Cechą charakterystyczną dla książek z serii ?Bracia Slater? jest to, że czyta się je w błyskawicznym tempie, a po zakończonej lekturze, czuję się niedosyt i zdecydowanie chce się więcej. Autorka wyszła naprzeciw czytelnikom i po każdej części pisała dopełnienie danej historii. W taki oto sposób oprócz Dominica, Alec?a, Kane?a i Ryder?a poznajemy również historię Bronagh, Keeli i Aideen.
W takim razie przyszła również pora na opowieść Branny.
Kontynuacja czwartego tomu bestsellerowej serii o braciach Slater!
Po ciężkich przeżyciach Branna i Ryder pragną spokoju. Jednak oboje mają zupełnie inną wizję tego, jak będzie wyglądało wspólne rodzinne życie. Ryder marzy o tym, aby mieć dużo dzieci, co nie przekonuje nowej pani Slater.
Branna cieszy się z tego, że ma wokół siebie kochające osoby i czuje się bezpieczna. Woli nie wybiegać za bardzo w przyszłość i skupić się na miesiącu miodowym, który ich czeka.
Jednak niewinny wyjazd na łono natury zamieni się w koszmar, kiedy niebezpieczeństwo przyjdzie z najmniej oczekiwanej strony. Czy Ryder i Branna po raz kolejny wyjdą z tego obronną ręką?
Branna ceni nad życie Rydera. Branna chroni to, co ceni najbardziej.
Jeśli wszystkie tomy serii jak dotąd całkowicie skradły moje serce, tak w przypadku ich kontynuacji miałam mieszane uczucia. Największym rozczarowaniem było dla mnie dopełnienie I tomu pt. ?Bronagh?, gdzie autorka z czegoś oryginalnego postanowiła zrobić wadę, stawiając przed bohaterami problem, który jak dla mnie był ?wyssany z palca?. Dlatego też do kolejnych kontynuacji podchodziłam z dość dużym dystansem. Na całe szczęście kolejne tomy były duże lepsze, a ostatnia przeczytana przeze mnie część ? ?Aideen? była zdecydowanie najlepsza (pomijając tą paskudną okładkę).
?Branna? utrzymana jest w klimacie ?Aideen?. Historia kontynuowana jest w tym samym miejscu, w jakim autorka zatrzymała się w poprzedniej części pt. ?Ryder?. Widoczna jest tutaj ciągłość w czasie i fabule, brak jakichkolwiek przeskoków w czasie, a zawarta w niej historia jest ciekawa, realna, momentami chwytająca za serce. Czegóż chcieć więcej?
Te dwie historie wyróżnia dojrzałość. Branna i Ryder są jednak o dziesięć lat starsi od swojego rodzeństwa i jest to widoczne w ich zachowaniu i sposobie ukazania ich związku. Było to dla mnie coś nowego, bo poprzednie części raczej podkreślały swobodę i pożądanie w związkach pozostałych braci. Relacje między nimi a ich partnerkami zazwyczaj zaczynały się od sprośnych żartów, docinek itp.
W przypadku Branny i Rydera wygląda to nieco inaczej, co oczywiście nie oznacza, że brak w nich tej ?młodzieńczej iskry?.
To dopełnienie jest mniej dramatyczne od poprzedzającego go tomu. Więcej mamy tutaj elementów humorystycznych, których trochę brakowało mi w ?Ryderze?.
Tak jak zazwyczaj, pod koniec fabuły autorka rozpoczyna wątek kolejnej pary , w tym przypadku Damiena i Alannah. Pani Casey zostawia nas z dość emocjonalnym finałem, przez co już nie mogę doczekać się historii Damiena.
Dziwi mnie to, jak z pisania tak obszernych historii można przerzucić się na tak króciuteńkie książeczki. Nie mniej jednak się cieszę, że autorka je pisze, gdyż osobiście jestem uzależniona od tej serii i każdy dodatkowy tom jest na wagę złota.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zaznajomić się z serią ?Bracia Slater? to najwyższa pora to zmienić! Gorąco ją Wam polecam!
Moja ocena: 7/10
Opinia bierze udział w konkursie