Byłam katolickim księdzem to kolejny reportaż Wydawnictwa Znak, po jaki miałam okazję sięgnąć w ostatnim czasie. I o ile poprzedni był znakomity, to po tym czuję pewien niedosyt, czegoś mi brakuje, szczególnie satysfakcji z lektury.
Patrząc na tytuł, spodziewałam się historii kobiety, która została wyświęcona na katolickiego księdza. Jednak nic bardziej zwodniczego. Naprawdę tytuł na niewiele wspólnego z całą opowiedzianą historią. Ta książka powinna nosić całkiem inny tytuł, bardziej nawiązujący do historii czeskiego Kościoła i jego roli w życiu obywateli. Życie głównej, tytułowej bohaterki, można śmiało zamknąć w kilku stronach, nie wiem dlaczego więc ten reportaż jest tak rozbudowany.
?Dziś Kościół, choć ma KLUCZE, to jednak nie otwiera, ale dzwoni nimi jak dozorca w więzieniu?.
Autor wiele miejsca, zdecydowanie za dużo, poświęcił pozycji Kościoła w Czechosłowacji. Trzeba przyznać, że jego miejsce było marginalizowane, był prześladowany przez władze komunistyczne, co w efekcie spowodowało, że musiał działać w podziemiu, w ukryciu. Partia wywierała wpływ na księży, byli jej podporządkowani, musieli realizować głoszoną przez nią ideologię. Ale Kościół się nie poddawał. Działał w ukryciu, pod przykrywką, w sytuacji, gdzie nawet najbliżsi osób duchownych nie wiedzieli o ich potajemnych spotkaniach. W ukryciu odprawiano msze, modlono się, udzielano sakramentów. W taki warunkach została też wyświęcona Ludmiła Javorova, bohaterka niniejszego reportażu. Miało to miejsce 28 grudnia 1970 roku, a dokonał tego katolicki biskup Felix Maria Davídek. To temu księdzu autor poświęca większą część opowieści, to on wysuwa się na plan pierwszy. Tomasz Maćkowiak wnika w jego życie, rozwój i pokazuje nam jego działalność, w większość w konspiracji. Ale on się nie poddawał,chciał, aby Kościół w Czechosłowacji mógł trwać i spełniać swoją rolę. Czy wyszedł zwycięsko z tej nierównej walki z władzą, przekonajcie się sami.
Bohaterka, Ludmiła Javorova, od wieli lat nie udzielała żadnych wywiadów, szerokim łukiem omijała dziennikarzy i broniła dostępu do siebie. Dlatego też informacje, które otrzymujemy w tym reportażu wynikają z wywiadu, jaki udzieliła kiedyś, w przeszłości. Wielką wartością tej lektury byłoby, gdyby autor sam dotarł do Ludy, gdyby przekazał nam opowieści z pierwszej ręki, a nie przedruki z innych opracowań. Zabrakło świeżości i czegoś odkrywczego. Jak dla mnie ten reportaż jest mało znaczący i niewiele nowego wnosi w przestrzeń publiczną o życiu i działalności bohaterki.
?Skoro twierdzicie, że żadna kobieta nie jest gotowa, aby zostać księdzem, to przypomnijcie sobie wy, mężczyźni: który z was w momencie przyjmowania święceń był gotów na kapłaństwo??
Owszem przeczytałam do końca, ale nie była ona dla mnie zbyt odkrywcza i inspirująca. I ten mylący tytuł, niewiele mający wspólnego z treścią opracowania. Nie jest to lektura, którą mogą otwarcie polecić i do niej zachęcać, sama nie jestem do niej przekonana.
Opinia bierze udział w konkursie