?Can?t let go? to cudowny debiut, który pokochałam już od pierwszych stron. Przy każdym kolejnym czytaniu odczuwałam te wszystkie emocje na nowo. Bardzo zżyłam się z bohaterami i ta historia wiele dla mnie znaczy, dlatego jestem szczęśliwa, że mogę być jej częścią. Autorka ma przyjemny i lekki styl pisania, przez co łatwo trafia do czytelnika. Znajdująca się w książce narracja trzecioosobowa nie sprawiła mi żadnych trudności i idealnie oddawała uczucia oraz przemyślenia bohaterów.
Historia opowiada o Melissie, która wyjeżdża na studia do Nowego Jorku. Na wyprowadzkę z Londynu zdecydowała się ze względu na swojego chłopaka Christophera. Na miejscu okazuje się, że chłopak nie do końca był z nią szczery i za jej plecami spotykał się z inną. Melissa jest zdruzgotana sytuacją, w której się znalazła. Jej współlokatorka, gdy się o wszystkim dowiaduje, namawia ją do udziału w imprezie organizowanej przez bractwo studenckie. Tam właśnie poznaje grupkę Irlandczyków, z którymi zaczyna spędzać coraz więcej czasu. Noel, który jest jednym z nich, szczególnie zachodzi Melissie za skórę. Od początku za sobą nie przepadają, jednak nie da się zaprzeczyć, że między nimi wytwarza się napięcie i coś ich do siebie przyciąga.
Bohaterowie zostali świetnie wykreowani. Melissa jak się okazuje, potrafi zaskakiwać. Trenuje kickboxing, czego nikt się po niej nie spodziewał. Jest na tyle w tym dobra, że wygrała nawet walkę kwalifikacyjną do mistrzostw stanowych. Po rozstaniu z Chrisem nie pozwoliła sobie na długie rozpaczanie za nim. Starała się wziąć w garść i pokazać sobie oraz innym, a szczególnie byłemu chłopakowi, że jest w stanie sobie bez niego poradzić. Melissa jest przyjazną i ciepłą osobą, ale ma też temperament i umie odgryźć się komuś, jeśli sytuacja tego wymaga. Przez jakiś czas przekomarzała się z Noelem, za którym na początku nie przepadała. On natomiast cały czas wykazywał zainteresowanie jej osobą. Biorąc pod uwagę jego preferencje do relacji z kobietami opartymi jedynie na potrzebach seksualnych, można wywnioskować, że nie dbał o ich uczucia. Wyjątkiem okazała się Melissa, o którą się troszczył. Dbał o nią i zawsze mogła liczyć na jego pomoc. Między nimi narodziło się napięcie, które było wręcz wyczuwalne. Nie tylko przez resztę bohaterów, ale również czytelnika. Tak jak Melissa była dobrą i pogodną dziewczyną, tak Noel to jej totalne przeciwieństwo. Wiedziała, że powinna trzymać się od niego z daleka, ale jednak coś ich do siebie przyciągało. Świadczą o tym również jej reakcje na obecność lub dotyk chłopaka. Noel jest specyficzny to fakt, ale po poznaniu Mel stopniowo się zmienia. Wnosi też dużo humoru do tej historii. Ma swoje wady, tak jak każdy w tej książce i to czyni, że bohaterowie są bardziej wiarygodni. Nieraz miałam ochotę go udusić i nadal mam mu za złe jedną sytuację, ale również go trochę rozumiem. Od razu zaznaczę, że nie popieram tego, jak się wtedy zachował.
Nic jednak nie przebije Chrisa, który jest totalną porażką. Uwierzcie, że znienawidzicie go tak samo, jak ja. On zdecydowanie nie zalicza się do tych pozytywnych bohaterów. W książce poznajemy również współlokatorkę Mel, Alexandrę oraz resztę Irlandczyków. Alex była dobrą osobą. Chciała wyciągnąć Mel z dołka i mimo, że nie przyjaźniły się długo, obie mogły na siebie liczyć. Ciągnęło ją do Luki, który był chyba najbardziej odpowiedzialną osobą z całej paczki. Haiden był kochany i opiekuńczy. Uroczo się zachowywał względem Mel. Leo było akurat mniej niż reszty, ale był ułożonym i dobrym przyjacielem. Zafer na początku był zamknięty w sobie i nie dopuszczał do siebie nowych osób, jednak stopniowo się to zmieniało i można było liczyć na jego pomoc. Różnorodność ich charakterów urozmaiciła tę historię.
Pomysł na fabułę był dość oryginalny. Nie spotkałam się z książką, w której główna bohaterka przeprowadza się ze względu na chłopaka, który jak się okazuje, zostawia ją dla innej. Po ich rozstaniu Melissa zostaje przekonana przez współlokatorkę do wzięcia udziału w imprezie. Poznaje tam nowych znajomych i zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu. Towarzyszymy im przy różnych imprezach czy wyjazdach. Historia skupia się głównie na Melissie i Noelu. Pojawiające się między nimi napięcie z czasem przerodziło się w coś głębszego. Nie potrafili się w tym odnaleźć ani określić swoich uczuć, przez co ich relacja była trochę burzliwa. Mieli swoje wzloty i upadki. Nie byli idealni, co jest akurat zrozumiałe. Mam wrażenie, że dzięki ich relacji można nabrać pewnych refleksji. Najważniejsza jest szczera rozmowa, a nie ucieczka przed problemami. Mimo wszystko starali się uczyć na błędach i gdy już zapowiadało się, że wszystko będzie dobrze, doszło do pewnego wydarzenia, które wiele zmieniło w ich życiu. Pozostało tylko czekać, aż znajdą dla siebie jak najlepsze rozwiązanie.
?Can?t let go? to historia o poszukiwaniu samego siebie, przyjaźni, miłości, stracie, trudnych chwilach oraz nadziei na lepsze jutro. Podczas czytania towarzyszyło mi mnóstwo różnych emocji. Były chwile, w których chciało mi się śmiać albo miałam ochotę udusić, któregoś z bohaterów. Ta pozycja niejednokrotnie wywołała uśmiech na mojej twarzy, ale rownież łzy, łamiąc mi serce. Bardzo spodobał mi się wątek muzyki oraz kickboxingu. Bohaterowie mieli swoje zainteresowania, co jest jak najbardziej na plus. Noel, który napisał dla Mel piosenkę, był totalnie rozczulający. Świetnie się bawiłam przy tej pozycji i miło spędziłam z nią czas. Nie mogłam się oderwać od czytania i nie było czasu na nudę. Interesujące opisy urozmaiciły trochę całość tej historii. Od momentu skończenia jej poraz pierwszy, często wracam do niej myślami i myślę, że jeszcze przez jakiś czas to się nie zmieni. Przepadłam dla tej książki oraz bohaterów bezpowrotnie. Jeśli czujecie, że są to Wasze klimaty, to jak najbardziej zachęcam do przeczytania. Mam nadzieję, że przypadnie Wam ona do gustu, równie mocno co mnie.
Opinia bierze udział w konkursie