Jedna spontaniczna decyzja Aubree spowodowała, że życie kobiety przybrało zupełnie inny tor. Jeszcze parę tygodni temu rozpaczała nad rozpadem związku, który przecież miał być na zawsze, a teraz szczęśliwa jak nigdy, spędza czas u boku faceta, do którego zaczyna czuć więcej, niżby się spodziewała. W życiu Aubree i Axela trwa prawdziwa sielanka, która nie wszystkim się podoba. Były narzeczony dziewczyny i jednocześnie brat Axela nie ma zamiaru godzić się na ich relację i robi wszystko, by sen, w którym dwójka bohaterów nadal tkwi, szybko przerodził się w brutalną rzeczywistość. ------- recenzja Czytanie ,,Black Thorns? jest trochę jak gra. Po pierwszym tomie jesteśmy spokojni o losy bohaterów. Autorka buduje napięcie i nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze. Wraz z kolejnymi stronami próbujemy rozwiązać intrygi i tajemnice, na które odpowiedzi nigdzie nie ma. Potem zdajemy sobie sprawę, że relacja bohaterów toczy się za dobrze i automatycznie nasze obawy zaczynają się iścić. Akcja przybiera tempa, a my sami nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Z niecierpliwością pochłaniamy kolejne strony, by tylko dowiedzieć się co wydarzy się dalej. Do końca boimy się o dalsze losy bohaterów i zwracamy uwagę na każdy dopracowany szczegół, by już nic nam nie umknęło. Koniec zapali w nas płomienie każdej najmniejszej emocji, sprawiając, że trzeci tom, stanie się najbardziej wyczekiwanym. Po ,,Black Roses? myślałam, że Karolina nie będzie w stanie mnie już niczym zaskoczyć. Byłam tak zafascynowana bohaterami, że nie sądziłam, że da się ich pokochać jeszcze bardziej. Myliłam się. Bo da się. Po ,,Black Thorns? moja miłość do ich relacji, historii i tego co razem przeszli przekroczyła najwyższą granicę. Do tej pory, kiedy przypomnę sobie ich słowa, czyny, ich wzajemne poświęcenie, na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech, a w sercu automatycznie robi się ciepło. Karolina ma przyjemny i lekki styl pisania. Czytanie jej książek to czysta przyjemność. Zupełnie zapominamy o świecie dookoła nas, a istnieje tylko Irlandia, Axel i deszczowa pogoda. Swoje książki pisze z ogromem emocji. Fantastycznie opisuje najmniejsze sceny, sprawiając, że uderzają one w czytelnika ze zdwojoną siłą. Nie brakuje śmiechu, sarkazmu, słodkości (której w tym tomie jest jeszcze więcej), strachu i płaczu. Przez całą lekturę towarzyszy nam nieustanny rollercoaster emocji, który przekłada się w śmiech i łzy naprzemiennie. Między bohaterami wykwita coraz więcej uczuć i nie da się ukryć, że ich relacja wchodzi na wyższy poziom. Oboje stali się dla siebie swoim własnym rajem, który najlepiej gdyby nigdy się nie kończył. Z dnia na dzień odnajdywali w sobie nowe piękno, które sprawiało, że ich uczucia do siebie się mnożyły. Idylla trwała do czasu, aż na ich drodze ponownie nie stanął Connor. Były Aubree zburzył wszystko co do tej pory udało im się zbudować. Jedną wizytą w Irlandii sprawił, że szczęście runęło jak domek z kart, a to co było między kobietą a Axelem stanęło pod znakiem zapytania. Mimo że jego postać doprowadza do choroby na k, jest on bohaterem, który dodaje akcji adrenaliny i podnosi czytelnikowi ciśnienie. Jego osoba jest dobrze wykreowaną postacią o czym świadczy każde jego dopracowane zachowanie, czy słowa wypowiedziane w kierunku i Axela i Aubree. Spokój, który towarzyszył nam w w pierwszym tomie zostaje wynagrodzony wieloma zwrotami akcji, których w najmniejszym stopniu nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wszelkie wątpliwości pozostałe po ,,Black Roses? zostają rozwiane, a odpowiedzi na tajemnice z przyszłości odkrywamy krok po kroku. Nie gubimy się w wątkach czy wydarzeniach, co jest efektem genialnego zaplanowania fabuły i świetnego rozłożenia wszystkich zdarzeń w czasie. Ogromnym plusem jest również rozwinięty wątek postaci Killiana, którego w poprzednim tomie dostaliśmy bardzo mało. Karolina genialnie poprowadziła przyjaźń mężczyzny i Aubree. Pokazała jak ważna jest obecność drugiej osoby, kiedy jest się w prawdziwym dołku. Killian mimo swoich własnych problemów, wspierał Aubree jak tylko mógł. Był przy niej od początku do końca, zawsze poprawiając humor, chociażby głupim słowem. Jego osoba jest bardzo ciekawą postacią i już teraz wiem, że tom o jego historii przebije dotychczasowe pozycje od Karoliny. ,,Black Thorns? to nie tylko kontynuacja losów Aubree i Axela. To książka o miłości, przetrwaniu i ogromnym poświęceniu. To książka o mocy uczuć jakimi możemy darzyć drugą osobę i ile jesteśmy jej w stanie wybaczyć. ,,Black Thorns? to jednocześnie burza w naszym umyśle, ale też plaster na nasze serce. Podczas czytania tej pozycji zostałam nie raz złamana. Przeżywałam każde najmniejsze wydarzenie, jakbym to ja była w Irlandii na miejscu bohaterów. Aubree i Axel już zawsze będą stanowić część mnie i wystarczy tylko wspomnienie o ich perypetiach, a na mojej twarzy wykwitać będzie ogromny uśmiech.
Opinia bierze udział w konkursie