"Tylko jak ja mam się tam niby dostać? Skoczyć? Czy ja mu wyglądam na Indianę
Jonesa? Jasne... Już przywołuję mój magiczny pas i zarzucam nim niczym kowboj swoim lasso, aby upolować ten durny pojazd!"
Przyznam, że nie spodziewałam się takiej cegiełki, ale czasem to naprawdę miła odmiana od tych nieco krótszych, teraz jak patrzę na ilość stron i jak trzymam ją w ręku to wydaje się jakby miała ich więcej aniżeli zostało to podane XD. Długo zajęło mi przeczytanie, o wiele dłużej niż przypuszczałam i niż chciałam, ale wynikło z paru powodów, o których będę się starała wypowiadać na bieżąco, bo doskonale wiecie, że czasem zdarza mi się pisać o jednym, a zaraz potem mówię o drugim.
Zacznijmy najpierw od samej Charlene, to szesnastoletnia dziewczyna, która mieszka z Dziadkiem, bo jej rodzice nie żyją. Przyznam, że jestem dosyć zaskoczona, iż tym razem do czynienia nie mamy z wybitnie popularną i uwielbianą dziewczyną, a wręcz przeciwnie, była gnębiona, niezbyt lubiana i bita, więc wbrew pozorom mamy coś mniej typowego od ostatnich książek, które czytałam. No dobrze, przejdźmy jednak do bardziej konkretnych rzeczy, a mianowicie okazała się być dosyć irytującą osobą, taką troszkę chorągiewką, która zmienia nastawienie tak jak wiatr zawieje, niby coś chce, a potem niee, ona nie, bo się boi, albo bo ryczy. Wolę niestety (albo stety) bardziej zdecydowane i twardsze bohaterki, które nie rozczulają się o wszystko. ALE, nie miała tylko wad, znalazło się parę cech, które np bardzo mi się w niej spodobały. Mianowicie zdarzało się jej w niektórych momentach wykazać niezłą odwagą i sprytem, zwłaszcza właśnie sprytem, który przyniósł jej czasem problemy, ale i zyski. Ponadto podobało mi się to, że była pojętna, naprawdę szybko przyswajała wiedzę i nauki. Autorka chyba nie do końca wiedziała jak finalnie Charlene ma się zachowywać, bo nie do końca zachowywała się jak szesnastolatka, bardziej jak bardzo niedojrzała dwunastka, która w ciągu sekundy zmienia zdanie. Wkurzała mnie niemiłosiernie, ale warto było to znosić dla reszty.
"Wokoło nie ma nikogo. Kieruję spojrzenie na płyty uliczne. Między przerwami nie rośnie ani jedno źdźbło trawy. To dziwne. Skoro poniekąd nikogo tutaj nie ma, to czemu zieleń nie zajęła drogi? Możliwe, że pogłoska o tych ludziach była prawdziwa."
Jest to debiut pisarski autorki i przyznaję, że stworzyła całkiem pokaźnego grubaska, który momentami troszkę mnie nudził, ale nie z braku akcji - nic z tych rzeczy, bo akcji było bardzo dużo, ale czasem toczyła się troszkę nie w tą stronę, wydaje mi się, że było tu dosyć sporo porzuconych wątków, które mam nadzieję zostaną dokończone w tomie drugim, który bardzo chętnie przeczytam, bo autorka zostawiła naprawdę interesujące zakończenie. Bardzo podobał mi się pomysł na fabułę, wykonanie w sumie też, ale gdyby nie zachowanie Charlene, która czasem potrafiła mocno zajść mi za skórę swoją infantylnością i małostkowością, nie przypominam sobie żebym była w tym wieku taka głupkowata. No, ale dobrze już o tym wspominałam, w dodatku nie raz, więc dam już sobie spokój. Jestem również pod wrażeniem stworzenia od zera uniwersum, autorka oprócz wymyślenia nowych lokacji, to w dodatku pokusiła się o potwory. Na końcu zostawiła nawet słownik z wyjaśnieniami niektórych wymyślonych przez siebie nazw i lokacji, ponadto uświadczymy tu ładne ilustracje.
Jest jeszcze malutki nieco wkurzający problem, a mianowicie słowo DEMONI, drażni mnie ta odmiana, o wiele lepiej słyszy się czy czyta DEMONY, demoni to bardzo miękkie słowo, które odbiera powagi i ach. No sama nie wiem, po prostu bardzo mnie drażniło. Autorka posługiwała się dosyć przystępnym językiem, czytało mi się przyjemnie (mimo paru rzeczy, które wymieniłam), co jest dużym plusem, nie było niepotrzebnie przeciąganych opisów.
Reasumując, to naprawdę fajny grubasek, który czytało się naprawdę przyjemnie, chociaż nie do końca momentami, bo Charlene sprawiała, że po prostu musiałam sobie odpuszczać raz na jakiś czas tę książkę i odpoczywać. Są drażniące fakty tj. demoni, albo choćby fakt, że akcja nie toczyła się w Polsce, a były na początku gdzieś tam jakby polskie nazwiska, nienawidzę tego w książkach niestety, ale przymknę troszkę oko. Akcja toczy się szybko, więc nudzić się nie powinniście. Co do okładki to jest ciekawa, aczkolwiek nie do końca zrobiła jakieś super wrażenie, ale nie była najgorsza. Polecam, bo oprócz paru mankamentów, które może wam nie będą przeszkadzać, to była naprawdę dobra.
Pozdrawiam, Sara ?
Opinia bierze udział w konkursie