Bardzo rzadko sięgam do książek o tematyce fantasy czy science fiction. To nie mój konik, ale tym razem bardzo świadomie sięgnąłem po Biskupa Adama Maksymiliana Grzybowskiego. Zainteresowała mnie bardzo rekomendacja lektury na czwartej stronie okładki. Zanim przejdziemy do tego, co mnie tak zaciekawiło, kilka słów o autorze.
Adam Maksymilian Grzybowski jest znanym kardiologiem, którego... chwalą bardzo pacjenci. Ukończył Wydział Lekarski w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym i od ponad 20 lat wykonuje zawód kardiologa z dużym powodzeniem. Prowadzi stabilne życie rodzinne, ma dwójkę potomstwa powoli wkraczające w dorosłe życie. Pasjonuje się grą na gitarze, lubi przy kawie spędzać czas w ogrodzie oraz bibliotece. Spełnia się, pisząc literaturę o tematyce fantastycznej, co pozwala mu zapomnieć o trudzie swojej pracy, a także wypełniać wolne chwile swego życia. Poszukując informacji o twórczości lekarza, nie znalazłem innej pozycji. Mogę stwierdzić w dużej mierze, że Biskup jest debiutem literackim pana Adama.
Na okładce od razu rzuca się w oczy twarz biskupa i charakterystyczne nakrycie głowy, zwane mitrą. Nie wiem, czy to nakrycie jest oryginalne, ale zważywszy na inne, znalezione w Internecie, projektant okładki, Grzegorz Araszewski, postarał się odwzorować dosyć podobną, noszoną w tym okresie dziejów ziemi.
Przejdźmy do lektury i treści powieści. Magnus von Rappard, biskup Akwizgranu to bardzo charyzmatyczny sługa Boży. Pobożny w oczach wiernych, charyzmatyczny w kręgach duchownych Kościoła katolickiego. Wydaje się tym człowiekiem, który wkrótce może zając miejsce po starym, chorującym następcy Piotrowym, Benedykcie XI. Papież zdaje się tracić siły z dnia na dzień i jego śmierć jest nieunikniona. Von Rappard nie tylko wydaje się głównym kandydatem na objęcie Stolicy Piotrowej. On jest wręcz pewny, że to miejsce jemu się należy. A to dlatego, że kardynałowie, widząc jego moc uzdrawiania i przywracania do życia, są święcie przekonani, że to ogromny dar od samego Stwórcy i taki człowiek idealnie nadaje się na duchowego przywódcę chrześcijan. Schorowany Benedykt umiera, a podczas konklawe biskup Akwizgranu wygrywa bezapelacyjnie, nie mając konkurencji. I natychmiast planuje krucjatę przeciwko poganom na wschodzie europejskiego kontynentu.
I pewnie zapytacie, gdzie tkwi haczyk? Przecież do tej pory to takie banalne! Jednak "wielkość" biskupa Magnusa, a następnie wybranie na papieża, ma swoje drugie dno. To nie stało się zupełnie tak, jak napisałem powyżej, bo coś się stało, że nowo obrany Piotrowy następca, drży, denerwuje się, wręcz panikuje. A co dokładnie się wydarzyło? Skradziono mu pewien dokument, pergamin, który zawierał pewien pakt. Pakt, którego treść, gdyby została ujawniona, mogłaby rozpętać piekło na ziemi. A tego nie chciałby sam zainteresowany.
Mnie urzekły jeszcze, prócz bardzo ciekawej fabuły, rozdziały związane ze zwyczajami pogańskimi, ze strzygami, rusałkami, czarownicami, które były palone na stosach, o sławnej ciągle Łysej Górze, czyli Łysicy, gdzie zbierały się czarownice na sabat, o bożku Swarogu. No i ten demon, który kręci się blisko nowego papieża. Oj dzieje się wiele w tej powieści, mamy też krótki wątek współczesny. Zapewne szokują zachowania biskupa Magnusa, ale całość czyta się niezwykle przyjemnie. Postacie są wyraziste, oddające realia średniowiecznych czasów. Mam nadzieję, że pan Adam Grzybowski nie spocznie na laurach i będę mógł się cieszyć kolejnym bardzo dobrym tekstem.
Opinia bierze udział w konkursie