- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ząsali ze światłem gęstwinę, obmacywali drzewa, podnosząc głownie, zaglądali na niższe gałęzie, szukali po jamach i wykrotach, pewni bliskiej napaści i podstępu. Nadaremno! Kuternoga przebiegł już chyłkiem kilka kroków, cofnął się głębiej, uszedł znaną sobie leśną ścieżyną. Ten ostry, przenikliwy krzyk poleciał również dalej, dotarł do stróżujących Śliźniów, poderwał ich, kazał bacznie spoglądać ku zarzecznym stosom, na niepojętą bieganinę Nordów, ognie między drzewami - podobnie oni spodziewali się jakiegoś podstępu, widzieli, że dzieje się cosik niezwyczajnego, co może grozić zaskoczeniem. Nie poznali w młodzieńczym, wyrzuconym z pełnej piersi okrzyku chropawego zwykle głosu kulawego bartnika. Stali przez dłuższą chwilę zapatrzeni, nasłuchujący, zalękli czymś, czego nie pojmowali, jakby odgłosem dzikiej kniei, która ozwała się - na zgubę im?... napastnikom na łodziach?... całej polanie?... Oto puszcza zakrzyczała ludzkim głosem, jak się to pono przydarza na nieszczęście, ku ostrzeżeniu abo groźbie - słyszeli ją na własne uszy, nie mylili się. Jeden Giez się nie ruszył z Dziadowej ławy, porażony do cna tchórzliwą uległością gromady. Ledwo co podniósł oczy na dźwięk rogu za rzeką, obrzucił zobojętniałymi oczyma palące się ogniska i zgiełkliwą bieganinę pod lasem, by znów zamrzeć w niemej, unieruchamiającej go wzgardzie. Powoli jednak niespodziewany rozgwar, jaki na zawołanie się zerwał po tej i tamtej stronie, zanikał, obumierał, straże stanęły jak uprzednio, czas nadal ciekł leniwie, by rzeka między dwoma brzegami. Szerokie płytkie wiry zwijały się i rozwijały na jej powierzchni, migocąc odblaskiem płonących ciągle stosów. Prąd niósł niepowstrzymanie tłuste muły i jałowe grudki piasku, ocierał się o trawiaste brzegi, poił korzenie drzew i dawał oddech płynącym wolno rybom. Z jednaką obojętnością odbijał blask wojennych ognisk i migot gwiazd wysokich, cienie łodzi, co przepłynęły po nim, nie zostawiając śladu. Na chwilę zmącił się i zabulgotał, kiedy powyżej brodu przeprawiał się przez rzekę Kuternoga, starczy znów i utykający, podpierający się drzewcem wyrwanej z sosny sulicy, żeby znów się wygładzić w odwiecznej swej obojętności. Lubusza drgnął, gdy ujrzał niespodzianie wyłaniającą się z ciemności czarną dziwaczną postać. Ucieszył się, skoro poznał po głosie starego bartnika - ociec zawsze go słuchał uważnie, rad z nim ugwarzał. Kuternoga zapytał podnieconym, ochrypłym głosem: - Gdzie Dziad? Lubusza wskazał ręką. - W chacie. - Pewnikiem śpi pod duchną? - Cóże ma robić?... Pochrapuje. - Pochrapuje, kiedy zbóje jomsborscy zamyślają wytrzebić was do cna. - Zbóje jomsborscy? - A co myślicie? Najgorsze zabijaki z pobrzeża. Że was tu potąd nie wyrżnęli? Lubusza nadął się by żaba. - Owa!... - W głosie wyniosła wzgarda. - Śliźnie pobiły tych waszych zabijaków o południu. Dwu z nich ledwo co pewnikiem do tej pory ostygli. Zda się, Kuternogę zatkało. - Jakże to? Skądeście się o nadpłynięciu ich zwiedzieli? Zwykli wpadać znienacka by ten szponiasty jastrząb w stado. Z kolei ścichł odrobinę Lubusza. - No!... - zająknął się lekko. - Dziewanna pieśnią Śliźniów wszystkich zwołała, może bychmy i poginęli bez Dziewanny. Samego Dziada wyściubała nad rzekę z toporem. - Dziewanna? Jakowaś baba spode płotu?... - Nie spode pł Tomkowa żena. Żadna tam powsinoga, prawa Śliźniówna - i opowiedział wszystko, jak z tym było. Kuternoga aż splunął. - Tako to z wami jest, Sliźniami. Kiej by białki nie stało, popiołem nynie kurzyłaby polana. Urażone, pełne obrazy milczenie. Pod ścianą chrap przykrytych kożuchami chłopów. A kulawego pokrakę nie pojmiesz: wygląda, jakoby z nóg ji zbiła wieść o pobiciu wrażej chąsy - zadziwiony się zdaje, nierady. ,,Żeście to śmieli onym czoła stawić" - zamruczał. Teraz Lubusza znów się nadął, zważniał w sobie. - Ród - wycedził przez zęby - nie pojmujecie tego? - Ale ową swoją dufnością nie przygasił starego wyjadacza. - Ech, tyli ród!... Nie takie rody ongiś w świecie bywał i gdzie one? Krzyczałem, chciałem polanę żeby was z nagła nie napadły. Lubusza jak poprzednio bardziej już żabę przypominał niźli łagodnego zawżdy kmiecia, pośmiewisko gromady. - Kogóż to przestrzec? Śliźniów?... - Och, Śliźnie!... W głosie tamtego zadrgało, jakoby w oczy im mołwił: ,,Pieski spod płota szczekające!" - tym razem Lubuszę tak kolnęło, aż zaświstało mu w gardzieli, zrobił do przodu krok, niczym do uderzenia. Lecz Kuternoga pchnął go w pierś, że olbrzym zachwiał się na nogach, siadł podle Gza, stamtąd sapnął z wściekłością: - Śliź - Zamilkł na brzmienie zdławionego głosu, jaki z ciemka usłyszał: - - zachrypiał cień przed ławą.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Historia, Historia Polski |
Wydawnictwo: | MG |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 432 |
ISBN: | 9788377797488 |
Wprowadzono: | 29.09.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.