylko policjant mógł to wymyślić. Stanowczo zaprzeczam. Niebieska poliestrowa koszula w kratę, pomarańczowe poliestrowe No cóż, też chciałbym zaprzeczyć, ale to niestety prawda. Taka moda wśród służących, proszę Pana. A rano tamtego dnia, kiedy powstał plakat, jeszcze służyłem. (Wieczorem byłem wolny - i inaczej ubrany!) Ale jest na plakacie wyrażenie, które mnie naprawdę złości, więc wróćmy do niego na chwilę i je poprawmy. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
książka
Wydawnictwo Poradnia K |
Oprawa miękka |
Liczba stron 336 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | książki na ekranie, wysyłka 24h |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść społeczno-obyczajowa, książki na podstawie filmów |
Wydawnictwo: | Poradnia K |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 135x205 |
Liczba stron: | 336 |
ISBN: | 9788366555242 |
Wprowadzono: | 13.01.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.