Zazwyczaj po lekturze kolejnej części ?Braci Slater? odczuwałam niedosyt i od razu brałam się za te króciutkie dopełnienia, będące kontynuacją losów danej pary. I tym razem nie było inaczej. Po napisaniu recenzji ?Kane?a?, od razu sięgnęłam po ?Aideen?. W chwili obecnej mogę śmiało stwierdzić, że było to jak na razie najlepsze dopełnienie tomu. Dlaczego? Już tłumaczę?
Aideen Collins jest na skraju załamania. Ma wszystkiego dosyć, począwszy od ciąży. Przede wszystkim jednak nie może znieść swojego chłopaka i jego ciągłych wybuchów.
Po raz pierwszy w życiu Kane Slater jest naprawdę szczęśliwy. Ma u boku kobietę, którą kocha i niedługo zostanie ojcem. Wydaje mu się, że wreszcie wszystko będzie dobrze.
Kiedy zostają rodzicami, zaczynają odczuwać strach, który czai się za ich plecami. Żadne z nich nie chce przyznać, że cień z przeszłości zaczyna niszczyć ich związek. Aideen jest zdeterminowana i zrobi wszystko, aby ochronić swoją rodzinę.
Aideen kocha Kane?a. Aideen dba o to, co kocha.
?Aideen? była zdecydowanie bardziej spójnym i realnym dopełnieniem niż ?Bronagh? czy ?Keela?. Autorka nie stworzyła w nim jakiś dziwnych i wyolbrzymionych problemów, które w pewnym stopniu ?gryzły się? z poprzednią częścią. W tym przypadku historia ta toczy się naturalnie. Kontynuowana jest od miejsca w którym zakończyła się poprzednia część.
Odrobinę żałuję, że watek który dość mocno mnie zaintrygował, nie został wyjaśniony do końca w tej części. Być może będzie on rozwinięty w kolejnych częściach. Nie mniej jednak może być on wtedy zepchnięty na dalszy plan, gdyż autorka zapewne skupi się na kolejnych postaciach, którymi będą Ryder i Branna.
Książka ta liczy sobie niewiele ponad sto stron, a więc przeczytanie jej nie zajmuje więcej niż dwie godziny. Pomimo tak małej objętości, cała zawarta w niej historia jest dokładna i spójna (mimo częstych przeskoków w czasie).
Oczywiście to, za co pokochałam tą serię i tym razem nie uległo zmianie. Lekka i wciągająca fabuła, banda podobnych, choć tak różnych facetów, niezależne i inteligentne dziewczyny, dla których najważniejsza jest przyjaźń i rodzina. Nie zapominajmy oczywiście o rewelacyjnym poczuciu humoru autorki, który nie raz doprowadził mnie do łez (!).
Największym (i w sumie chyba jedynym) zarzutem wobec tej książki jest? okropna okładka. Ogólnie uważam, że to świetny pomysł, że Wydawnictwo Kobiece tak ściśle trzyma się oryginalnej wizji okładki. Nie mniej jednak, nie ma co ukrywać ? okładka ?Aideen? w porównaniu do pozostałych, jest po prostu paskudna. Nie mam nic przeciwko umieszczaniom kobiet w ciąży na okładkach książek, ale ta wersja po prostu mnie nie przekonuje. Co więcej, ona mnie nawet lekko przeraża?
Podsumowując, ?Aideen? to jak dotąd najlepsze dopełnienie serii. Jeśli i Was nieco odstrasza ta okładka, to zapewniam, że wnętrze książki jest dużo piękniejsze. Z kolei zaś Alec w tej historii dostał ode mnie nagrodę ?Komika 2018?:D
Z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnych części tej serii. A jeśli Wy jak dotąd po nią jeszcze nie sięgnęliście, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko Wam ją polecić!
Moja ocena: 7/10
Opinia bierze udział w konkursie