Mattie jest typem zakompleksionej, szarej myszki, która z całych sił nienawidzi swojej przyrodniej siostry, która jest drobna, piękna, popularna, a na domiar złego spotyka się z chłopakiem, który podoba się jej. Ma wszystko, podczas gdy ona nie ma nic. Żyje w cieniu Elli, która swą pracowitością i dobrym sercem, wzbudza sympatię u wszystkich ludzi. Pewnego dnia bohaterka postanawia wziąć życie w swoje ręce i zgłasza swą kandydaturę na przewodniczącą samorządu uczniowskiego. Lubię literaturę młodzieżową, ale ta książka wydała mi się aż nazbyt trywialna. Wiadomo, że głównym problem nastolatków są szkolne oceny, wredni rówieśnicy i niespełnione miłości, prowadzące do złamanych serc, ale w ?Brzydszej siostrze? nie dzieje się nic, prócz obsesyjnego myślenia głównej bohaterki na temat przystojnego Jake?a. Matilda usilnie stara mu się zaimponować, przy czym jest niezmiernie zakompleksiona, nie wierzy w siebie i widzi w sobie tylko głupią, brzydką dziewczynę. Plusem jest to, że pozycję tę czyta się bardzo szybko, lekki język i krótkie rozdziały sprawiają, że można ją przeczytać w jeden wieczór. Jako niezobowiązująca, prosta historia, dobrze sprawdzi się w roli rozrywki po ciężkim dniu, lecz nie oczekiwałabym po niej niczego ambitnego. To nieskomplikowana opowieść przeznaczona zdecydowanie dla młodszych czytelników. Można przy niej spokojnie raz na jakiś czas uciec myślami hen daleko, a i tak ciężko byłoby nam się zgubić. Całość nieco przypomina mi baśń o Kopciuszku, tutaj również możemy zaobserwować, jak w krótkim czasie bohaterka przemienia się z szarej myszki, w księżniczkę. Przeszkadzała mi stereotypowość tej książki. Grupa bogatych dzieciaków, które do szkoły jeżdżą własnymi samochodami, na zakupach szaleją z kartami kredytowymi swoich rodziców, organizują imprezy z prawdziwego zdarzenia i mieszkają w willach z basenami, aż proszą się, by wpisać się w schemat amerykańskich filmów. Jeśli już jesteśmy przy szablonowości, to koniecznie muszę wspomnieć o postaciach. W ?Brzydszej siostrze? oczywiście występuje przystojny sportowiec, w którym kocha się pół szkoły, zgrywa on macho, lecz w głębi serca jest miły i uroczy. Ów chłopak ma wrednego kolegę, który spotyka się z jeszcze wredniejszą dziewczyną, jest też piękna siostra głównej bohaterki, która jest piękniejsza, mądrzejsza oraz we wszystkim lepsza. Ich ojciec jest fajtłapowatym artystą, który nie ma szczęścia w miłości, a wisienką na torcie jest przyjaciel Mattie, który (a jakże!) jest dziwakiem. Sami przyznajcie, ile takich historii już widzieliście? Mimo mojej niezbyt pochlebnej recenzji muszę przyznać, że powieść ta pozwoliła mi się oderwać od problemów dnia codziennego. Myślę, że czasami trzeba sięgnąć po coś niezobowiązującego, co pozwoli nam się zrelaksować i zapomnieć na moment o codzienności. A drugą kwestią jest to, że książka może spodobać się dziewczynkom w wieku około piętnastu, szesnastu lat, które często borykają się z problemami, takimi ja Matilda. Nie jest to dla mnie książka roku, ale przynajmniej, choć lekko mnie irytowała, to mnie nie nudziła. Najlepiej sami przekonajcie się, co o niej sądzicie.