Weronika nie planowała tego wyjazdu. Ale, zaniepokojona nagłym i tajemniczym zniknięciem ojca, wymusza na szefowej urlop i leci na Rodos. Wie tylko, że udał się właśnie w tym kierunku. Ale co dalej? Gdzie go szukać? Po co tam pojechał? Pytania się piętrzą. Na szczęście, w całej tej niecodziennej sytuacji, dziewczyna spotyka na swojej drodze ludzi, których wsparcie i cenne wskazówki będą dla niej niczym przewodnik po greckiej wyspie. I tak Werka, chcąc nie chcąc, staje się istotnym elementem tajemnicy, która korzeniami sięga do czasów starożytnych, a związana jest z budowanym właśnie na greckiej wyspie Kolosem Rodyjskim.
Czy dziewczynie uda się odnaleźć ojca? Czy spotka prawdziwą miłość? Przed jakim stanie wyzwaniem? Autorka ?Brakującego ogniwa? zaprasza na Rodos? Tam znajduje się rozwiązanie zagadki.
Eliza M. Domagała w swojej powieści zabiera nas do słonecznej Grecji. Zachwyca czytelnika szczegółowymi opisami wyspy Rodos. Można odnieść wrażenie, że sami osobiście to wszystko oglądamy. Tym bardziej może się to podobać, gdy sięgniemy po tę lekturę w okresie jesienno-zimowym. Na pewno poczujecie się rozgrzani.
Autorka stworzyła wyraziste i prawdziwe postaci. Główna bohaterka, Weronika z miejsca zaskarbiła sobie moją sympatię. To nie jest kolejna głupiutka i naiwna bohaterka, z jakimi zwykle mamy do czynienia w innych książkach. To młoda kobieta, która nie boi się podejmować śmiałych, odważnych decyzji.
Warto zwrócić uwagę na fragmenty poświęcone rodzącej się prawdziwej, szczerej przyjaźni. Równie umiejętnie został poprowadzony nienachalny, subtelny wątek miłosny. Jest jedynie muśnięty, ale sprawia, że trzymamy kciuki za Werkę i... nie mogę Wam nic więcej zdradzić.
"Dwóch mężczyzn, na widok których mocniej bije serce. Przeszłość, która dziwnym zbiegiem okoliczności wdarła się ponownie w jej życie i teraźniejszość, która miała całkiem przyjemne oblicze."
Muszę przyznać, iż w całość udanie został wkomponowany wątek klątwy, siły wyższej i pewnego rytuału. Jednak elementy te nie przytłaczają swoją obecnością powieści.
W książce nie znajdziemy zbyt wiele dialogów. A te, które się pojawiają są dobrze skrojone, naturalne i dynamiczne. Jednakże wolałabym, żeby było ich znacznie więcej. Fabuła nie mknie jakoś zastraszająco szybko, nie napotkamy na spektakularne zwroty akcji, ale gdzieś w połowie książki wydarzenia przyspieszają i zaczyna robić się naprawdę ciekawie. Autorka posiada lekki, swobodny styl, więc czyta się szybko i przyjemnie.
"Brakujące ogniwo" to gorąca podróż nie tylko na słoneczną, kuszącą tajemnicami wyspę Rodos. To także wyprawa do czasów starożytności. Jeśli jesteście ciekawi, co lub kto okaże się brakującym ogniwem? - sięgajcie śmiało po tę książkę!
Opinia bierze udział w konkursie