Akcja albumu przenosi czytelnika do początku XIX stulecia. Bohaterem komiksowej historii jest tutaj traper John Cartland. Człowiek potrafiący radzić sobie zarówno z kaprysami matki natury, jak i nieprzewidywalnością ludzkich zachowań. Pierwszy tom składa się z czterech różnych opowieści (Jonathan Cartland; Ostatnia karawana do Oregonu; Widmo Wah-Kee; Skarb Kobiety-Pająka), których częścią wspólną jest jednie wspomniany bohater. Każda z nich skupia się na pokazaniu innego aspektu funkcjonowania Ameryki tamtego okresu, dziejąc się w różnym okresie czasowym. Indianie, kowboje, farmerzy, bandyci, politycy. Pokazane tutaj szerokie spektrum społeczeństwa, potrafi być mocno intrygujące i pod wieloma względami zaskakujące.
Cała historia została stworzona przez Laurence Harlé w połowie lat 70-tych. Można byłoby się więc spodziewać po tytule dość standardowego schematu westernu, gdzie wszystko jest czarno-białe, a konkretne role jasno określone. Album jednak od samego początku naprawdę mile zaskakuje. Opowieść o przygodach tytułowego trapera stara się pokazać prawdziwe oblicze Dzikiego Zachodu, które nie zawsze było tak jednoznaczne, jak pokazuje to większość dzieł popkultury (szczególnie stare filmy). Rejon ten ukazany zostaje jako miejsce, w którym zebrali się mocno zdeterminowani ludzie, którzy gotowi są na wszystko aby tylko zrealizować własne cele i ambicje. Bandyci, przekupni stróżowie prawa, bezkarni bogaci właściciele ziemscy czy ?wszechwładna? władza. Obok tego wszystkie ukazano żyjących rdzennych mieszkańców tych terenów, którzy od samego początku znaleźli się na przegranej pozycji. Nie ma tutaj jednak jednoznacznego podziału na dobrych i złych. Każdy jest gotowy do przekroczenia wielu barier czy to w obronie własnego życia, czy własnych interesów. Obok masy głębszej treści, kolejne rozdziały wypełnia również solidna porcja świetnie przygotowanej widowiskowej treści, będącej esencją westernu. Każda więc strona albumu przepełniona jest klimatem, który będzie wywoływał u miłośników tego rodzaju treści, szczery uśmiech zadowolenia.
Słowa zachwytu należy również skierować w stronę kreacji samego głównego bohatera. Autorka stworzyła silną, ale niejednoznaczną postać, która żyjąc pośród Indian dostrzega nieuchronność zmian. Odbiorca ma tutaj również okazję obserwować zmiany w nim zachodzące, które są konsekwencją jego dość burzliwej i tragicznej przeszłości.
Pod względem oprawy graficznej album można byłoby określić typowym przedstawicielem komiksu frankońskiego końcówki lat 70-tych. Ktokolwiek miał do czynienia z takimi dziełami, wie czego można się spodziewać. Nie jest to zdecydowanie poziom, chociażby genialnego Grzegorza Rosińskiego (Western), ale i tak jest na czym zawiesić oko. Michel Blanc-Dumont tworzy prace, które dobrze oddają zarówno dynamikę scen akcji i ich brutalność, jak i epatują odpowiednim klimatem. Zdecydowanie najmocniejszą stroną jego twórczości są kadry przedstawiające piękno natury, które mocniej przyciągają wzrok czytelnika.
Na słowa uznania zasługuje również solidnie przygotowane rodzime wydanie (twarda oprawa, dobrej jakości papier kredowy). Jedyne, do czego można się tutaj na siłę przyczepić to decyzja pozostawienia kilku dymków w oryginale i dodanie ich tłumaczenie pod rysunkami.
Opinia bierze udział w konkursie